《20》

314 18 7
                                    

《20 maja》

-TI.~
Otworzyłam oczy. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na Sansa.
-jak się czujesz, kochana?
-Ah~ bardzo dobrze.
Sans patrzył się na mnie jeszcze przez chwilę.
-wiesz, że Cię kocham, prawda?
-Heh, tak wiem, ja ciebie też.
Posłałam mu szybkiego całusa. Sans od tego incydentu z "walką" coraz częściej się mną zajmował. Dlaczego? Więc...
-pomogę ci wstać.
-Dzięki.
...straciłam przez niego lewą nogę.
Nie chciał mi zrobić krzywdy, ale jego magia zaczęła szwankować i skończyło się straceniem nogi. Nie jestem na niego zła. Nie mam powodów. A jeżeli chodzi o te moce, które od niego dostałam, to nadal ich używam.
Sans pomógł mi wstać, a później już sobie poradziłam sama, bo w przeciwieństwie do niego, ja umiałam lewitować, chociaż ja wolę mówić, że umiem latać.
-co zjesz na śniadanie?
-Jajecznicę!
-hehe, zgoda.
Poleciałam do kuchni, a zaraz za mną przyszedł Sans.

《Time skip.》

-dobra TI. ja muszę lecieć. wrócę za jakąś godzinkę, oki?
-Zgwodha!
Sansy uśmiechnął się "pod nosem" i wyszedł. Po zjedzeniu jajecznicy, wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju, aby przygotować ubrania do jutrzejszej imprezy. Klaudia też idzie. A właśnie! Dawno się z nią nie widziałam. Nawet nie wie o tym, że nie mam nogi. Szybko się przebrałam, wzięłam klucze i wybiegłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi i chowając je pod wycieraczkę, ponieważ wyrzucili tego kwiatka w doniczce. Byłam już pod jej drzwiami, zapukałam.
-Proszę!
Otworzyłam drzwi i odrazu przywitał mnie Pasztet.
-Cześć grubasie
Wzięłam go na ręce, zamknęłam drzwi i weszłam w głąb mieszkania. Klaudia stała przy zlewie i zmywala naczynia. Po chwili jednak się odwróciła w moją stronę i przerwała zmywanie.
-TI.! Chryste panie! Gdzieś ty była jak Cię nie było? Nie wychodziłaś z domu od dawna. Jedynie Sans ciągle się szwęda to tu to tam.
-A no, bo wie/
-Czekaj chwilę... Czemu masz lewą nogę taką chudą?
-A, no bo/
-Co ci się stało do licha?
Klaudia podbiegła do mojej lewej nogi i scisnela nogawkę. Była w szoku, gdy nic nie poczuła. Popatrzyła jeszcze w dół i zobaczyła, że lekko lewituję. Spojrzała na mnie tak, jakby chciała chciała mi powiedzieć: "domagam się wyjaśnień". Już chciała się odezwać, ale jej nie pozwoliłam.
-Opowiem ci, ale proszę... Tylko spokojnie, nie wyciągaj pochopnych wniosków i oskarżeń.
Ta tylko popatrzyła na mnie, po czym westchnęła, powoli przy tym wstając.
-Niech będzie.

~*~
:3

||Ten Szkielet|| Sans x Reader || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz