- I jak już skończyliśmy te korki, to zabrałem Yoongiego do naszej kawiarni. Tyle, że tego nie przemyślałem i jak zwykle dosiadła się do mnie Nayeon. I wyobraź sobie mnie siedzącego cicho, bo ta dwójka znalazła mnóstwo wspólnych tematów. Z jednej strony była Nayeon, dziewczyna, która podoba mi się od sam nie wiem kiedy. A z drugiej bardzo przystojny chłopak, który gdy tylko się uśmiechnie sprawia, że miękną mi nogi.
Jimin siedział na jednej z ławek w wielkim parku. Ich ulubionym. Miał opartą głowę o oparcie i gadał jak najęty, odkąd tylko się spotkali. Taehyung nie miał na co narzekać. W końcu nie widzieli się od naprawdę dawna i tym razem mógł znieść niezamykającą się buzię przyjaciela. Który swoją drogą miał bardzo poważny problem.
- I co zamierzasz zrobić? Lecisz w trójkąta, czy wybierasz pomiędzy jednym a drugim? - W końcu odezwał się Kim, śmiejąc się pod nosem na naglą reakcje bruneta, który zdawał się prawie zachłysnąć powietrzem.
- Tak, trójkąt. Ja i Yoongi na górze, a Nayeon na dole - prychnął.
- Bardziej Yoongi i Nayeon na górze, a ty na dole. Inaczej tego nie widzę.
- A niby czemu? - Jimin podniósł się i wbił zaciekawione, ale też podirytowane spojrzenie w Taehyunga.
- Bo ty się w ogóle do tego nie nadajesz! Ty dominujący? Błagam cię. Prędzej Jungkook umówi się ze mną na randkę, niż ty kogokolwiek zaliczysz.
Szatyn nie mógł opanować śmiechu, gdy Jimin złożył ręce na krzyż, opierając je o klatkę piersiową i ze skwaszoną miną i ułożoną w podkówkę wargą siedział, wielce obrażony na cały świat. Policzki od razu zaszły mu soczystym rumieńcem, który doskonale potwierdzał słowa Taehyunga. Uległy jak nic.
- Ej, ale ty nie strzelaj focha - szturchnął go w ramie, by ten już się na niego nie gniewał. - Jestem twoim przyjacielem i mówię co myślę!
Nie mając zamiaru całego dnia przesiedzieć na jednej ławce, (do tego bardzo niewygodnej, od której tylko plecy bolały), Kim skierował się do budki z goframi, ciągnąc za sobą starszego o parę miesięcy Jimina. Ślinka poleciała im na sam widok przyrządzania tych pyszności, a gdy tylko dostali je do rąk, nawet nie silili się na zrobienie zdjęcia. Wgryźli się w miękkie ciasto, brudząc sobie przy tym połowę twarzy bitą śmietaną. Uśmiechy na ich twarzach dało się zobaczyć z kilometra. W końcu co da więcej szczęścia niż jedzenie.
- Ej, a pamiętasz jak kiedyś chciałeś zaimponować Jungkookowi i zapisałeś się na szachy? - zaczął Jimin, zaraz po tym, jak skończył konsumować swojego gofra. - Wszedłeś tam i nie dość, że twoim przeciwnikiem był jakiś spocony oblech z brodawką na pół policzka, to ty zacząłeś ruszać tymi figurami jak w Monopoly.
- Błagam cię, nie przypominaj. Wtedy popatrzył się na mnie z wielkim "wtf" wymalowanym na twarzy - dodał zawstydzony Taehyung, który wymazałby to wspomnienie ze swojej pamięci jako pierwsze.
- Już wtedy było wiadome, że nie masz u niego szans. Ej, o wilku mowa? Czy to nie on stoi za ladą w tym sklepie z narzędziami?
Kim odwrócił się jak poparzony we wspomnianą stronę i otworzył ze zdziwienia buzię. To był Jungkook. Najbardziej ułożony i mający wybujałe ego uczeń w szkole, zamiast mieć na sobie idealnie wyprasowany sweterek, a pod spodem nienaganny kołnierzyk, ubrany był w ubrudzony, dziurawy fartuch, który cały był od czarnego smaru. Z resztą podobnie co jego czoło.
Wygląda uroczo - pomyślał Taehyung i wziął nogi za pas, by obiekt jego westchnień przypadkiem go nie zauważył.
CZYTASZ
APLIKACJA ☆taekook☆
Fanfiction{ ᥕ trᥲkᥴιᥱ, ᥕoᥣᥒo ριsᥲᥒᥱ } Taehyung, namówiony przez przyjaciela, postanawia zainstalować głupią aplikację na telefon, dzięki której chciał poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania, mające związek z ciemnookim brunetem z równoległej klasy, w który...