Lekcja matematyki jak zwykle była nudna jak flaki z olejem. Połowa klasy Taehyunga ucinała sobie drzemkę, a z ich ust ciągnęły się nitki śliny. Jedyny Namjoon z zafascynowaniem wysłuchiwał wykładów nauczycielki na temat figur obrotowych i chętnie odpowiadał na każde jej pytanie. Nic dziwnego, że Taehyung odliczał każdą minutę, by wiedzieć, jak długo musiał tkwić w tym koszmarze. Nawet Jimin zdawał się być jakiś nieobecny, więc ciche pogawędki z przyjacielem także nie wchodziły w grę. Chłopak myślał, że zaraz przekręci się na krześle i wydrze na całą klasę, jak to bardzo nie chciał tam być. I choć powinien był uważać, bo zbliżał się sprawdzian, a on był dosłownie zielony, miał to głęboko gdzieś, rozmyślając przez cały czas o nieszczęsnym przewodniczącym, który powinien dzisiaj chodzić po klasach i ogłaszać zbliżającą się dyskotekę. To nie tak, że Taehyung nie wiadomo jak czekał na to wydarzenie, on po prostu chciał pogapić się na fajnie wyglądający tyłek niedostępnego dla wszystkich ucznia, który zawsze opinały beżowe spodnie.
- Taehyung, może zacząłbyś uważać, co? Pomysł na randkę z Soyeon wymyślisz później - odezwała się stara jędza, a Kim tylko prychnął pod nosem. Nienawidził takich komentarzy i nigdy nie wiedział, co miały na celu, dlatego zbytnio się nimi nie przejął, podobnie jak reszta jego znajomych.
Na zegarze za moment miała wybić dwunasta, a to oznaczało koniec katuszy. W teorii, zajęcia Taehyunga miały trwać jeszcze przez półtorej godziny, ale chłopak postanowił, że zwinie się z nich najszybciej, jak tylko będzie mógł.
Wraz z dzwonkiem, wybiegł z klasy, ignorując słowa nauczycielki, wspominającej o obowiązkowym zadaniu domowym. Nie trzeba powtarzać, ale Tae miał je głęboko.
Idąc korytarzem, napotykał wiele znajomych twarzy, ale nigdzie nie mógł się dopatrzeć tej najważniejszej, która zawsze powodowała uśmiech na jego piegowatej twarzy, której nienawidził tak samo, jak lekcji matematyki z tą czarownicą. No prawie, bo pani Jung od pierwszego dnia uwzięła się na nim i nie dawała spokoju, pytając go na każdej niemalże lekcji. I tak właśnie biedny Taehyung kolekcjonował wdzięcznie wyglądające jedynki w swoim dzienniku, za które w domu nieźle obrywał. Jego rodzice naprawdę starali się, by ich syn wyrósł na kogoś znaczącego, żeby nie musiał się martwić o pieniądze, mieszkanie. Chcieli dla niego dobrze, ale młody Kim robił im wszystko na przekór, więc z czasem coraz mniej przejmowali się zachowaniem syna.
Ale wracając do wyszukiwanej w tłumie twarzy.
Nie spodziewał się, że tak szybko, jak o niej pomyślał, będzie miał z nią styczność, praktycznie zderzając się z jej właścicielem nosami. Serce młodego bruneta momentalnie stanęło w miejscu, kiedy podniósł wzrok na Jungkooka, który z politowaniem kręcił głową. Taehyung mógł przysiąc, że nawet z taką miną wyglądał idealnie.
- Uważaj jak chodzisz, nieudaczniku - warknął na niego rówieśnik, grzecznie otrzepując swoją idealnie wyprasowaną koszulę.
- Wy...- zaczął Taehyung, ale nim dokończył, chłopaka przed nim już nie było, a jemu zostało ciche westchnięcie i pójście dalej, w stronę drzwi wejściowych.
Oby tylko sprzątaczka go wypuściła.
Wybaczcie mi, że musieliście tyle czekać na rozdział, ale postaram się już dodawać częściej
Dostaliście się do takich szkół, do jakich chcieliście?
CZYTASZ
APLIKACJA ☆taekook☆
Fanfiction{ ᥕ trᥲkᥴιᥱ, ᥕoᥣᥒo ριsᥲᥒᥱ } Taehyung, namówiony przez przyjaciela, postanawia zainstalować głupią aplikację na telefon, dzięki której chciał poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania, mające związek z ciemnookim brunetem z równoległej klasy, w który...