18.

42 8 10
                                    

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, gdy wasza piwnica jest zapełniona dziećmi? Ach, to uczucie. Robert jest tym kimś, kto miał przyjemność tego doświadczyć. Od dłuższego czasu więzi on dzieci w swojej piwnicy, a one tylko narzekają i płaczą. Zapewnił im przytulne schronienie. Zero wdzięczności!
Wrócmy zatem do naszego czterdziestoletniego bohatera, który właśnie udaje się na dół, by nakarmić swoje zdobycze.
- Co tam u was, karaluchy?
- Chcę do mamy! - rozpłakała się Eliza.
- Oj, nie krzyczymy, bo tatuś zbije - uprzedził dziewczynkę.
- Czego Ty od nas chcesz? - spytał Misiek, mały grubasek, który jest ratunkiem dla pozostałych, jeżeliby zgłodnieli.
- Nie jest wam tutaj przytulnie? - zdziwiony zapytał.
- Nie! - wszystkie odpowiedziały w tym samym momencie.
Robert lekko się zirytował i postanowił ukarać jedno z nich.
- Okej... Kto ma ochotę na posmakowanie wolności?
Mała murzynka, Czarna Mamba, podniosła rękę do góry.
- Ojoj, przykro mi. Małe węgielki nie wychodzą na zewnątrz, bo są już wystarczająco zwęglone - uśmiechnął się mężczyzna.
Czarna Mamba przewróciła oczami.
- Po co tutaj jesteśmy? - zapytał Kamil, mały nerd w okularkach.
- Dobrze... Wytłumaczę wam wszystko. Jesteście tutaj, ponieważ jestem samotny, nudzi mi się i...jestem popier**lony - Robert wstał i opuścił piwnicę.
- Co za matoł - mruknęła Eliza.
- Musimy się stąd jakoś wydostać - odparła Zosia, ruda dziewczynka z trzema warkoczami, ponieważ jeden trzyma w ręce i jest to warkocz klonowy.
- Skąd to masz? - spytał śliniący się grubasek.
- Narrator mi dał. Powiedział o tym i spadło z nieba.
- Też chcę!
- Ja bym wolała coś ostrego, by przeciąć klatkę - rzekła Czarna Mamba.
- Ja bym wolał po prostu klucze - stanowczo powiedział Kamil.
- Ja już chcę umrzeć - po wielu dniach nasze emo w końcu się odezwało.
- Zamilcz, Kasiu! - wtrącił Misiek.
- Narratorze, proszę podaruj nam klucz - Kamil popatrzył się na górę, czyli na ścianę, bo nic innego nie widzi poza tym ciemnym pomieszczeniem.
Z nieba spadły klucze.
- Tak!
- Z czego się cieszysz? - oburzyła się Czarna Mamba. - Klucze spadły poza klatkę.
- Myśl pozytywnie, czekoladko. Trzeba je tylko dosięgnąć - powiedział Kamil.
- Ma ktoś coś długiego? - zapytała Zosia, która już dawno wpie**oliła warkocza klonowego.
- Moje nogi są giętkie i długie - Eliza wpadła na pomysł.
- Spróbuj ich dosięgnąć - powiedział Kamil, kiedy dziewczynka była już w trakcie tej czynności.
- Akuku! - Robert wyskoczył znienacka.
Misiek popuścił. Dzieci były spragnione, więc chwyciły za rureczki i zaczęły siorbać.
- Dopiero co zjadłem - obrzydzony Robert uciekł zwymiotować.
- Teraz - szepnął Kamil.
- Łał, właśnie to robię - rzekła zirytowana Eliza.
Dziewczynce udało się dosięgnąć kluczy.
- Dobrze, teraz otwó... - Eliza zamknęła koledze buzię.
Dzieci otworzyły klatkę i właśnie szykują się do ucieczki, kiedy nagle...
- Co to ma być? - Robert wyjął Pokeball'a ze swojej kieszeni i zaczął łapać wszystkie dzieci z powrotem. Po chwili wyjął Niggaball'a, by móc schwytać Czarną Mambę. - Uch, co za ulga - odetchnął.
Mężczyzna postanowił trzymać je w kieszeni i wypuszczać pojedynczo, kiedy tylko będzie miał na to ochotę.
- Myślicie, żeście takie sprytne? Wasze matki mogły ze mną nie przegrywać na placyku!
Robert wrócił do mieszkania i zaczął przygotowywać sobie ciepłą kąpiel.
W momencie, kiedy mężczyzna się rozebrał i odłożył Pokeball'a na półeczkę, dzieci zaczęły powoli wychodzić. Stało się tak, ponieważ Robert ich nie domknął do końca.
- Szybko, tędy - szepnął Kamil.
Dzieci powoli zmierzały do wyjścia. Czarna Mamba po cichutku otworzyła drzwi. Wszyscy uciekli.
- Ej! - mężczyzna zauważył ostatnią osobę. - A wy dokąd? - pobiegł za nimi.
- Na pomoc! - krzyknęła Eliza.
- Co się stało, maleństwa? - zatroskana babcia zauważyła przerażoną gromadkę dzieci.
- Zły mężczyzna więził nas w piwnicy - rozkleiła się Zosia.
- Ojj, schowajcie się w moim Pokeball'u - babcia złapała je wszystkie.
- Ty, babo! Oddawaj co nie twoje, ale też nie moje! - krzyknął rozwścieczony Robert.
- Będziesz musiał je zdobyć. Szkoda, że nie posiadasz już nic - z szyderczym uśmiechem sięgnęła do kieszeni.
- A żebyś się zdziwiła! Moja stara, wybieram Cię!
Pojawiła się jego stara. Babcia wybrała Zosię.
- Moja stara, zacznij gdakać!
- Bebebelele bla bla bla a beee a bleee a blaaablabala blaaa!
- Nie wytrzymam! - Zosi pękła głowa.
- Kurde - zirytowana babcia mruknęła pod nosem.
Tym razem staruszka wybrała Miśka.
- Moja stara, zacznij narzekać!
- Co to za grubas? A czemu Ty tak dużo jesz? A nie powinieneś schudnąć? A Twoi rodzice wiedzą, żeś taki gruby?
- Przestań! - Misiek rozpłakał się i cały jego tłuszcz zlał się na podłogę.
Nie zostało nic prócz kości.
- Niech to szlag! - babcia postanowiła sięgnąć po coś lepszego i wypuściła Czarną Mambę.
Czarna Mamba jest nieposłuszna i próbuje spier**lić.
- A Ty gdzie mi tam? - siłą umysłu sprawiła, że dziewczynka wróciła na pole bitwy. - Czekoladka, rapuj! - kobieta zapuściła dobrego bita.
- Wychowana w ludzkiej dziczy,
dla nikogo się nie liczy.
Tyle męki, tyle trudu,
tyle zeszło ze mnie brudu.
Teraz stoję przed białymi,
co za leszcze, czacha dymi.
Nie wiem jak mam stąd wykurzyć,
jeszcze troszkę, by mnie wkurzyć...
- Stop! Co to za dyrdymały? Wy teraz takiego gówna słuchacie? I jeszcze te Jungi Igigi z ałtotjunem, jakby sraki dostał. Dawniej to była muzyka - stara Roberta puściła jakiś klasyk.
- Moje uszy! - Czarna Mamba nie mogła tego dłużej wytrzymać i pękła.
- Buuu! Tylko na tyle Cię stać? - zdziwił się mężczyzna.
- Poddaję się! Masz te dzieciaki! - babcia rzuciła do Roberta Pokeball'em i zwiała do domu po leki przeciwbólowe.
- Hmmm, po co mi takie amatorszczyzny - facet wypuścił Kasię, Elizę i Kamila.
Dzieci uciekły obijając się o ściany jak ćmy.
- Nie wiedziałem, żeś taka silna, matko - rzekł pozytywnie zaskoczony.
- Oo tam... A Ty kiedy sobie dziewczynę znajdziesz? Całe życie sam, kawaler się znalazł. Myśli, że sobie poradzi bez kobiety. Samowystarczalny? Co to w ogóle za określenie...
- Dobra, wracaj do Pokeball'a - zirytowany Robert zamknął swoją matkę.
Godzinę później mężczyzna był już wykąpany i gotów do działania.
- Teraz idziemy do domu starców złapać najrzadsze okazy, a potem na placyk potępić nic nieumiejące matki - Robert założył czapeczkę z helikopterkiem i wyfrunął z mieszkania.

To uczucie, gdy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz