《12》

447 25 18
                                    

Zbliżałam się już do tego ciemnego korytarza. Starałam się nie stracić Crossa z oczu, jednak po chwili zniknął w ciemności. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Nagle ktoś złapał mnie za kaptur i pociągnął. Byłam pewna, że ten cały Cross mi wytłumaczy o co chodzi. Mało co nie przewróciłam się o próg. Czyli jestem teraz w innym pokoju. Nagle Cross się zatrzymał, a wraz z nim, ja.
-Witaj piękna~
-Dobra, mów, o co ci chodzi.
Nagle kościste dłonie złapały mnie w talii i przyciągnęły do właściciela. Trochę się wystraszyłam. Po chwili poczułam jego ciepły oddech przy swoim uchu.
-Ciebie~
Wzdrygnęłam się i odepchnęłam szkieleta. Zaczęłam kręcić się po pomieszczeniu, aby znaleźć wyjście. Po chwili usłyszałam zamykane drzwi na klucz. Nagle zrobiło się jasno. Rozejrzałam się i zobaczyłam szkieleta wyższego odemnie o 1,5 głowy stojącego przy włączniku do światła. Jednakże, to nie był Cross za którym szłam. Ten był skąpo ubrany.
Jego ubrania były w kolorach fioletowych, czarnych i niebieskich.
Przyglądałam mu się chyba zbyt długo, bo ten zaczął zmierzać w moją stronę z podstępnym uśmiechem. Gdy był coraz bliżej ja zaczęłam się powoli cofać, dopóki nie wpadłam na ścianę. Szkielet był coraz bliżej i bliżej. Po chwili stanął ok. 15 cm dalej ode mnie.
-G-gdzie Cross?
Ten uśmiechnął się podstępnie.
-Nie ważne gdzie jest~ Najważniejsze jest to, że jesteśmy sami~
Starałam się odsunąć od niego, ale ten złapał mnie za oba nadgarstki, podniósł moje ręce do góry i przyszpilił wysoko do ściany. Nie mogłam nimi ruszyć. Czy każdy szkielet jest taki silny, czy tylko ja jestem taką miernotą? Szkielet zaczął zbliżać swoje "usta" do mojej szyi, ale po chwili zatrzymał się na moment i spojrzał na mnie flirciarskim wzrokiem.
-Lust~
Otworzyłam szeroko oczy, a serce zaczęło mi walić jak młot. Kurwa! Czy to właśnie ten Lust?! Ten zboczeniec?!
W co ja się wpakowałam?! Zaczęłam się wyrywać, jednak bez skutku. Lust nadal trzymał mnie w uwięzi.
-Pomobhlbhlh
Szkielet zakrył mi usta swoimi kościstymi dłońmi.
-Kochanie~ Nie wyrywaj się~ Obiecuję, że będę delikatny~
Muszę się stąd wydostać choćby nie wiem co. Jeżeli ten gościu mnie zgwałci, to przysięgam, że się powieszę. Nagle poczułam delikatne mrowienie w nadgarstkach, a Lust swobodnie się ode mnie odsunął. Ręce miał przy sobie, więc jakim cudem nie mogę się uwolnić? Spojrzałam w górę i od razu zrozumiałam. Trzymał mnie magią. Westchnęłam.
-Poczekaj skarbie~ Niedługo wrócę~
Tak! Będę mogła zawołać o pomoc!
-A! Byłbym zapomniał~
Wziął ze stołu taśmę i podszedł z nią do mnie, po drodze szukając końcówki. Zakleił mi usta. Moje plany poszły się jebać...
-To na wypadek, gdybyś przypadkiem chciała wołać o pomoc~ Musisz oszczędzać swój piękny głosik na naszą wspólną zabawę~ Tam się wykrzyczysz do woli~
Zbliżył się do mnie, wziął moją głowę w swoje ręce i dał mi buziaka w czoło.
Po czym odsunął się, nadal trzymając moją głowę i spojrzał mi głęboko w oczy z tym wkurzającym uśmiechem.
-Mogłbym cię brać tu i teraz, ale muszę coś załatwić ważnego, więc poczekaj tu na mnie, księżniczko~
Odwrócił się, wziął klucz z wysokiej szafy, otworzył drzwi i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Magia nadal na mnie działała. Nic nie mogłam z tym zrobić.

《Time Skip.》

Minęło już trochę czasu od wyjścia Lusta i nadal nie mam pomysłu, jak się stąd wydostać. Już powoli przysypiałam z wycieńczenia. To był mój koniec. Zostanę zgwałcona przez szkieleta... Chwila... Czy on w ogóle ma...to? Jest szkieletem. Może nie potrzebnie się boję? Nie wiem co o tym myśleć....
-TI.!
Sans?! Zaczęłam się wiercić jak opętana. Oczywiście to nic nie dało. Jedyne czym mogłam ruszyć to.... Nogi! Zaczęłam uderzać butami o podłogę, ścianę i rzeczy postawione dość blisko mnie. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-TI.! jesteś tam? odezwij się!
Starałam się krzyczeć i wydawać różne dźwięki pomimo taśmy na ustach.
-uderz 1x, gdy tam jesteś, a jak to nie ty to 2x!
Posłuchałam go i uderzyłam raz o podłogę. Odczekałam chwilę po czym usłyszałam Sansa.
-już idę!
Nagle przedemną pojawił się Sans. Wyglądał na przerażonego jak i wściekłego.
-Lust!
Ja tylko pokiwałam głową. Sans westchnął.
-niestety nie mogę zdjąć jego magii z ciebie. musimy na niego poczekać i załatwić tą sprawę.
Sans popatrzył na mnie.
-on ci przykleił tą taśmę?
Znowu kiwnęłam głową.
-zrobił ci coś?
Tym razem potrząsnęłam głową na "nie".
-ma szczęście. nie wiem co bym mu zrobił, gdybyś uciepiała.
Wbiłam wzrok w podłogę. Sans usiadł obok mnie i zaczęliśmy czekać aż Lust wróci, skądkolwiek wrócić miał.

《Time Skip.》

Byłam już bliska snu. Chciałam już wrócić do domu, położyć się na łóżko i zasnąć. Nagle usłyszałam przekręcanie klucza. Spojrzałam na Sansa z niepokojem, a ten odwzajemnił.
-schowam się narazie.
Szybko wstał i wbiegł do pobliskiej szafy. Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Lust. Od razu zaczął zmierzać w moją stronę, ale powoli.
-Cześć kichanie~ Tatuś wrocił~ Cieszysz się?~
Nie odpowiedziałam. Lust zatrzymał się w 3/4 drogi i zaczął mi się przyglądać.
-Jak udało ci się zdjąć taśmę?~
-....
-Mawet o pomoc nie wołałaś?~ Widać, że na mnie czekałaś~
Patrzyłam na niego groźnie.
-Oj~ Chyba ktoś chce dostać karę~
Tatuś Lust cię ukarze~
Lust zaczął się do mnie zbliżać. Od razu mój gniew przerodził się w strach. Na co Sans czeka? Co on, chce mnie uratować po tym jak najpierw Lust mnie zgwałci? Co on chce zrobić?
-Niech zabawa się zacznie~
Szybko i bez namysłu, Lust mnie głęboko pocałował. Nie odwzajemniłam. Sans... I jak na zawołanie, Sans wyszedł z szafy i widząc co się dzieje, podszedł do nas i walnął Lusta z całej pety, tak, że ten aż odskoczył zdziwiony.
-co ty odpierdalasz?!
-Nic?~
-zostaw ją... a jeżeli jeszcze raz ją tkniesz, nogi z dupy powyrywam! jasne?!
-A ty co? Kim ty dla niej jesteś?~
-.... przyjacielem....
-No właśnie~ Jesteś tylko głupim przyjacielem~ Czyli to oznacza, że ona jest na razie niczyja, więc ja ją sobie biorę~
-Hej! Nie jestem rzeczą!
Krzyknęłam zbulwersowana.
-Dobra~ Słuchaj~ Ona nie jest twoja/
-jest!
Co?!
-Tak?~ To udowodnij to tu i teraz!~
Po chwili, magia Lusta przestała na mnie działać i mogła. swobodnie się ruszać. Sans początkowo stał nieruchomo. Podeszłam do niego.
-Sans, chodźmy stąd....
-Nie~ On musi udowodnić, że jesteś jego~
-Ale/
Sans złapał mnie i szybko przyciągnął do siebie. Patrzył mi w oczy jeszcze przez chwilę, jednak po chwili namiętnie mnie pocałował. Ja na początku stałam zamurowana, ale później odwzajemniłam pocałunek.
Gdy odkleiliśmy się od siebie, nadal byłam oszołomiona. Właśnie ogarnęłam, że już 2 raz, Sans mnie pocałował... Spojrzałam na Lusta, wyglądał tak, jakby nic się nie stało.
Sans natomiast patrzył mu głęboko w oczy.
-Dobra, już dobra~ Bierz ją i wyjdź~
Sans wziął mnie za rękę i gdy przechodziliśmy obok Lusta, Sans rzucił mu piorunujące spojrzenie, po czym wyszliśmy. Impreza nadal trwała, jednak ja już chciałam iść do domu. Sans chyba o tym wiedział, bo poszliśmy do gospodarza, Fresha i pożegnaliśmy się z nim. Sans znowu złapał mnie za rękę i teleportował do mojego domu. Było cicho i pusto. Poszłam od razu do sypialni i klapnęłam się na łóżko, na którym zmieściłyby się 3 osoby. Sans stanął w progu.
-dobra, to ja lecę do domu, cześć...
-Sans.
-hm?
-Chodź tu.
-c-co?!
-Śpij dzisiaj u mnie.
Sans zarumienił się na niebiesko.
-c-cóż, skoro chcesz.
Sans podszedł do mojego łóżka, po czym położył się niepewnie obok.
-Dobranoc.
-dobranoc.
Zamknęłam oczy, ale nagle przypomniał mi się Cross. Czego on chciał? Kim on jest? Może zapytam o to jutro Sansa, ale na razie, pragnę odpłynąć w głęboki sen.

~*~
Hejka~
Macie. Kolejny rozdział :3
1225 słów '-'
Życzę miłej nocy/ dnia/ południa itp.
Bayo~

||Ten Szkielet|| Sans x Reader || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz