~ hi mochi ~

6.5K 259 48
                                    

Przechadzałem się po mieście w poszukiwaniu jedzenia jak co wieczór. Moje małe łapki stawiały nowe kroki na śniegu pozostawiając za sobą malutkie ślady. Nienawidzę zimy. Lato, wiosna, jesień - te pory roku nie są dla mnie problemem, ale zima to mój największy wróg. Muszę walczyć o przetrwanie na ulicy, a jestem przecież tylko małym kotkiem, który w taką pogodę szybko może zamarznąć. Ludzie są okropni, zdążyłem się o tym przekonać bardzo szybko. Widzą, że od długiego czasu błąkam się, miauczę z głodu i trzęsę się z zimna. A oni? Omijają mnie. Czy to dlatego, bo jestem brzydki, czy dlatego, bo nie lubią kotów? A może po prostu nie mają serca i nie obchodzi ich los innych? Wstydzę się za ludzi. Za to, jacy są. Dlatego trzy lata temu po tym, kiedy  doświadczyłem zła, które kryje się w człowieku postanowiłem przybrać postać rudej, puchatej kulki na dłuższy czas. Jednak nie udało mi się uciec tym sposobem od ludzkiej natury.


— Patrz Tae! Kotek tam siedzi! – usłyszałem i już chwilę później dwóch chłopców, myślę, że w moim wieku stało nade mną


— Śliczny maluszek! – powiedział wesoło blondyn kucając przy mnie i drapiąc za uszkiem, na co w odpowiedzi cicho mruknąłem przymykając oczy, powoli ocierając się głową o jego kolano

Ustałem na dwie łapki dając znać, że chcę, żeby wziął mnie na ręce.


Dobrze się zrozumieliśmy, bo chłopak od razu to zrobił, a ja szukając ciepła zwinąłem się w kłębek i schowałem głowę w zagięciu jego szyi.
Brakowało mi ciepła i czyjegoś uścisku, nie pamiętam, kiedy ostatni raz ktoś okazał mi czułość.


— Jungkook, myślisz, że Yoongi obrazi się jak wpadniemy do niego z kotem?


— Lil meow meow? Będą nadawać na tych samych falach. Yoongi od kota nie różni się zbyt wiele. – zaśmiał się szatyn


Blondyn w odpowiedzi posłał swojemu koledze szeroki uśmiech i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
Byłem przemęczony zimowymi wędrówkami dlatego nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłem moje zaspane oczy, a przede mną ukazały się brązowe drzwi, które chwilę później zostały otwarte, a w progu stał miętowo-włosy chłopak.


— Tae? Co tam chowasz? 


— Coś dla ciebie! – uśmiechnął się stawiając mnie na ziemię


Zwrócono mi wolność, więc podreptałem do środka, a pozostali weszli za mną. Wskoczyłem na sofę, a gospodarz zajął miejsce obok mnie.


— Przyprowadziliśmy ci koleżankę. – oznajmił szatyn ledwo powstrzymując śmiech


Zamruczałem nerwowo i położyłem się na plecy.

— Chyba jednak kolegę. – odparł blondyn – Ale przecież wolisz chłopców, wiec na plus dla ciebie! – obydwoje zaczęli się śmiać

— Zabawne. Co ja mam z nim zrobić?


— Przecież wiesz, że ja mam psa, który nie toleruje kotów, a matka Jungkooka nie chce widzieć w ich domu żadnych zwierząt.


— Czyli to jest powód dla którego akurat ja mam się nim zająć?


— Wolisz, żeby dalej błądził po śniegu głodny? – blondyn uniósł jedną brew i skrzyżował ręce na klatce piersiowej


— Zastanowię się.


Mieliśmy obejrzeć film, to siadajcie, a ja pójdę wyjąć piwa z lodówki.
Oglądali film, a ja leżąc na sofie oglądałem razem z nimi. Nie chciałem znowu zostać bezdomny, dlatego postanowiłem zacząć działać.
Mozolnym krokiem ruszyłem w stronę Yoongiego, bo właśnie tak miał na imię wnioskując z tego, że właśnie tak zwracają się do niego koledzy, i wspiąłem się na jego kolana. Spodziewałem się raczej tego, że mnie z nich zrzuci, ale on zaczął głaskać mnie po główce, a mi było tak dobrze, że prawie od razu zasnąłem.
Obudził mnie zapach jedzenia. Przeciągnąłem się leniwie i podreptałem za zapachem.

— Zaskoczony? – zapytał chłopak

Faktycznie byłem zaskoczony. Nie spodziewałem się tego, że spędzę noc gdzieś indziej niż na dworze.
Przekręciłem główkę w bok i delikatnie dwa razy zamerdałem ogonem.


— Patrz co ci kupiłem kiedy spałeś!
Podniosłem uszy z zaciekawienia i poczłapałem do chłopaka, a moim oczom ukazała się różowa obróżka z dzwoneczkiem.


— Wiem, że jesteś chłopcem, ale w sklepie do którego poszedłem były tylko takie.
- Wolę chodzić w tym w domu, niż bez tego na dworze. Poza tym, jest prześliczna. Kocham różowy! - miauknąłem a mój nowy właściciel zapiął mi obróżkę na mojej puchatej szyi


— Podoba ci się? Nawet jeśli nie, to nie masz nic do gadania. - powiedział wyciskając saszetkę do białej miseczki, a sam zaraz usiadł przy stole i zaczął zajadać się jajecznicą.


Zamiauczałem głośno.


— Nie chcesz jeść karmy to nie, siedź głodny. Mojego jedzenia nie dostaniesz.
Spadaj. – miauknąłem wbijając w niego wzrok


— Musimy wybrać ci jakieś imię przecież nie mogę się do ciebie zwracać kot. Chociaż w sumie...Możemy nazwiemy cię po prostu kot? – w odpowiedzi nastroszyłem się i głośno syknąłem


— Dobra kierowniku, zrozumiałem. – To może...Mochi? Lubię mochi, mochi jest dobre.


W odpowiedzi głośno zamiauczałem.


— Okej Mochi, chyba udało nam się dogadać. A teraz jedz swoją karmę.
Nastroszyłem się i syknąłem jeszcze raz.
— Już się nie odzywam. – powiedział podnosząc obydwie ręce do góry

Yoongi wygląda na takiego, który nie potrafi zająć się sobą, a co dopiero kimś.
Ale jeśli chce spróbować, pozwolę mu na to.
W końcu w pewnym sensie uratował moje życie, które mam jedno, a nie trzy. Bo przecież koty mają ich kilka, prawda?

 Bo przecież koty mają ich kilka, prawda?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
you are perfect for me ||  «yoonmin»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz