Pięcioro buntowników

453 16 13
                                    

Świat ogarnął półmrok. Wszyscy czarodzieje, ale i mugole, wyczuwali w powietrzu napiętą atmosferę.

Wreszcie się ściemniło, a z ciemnością nadeszła i jasność. Zaciekawieni czarodzieje wyszli ze swoich ciepłych domków wyjmując różdżki. Mugole jedynie wychylili głowy przez okna wpatrując się w zbliżającą poświatę.

Wyglądało to tak, jakby z nieba spadła gwiazda, najmniejsza i najskromniejsza, a teraz spacerowała po kraju króla Artura.

W tym momencie już cała uliczka zapełniona była czarodziejami, a nawet i kilkunastoma mugolami, którzy nie potrafili ugasić swojej ciekawości.

W jednej chwili jasność rozproszyła się we wszystkie strony, a ludzie ujrzeli stojącą przed nimi piękną postać kobiety, którą znali już tak dobrze...

Wybuchła nagła panika wśród ludzi na ulicy. Mugole zaczęli uciekać w pośpiechu do swoich mieszkań. Jedni czarodzieje podnieśli różdżki wyżej, przed siebie gotowe do ataku i obrony, drudzy zaś zaczęli biegać od domu do domu zabierając ze sobą ich mieszkańców. Wszyscy ci spieszyli w górę uliczki, gdzie nagle skręcili w prawą stronę i zeszli do piwnicy domu jednego z czarodziejów. W mgnieniu oka zrobiło się tutaj tłoczno i głośno; nikt z mugoli nie miał pojęcia co się dzieje i większość z nich nie chciała siedzieć spokojnie, tylko jak najszybciej opuścić to obskurne, zatęchłe pomieszczenie. Natomiast czarodzieje, którzy także zostali tutaj przyprowadzeni, tylko przyglądali się wszystkiemu z pewną ciekawością, ale i niepokojem.

- Co to ma znaczyć? Ja chcę wracać! Przepuśćcie mnie! - krzyczał jeden z mugoli, próbując przedostać się do małego otworu w ścianie.

- Przecież trzeba powiadomić o tym odpowiednie służby! Między naszymi domami grasuje największa morderczyni ostatnich czasów! Zabić jednym mieczem osiem osób i to zaledwie za jednym zamachem! W głowie się nie mieści... - powiedział głośno nadąsany staruszek, na którego słowa wielu pokiwało głowami.

- Nie, nie, dajcie mi przejść! W moim domu została moja kotka, co jeżeli coś się jej stanie! Nie mogę zostawić mojej Śnieżynki...

- Co się dzieje?!

- Ależ tu duszno!

- To wszystko nie na moje nerwy. Karus, wracamy tam na górę. Pokażemy zaraz tej nędznej przestępczyni kto tu rządzi...

- SPOKÓJ! Proszę o ciszę! - rozległ się niski głos kobiety. - Niech nikt nie waży się wystawić chociażby nosa poza ściany tej piwnicy. Tutaj jesteście bezpieczni. A teraz my, wykwalifikowane osoby, wracamy tam na górę, żeby poskromić Morganę. Radzę się usłuchać moich rad. Inaczej mogę być równie niemiła jak ona. - Skinęła na paru dziwnie ubranych ludzi i razem z nimi wyszła, opuszczając przestraszonych mugoli i czarodziejów.

- Co jak co, ale krzepę to ona ma. Patrz jak teraz ci tumani cicho siedzą - szepnął chłopiec o gęstych, brązowych włosach do dziewczyny siedzącej obok niego.

- Godryku! Jak możesz! To są MUGOLE nie jacyś TUMANI. Naucz się wreszcie... - odpowiedziała, odwracając głowę od chłopaka. - Ale jedno mnie zastanawia... Co ona tutaj robi? Przecież było tak spokojnie, nareszcie żyliśmy bez strachu, byliśmy tacy szczęśliwi! - powiedziała dziewczyna po dłuższej chwili milczenia. - Myślałam, że już sobie odpuściła, uciekła do innych krajów i tam zaczęła wieść normalne życie, takie jak my...

- Och, aleś ty głupia! Jeżeli myślisz, że le Fay tak po prostu zrezygnowała z pokonania króla Artura, to w ogóle jej nie znasz! - odpowiedział Godryk, sięgając po różdżkę. - A ty ją masz? - zapytał dziewczynę, wskazując podbródkiem na czarodziejski patyk, ukryty teraz za plecami, tak, żeby nikt go nie zobaczył.

Tajemnice historiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz