Chciało mi się krzyczeć ze szczęścia. Mimo tego, że w mojej głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze, gwiazdy wysłuchały moich błagań. Odetchnąłem z ulgą, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, ale tym razem ze szczęścia. Rzuciłem się starszemu na szyję, na co on objął mnie w pasie i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
- Teraz już wszystko będzie dobrze. - wyszeptał, gładząc moje plecy
- Jak zareagował Taehyung? - zapytałem, drapiąc się w tył głowy
- Jungkook obudził się przy mnie. Siedziałem i rozmawiałem z Tae, który jak zwykle nie puszczał ręki Jungkooka, kiedy nagle Tae krzyknął, żebym spojrzał na młodszego. Kiedy spojrzałem zobaczyłem, że ma otwarte oczy i co jakiś czas nimi mruga i nawet lekko przekręcił głowę w naszą stronę. Taehyung od razu zalał się łzami, upadł nawet na kolana krzycząc w sufit ''dziękuję ci boże'', poruszyło mnie to, ale starałem się być dzielny, i nawet nie zapłakałem! - powiedział z dumą
- Wszyscy wiemy, że w środku płakałeś jak małe dziecko hyung. - zaśmiałem się, klepiąc starszego po plecach
- Może trochę. - uśmiechnął się patrząc w podłogę
♥ ♥ ♥
Rano, kiedy się obudziliśmy od razu ruszyliśmy do szpitala. Musiałem jak najszybciej zobaczyć się z Jungkookiem i na własne oczy przekonać się, że to, że się obudził jest prawdą. Wbiegłem do szpitala jak poparzony od razu kierując się do sali naszego przyjaciela.
Byłem najszczęśliwszy na świecie, kiedy zobaczyłem rozmawiającego z Taehyungiem Jungkooka, miałem ochotę krzyczeć z radości, ale próbowałem się powstrzymać wiedząc, że nie wypada. Yoongi podchodząc do szpitalnego łóżka przybił żółwika z Kookiem, a ja witając się najpierw z Taehyungiem później zrobiłem to samo.
- I jak się czuje nasz pacjent? - zaczął Yoongi posyłając nam wszystkim szeroki uśmiech - To kiedy wychodzisz?
- Niedługo. - zaśmiał się Taehyung, wyręczając swojego chłopaka w odpowiedzi - Zostanie jeszcze może około pięć dni na obserwacji. Na razie wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Jego organizm nie ucierpiał jakoś bardzo, dzięki szybkiej reakcji lekarzy. Będzie musiał brać leki, i ma teraz mały problem z wątrobą, bo leki, które zażył w jakiś sposób ją uszkodziły, ale będzie żył.
Westchnęliśmy wszyscy z ulgą na tę informację. Dobrze, że więcej narządów nie zostało uszkodzonych, bo mogło by się to skończyć wiele gorzej. Pięć dni zleci szybko, a wtedy znowu będziemy mogli się spotykać wszyscy razem, na szczęście już w innych miejscach niż szpital.
Posiedzieliśmy u Jungkooka prawie dwie godziny, ale była pora się zbierać. Taehyung wiedząc, że jego miłość jest już przytomna i bezpieczna mógł spokojnie wyjść z sali, żeby chociaż trochę czasu spędzić w domu. Na pożegnanie złożył na jego ustach krótki pocałunek, a my po prostu mu pomachaliśmy.
- Podwieźć cię Tae? - zapytał starszy, wyciągając z kieszeni swojej kurtki papierosa, które zaczął palić podczas tego stresującego dla nas czasu
- Nie trzeba, przejdę się. - Taehyung uśmiechnął się szeroko - Ale mam do was prośbę.
- Jaką? - zapytał, wyciągając z kieszeni zapalniczkę
- Chcę zorganizować przyjęcie z okazji powrotu Jungkooka i potrzebuję pomocy. Pomożecie? - skierował wzrok w chodnik, jakby bał się, że odmówimy
- Co to za pytanie? - parsknąłem - Oczywiście, że ci pomożemy! - krzyknąłem - Jak mógłbyś pomyśleć inaczej?
- Wiedziałem, że mogę na was liczyć. - uśmiechnął się - To będzie dla nas ważny dzień. Planuję coś specjalnego. - oznajmił
Pytająco spojrzeliśmy na chłopaka.
- Nie patrzcie tak, wszystkiego się dowiecie, kiedy Junkgook będzie już w domu. Dam wam znać co i jak, trzymajcie się! - przytulił nas, po czym się oddalił
- Wiesz o co może mu chodzić? - zapytał mnie starszy, deptając końcówkę papierosa
- Chyba się domyślam. - odparłem, rumieniąc się, po czym wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu
CZYTASZ
you are perfect for me || «yoonmin»
Fanfiction~ Gdzie; Jimin zyskując dach nad głową, zyskuje też miłość swojego życia, której nie ma zamiaru już nigdy wypuszczać ze swoich kocich łapek. ~ top!yg paring główny:yoonmin paring poboczny:taekook