𝔯𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 ☁️1

162 19 15
                                    

- Tae, Tae! - wysoki chłopiec w końcu wysilił się na głośniejszy krzyk, i nerwowo rozglądając się dookoła, wytężał wzrok w poszukaniu swojego przyjaciela. Słońce mozolnie chowało się za wielką górą, sprawiając, że niebo przybierało coraz to intensywniejszą, pomarańczową barwę. Lekki podmuch wiatru rozwiał kruczoczarne kosmyki chłopca, a w jego oczy zeszkliły się, gdy poraz kolejny nie dostał odpowiedzi na swoje rozpaczliwe wołania. Nie wiedział jeszcze, że jego najlepszy przyjaciel, ciekawy świata, i beztroski, w pobliżu lasu gonił małą, rudą wiewióreczke, która za jednym skokiem przedostała się na drugą stronę kolczystego drutu, zostawiając chłopca samego. Blondynek niewiele myśląc, wolał swoją nową, rudą koleżankę, która w cieniu drzewa spokojnie zajadała się żołędziem. Chcąc zwabić ją spowrotem do siebie, i sięgając ręką po małego żołędzia, włożył rękę w niewielki otwór w drucie, i uklęknął, wciąż ją wołając. Jego starania jednak nie przyniosły upragnionego skutku. Nagle, do uszu chłopaka dotarł szelest liści, a gdy spojrzał w stronę rozlegającego się dźwięku, krzaki zaczęły się ruszać, i to nie pod wpływem wiatru. Nagle chudą i malutką dłoń chłopca oplotła druga, lecz ta była odrobinę większa, cała brudna i pełna ciętych ran, z zaschniętymi śladami krwi.
- Co ty tutaj robisz, maluchu - ciszę przerwał rozgniewany chłopięcy głos, który dosłownie warknął, jak jakieś zwierzę bezlitosnym głosem. Gdy nie uzyskał odpowiedzi na zadane pytanie, ścisnął mocniej dłoń chlopaka, z powoli narastającą irytacją i kolejny raz syknął zdenerwowany.
- Gadaj, czego tutaj szukałeś - mniejszych zaczął się lekko trząść, i przymknął lekko oczy, lecz nie uronił ani jednej łzy, chociaż był tego bliski. Zaczął jednak żałować, że nie trzymał się blisko przyjaciela i odszedł sam zbyt daleko.
- Ja... ja tylko bawiłem się - przęknął głośno ślinę i dokończył zdanie, ściszając głos - z tą wiewiórką - pokazał jendym z palców wolnej dłoni na zwierzę, które wciąż zajmowało się swoim pożywieniem. Z ust wyższego rozległ się dezaprobatyczny, ale ciepły śmiech i juz za chwilę zwolnił on swój uścisk z ręki chłopca, po czym wstał i usunął się w cień.
- Lepiej wracaj już do domu dzieciaku, powoli się ściemnia - w jego głosie dało usłyszeć się troskę, i był on już znacznie przyjemniejszy niż na początku.
- A ty? Nie powinieneś również wracać do domu? - drobniejszy zmartwił się lekko i rozejrzał wokół zauważając że niebo zdążyło przybrać już niebiesko - szarą barwę.
- Patrz, robi się ciemno, a ty jesteś po drugiej stronie - zagadnął go znowu, podnosząc się w końcu. Cisza zapadła między nimi, a młodszy ledwo co widział swojego rozmówcę, gdyż ten ukrył się w cieniu drzew, gdzie światło już nie docierało. - Tak właściwe, to gdzie mieszkasz? -
Starszy spuścił głowę, mimo że i tak nie był widoczny, i zrobił kilka kroków w tył. - To jest mój dom - pokazał gestem ręki w głąb lasu. - Nie słyszałeś nigdy o Bestii? - młodszy wziął głębszy wdech i odsunął się od drutu, lecz nie uciekł, a cały czas tam stał, na przeciw tajemniczego chłopaka.
- Czyli... to ty jesteś tym wygnanym chłopakiem - młodszy zająknął się, lecz po chwili strach jakby go opuścił. Przypomniał sobie jak całe królestwo aż huczało o wygranym chłopcu, i licznych ostrzeniach i zakazach zbliżania się właśnie do tej granicy, oddzielającej królestwo od mrocznego lasu. Lecz nie przejął się tym, gdyż w głębi duszy czuł, że Bestia nie jest taka, za jaką wszyscy ja uważają, i nie stanie mu się najmniejsza krzywda. Podszedł do drutu, wyciągając delikatnie drżącą dłoń w stronę wyższego. - Podaj mi rękę - polecił, i czekał na jakkolwiek ruch z jego strony. Po kilku chwilach starszy odwzajemnił gest, i podchodząc jak najbliżej uczynił to, o co go poproszono, i delikatnie złączył ich palce razem, co uczynił również blondynek. Uśmiechnął się lekko, i zanim odszedł, jak wydawało się Bestii, bezpowrotnie, szepnął tylko na odchodne słowa, które wryły mu się w pamięć na długi czas.
- "Strach człowieka, to największa bestia" - serce starszego zabiło niebezpieczne szybko a po jego policzku poleciała pojedyncza łza, szczelnie ukryta za maską. A ta łza nie była jedyną rzeczą, którą skrywał ten tajemniczy młodzieniec, posiadał on bowiem więcej masek, za każdą z nich ukrywając to swoje uczucia i prawdziwe oblicze. Swoją prawdziwą twarz. Trwali tak dłuższą chwilę, ze złączonymi palcami, bez słowa wsłuchując się w miarowe bicie ich serc. Nie wiedzieli tylko, że wygrywały one ten sam rytm, a o dotyku swoich dłoni, nie zapomną przez naprawdę długie lata. Mniejszy w końcu rozłączył ich tak bardzo różniące się, dłonie trwające w uścisku i mozolnym krokiem, szedł do tyłu, wciąż patrząc się wprost na chłopaka. Zanim zniknął, posłał mu najpiękniejszy i najszczerszy z uśmiechów, jakim chłopak został obdarowany przez kogokolwiek.
W końcu ruszył przed siebie, w kierunku domu, zostawiając ciemnowłosego z niezrozumiałą pustką i tęsknotą za dotykiem drugiej osoby, którego nie doznawał zbyt często, i nie dozna jeszcze przez parę lat.

Mniejszy biegł ile sił w nogach, w mroku próbując znaleźć swojego towarzysza, jednak przez ograniczoną widoczność, nie do końca wiedział w którą stronę ma się udać. Po chwili z oddali ujrzał wysoką, lecz dziecięca posturę i już wiedział że należy ona do jego przyjaciel. Podbiegł jeszcze bliżej, i zatrzymał się zaraz obok rówieśnika, poczym położył rękę na jego ramieniu, a tamten aż podskoczył zaskoczony, i już miał krzyknąć, lecz blondyn w porę zdążył zakryć mu usta ręką.
- Spokojnie Jimin, to tylko ja - uśmiechnął się nieznacznie, zabierając dłoń z twarzy wystraszonego chłopaka.
- Gdzieś ty się podziewał, wiesz jak się martwiłem o Ciebie? - w jego głosie rzeczywiście dało się słyszeć troskę, lecz pomieszaną z gniewem.
- Wołałem Cię, ale nie dodałem żadnej odpowiedzi, więc musiałeś być daleko... więc gdzie? - stanął przed nim, i spojrzał karcącym wzrokiem na jasnowłosego, który momentalnie odwrócił od niego wzrok.
- Powiem Ci, ale musisz dochować tajemnicy, nie możesz zdradzić jej nikomu... ani nigdy, rozumiesz? Obiecaj mi to - ten w odpowiedzi jedynie przytaknął, i zamienił się w słuch, po chwili jednkak wydając z siebie jedno słowo - Obiecuję. -
- Więc, goniłem małą, słodką wiewióreczke, aż do tego drutu kolczastego, wiesz którego. I zgadnij kogo tam spotkałem - tutaj urwał, by zrobić dramatyczną pauzę aby nadać grozy swojej wypowiedzi.
- Kogo tam spotkałeś, przejdź do rzeczy - drugi zaczął się niecierpliwić, gdyż jak najszybciej chciał dowiedzieć się, co przez ten cały czas robił jego przyjaciel.
- Spotkałem tam... Bestię. Wiedziałeś, że jest niewiele starszy od nas? A w dodatku jest naprawdę...- zszokowany chłopak natychmiast mu przerwał z niedowierzaniem.
- Jak to Bestię, i nic Ci nie zrobił, jesteś cały? - nerwowo przyciągnął go do siebie, oglądając dokładnie z każdej strony, by upewnić się, że tamten potwór nie zrobił krzywdy swojemu drobniutkiemu przyjacielowi.
- Taehyung, jak mogłeś być tak bezmyślny i udać się samemu, tak daleko? Doskonale wiedziałeś że czycha tam niebezpieczeństwo. Chwała Bogu, że mu uciekłeś, niewiadomo do czego by się posunął -
- Przestań! - mniejszy przerwał mu krzykiem, i natychmiast wyrwał się z jego ramion.
- Nie uciekłem mu, gdyż nic mi nie zrobił, rozmawiałem z nim i... i czuję gdzieś w środku że za tą maską kryje się prawdziwe piękno, wystarczy je tylko odkryć - nie dane było już mu jednak skończyć, gdyż Jimin zaraz musiał go skarcić.
- Dość, Taehyung - odparł, zrezygnowanym głosem. - Czy ty nigdy się nie nauczysz, że nie każdy jest dobrym człowiekiem. On zrobił straszną rzecz, i został wygnany nie bez powodu, nie wiem co on ci nagadał, ale nie powinieneś wierzyć w jego kłamstwa. - chciał przyciągnąć go spowrotem do siebie, lecz nie było mu to dane, gdyż rozzłoszczony chłopak prędko się od niego odsunął.
- Nie znasz go nawet, więc nie masz prawa go oceniać. Czuję, że będzie dobry, jeśli ktoś okaże mu odrobinę czułości, przecież każdy zasługuje na trochę uczucia, prawda? - wyższy zaśmiał się, niedowierzając w to, że ten naprawdę wygaduje takie, niemądre i bezsensowne, jego zdaniem, rzeczy.
- Jesteś naiwny... i głupi. To Bestia, on jest potworem i nie posiada żadnych uczuć, jest nikim, a ty powinieneś zastanowić się nad swoimi słowami - skwitowałem chłopak, odwracając się, z zamiarem udania się do domu, gdyż wiatr zrobił się potężniejszy, a po jego ciele przeszła gęsia skórka.
- Nie, Jimin, to ty nie masz uczuć. I to ty powinieneś zastanowić się, jakbyś czuł się będąc odrzuconym przez wszystkich dookoła i wygnanym, skazanym na samotne życie, zdala od kogokolwiek. Jak ty byś wtedy czuł, huh? - mruknął, i wymijając ciemnowłosego, szybkim krokiem udał się w stronę wioski, a małe, rozpłaczliwe łezki spływały po jego policzkach. - Udowodnię Jiminowi jak i wszystkim w królestwie, że masz uczucia, i jesteś kimś wyjątkowym - mruknął sam do siebie, i nie odwrócił się chociażby raz, żeby nawet na chwilę spojrzeć na przyjaciela. Choć od tamtej pory już tak go nie nazywał, gdyż tamten z zemsty opowiedział wszytko jego ojcu, i został ukarany, a ich dotychczasowa relacja uległa zmianie. I to przez zachowanie Jimina, gdyż zmieni się on nie do poznania, od tamtego dnia.

-----------------------------------------------------------
oto mój pierwszy rozdział, i szczerze mówiąc stresuje się przed wstawieniem go. ale mam nadzieję że wam się spodoba i zostaniecie ze mną na dłużej. mimo wszystko proszę was o wyrozumiałość i zachęcam do komentowania, gdyż jest to moja pierwsza taka praca.
życzę Wam miłego dnia 💜

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 16, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

beauty and the beast • vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz