Tytuł: Kiedy zdajesz sobie sprawę, że się w nim zakochałaś 2
🐯 Joseph / Genda:
Szałaś ciemną uliczką miasta. To była jedyna droga do twojego domu, bo autobus ci odjechał, a następny był za godzinę. Wracałaś właśnie z zajęć dodatkowych. Dzisiaj nic ci się nie udawało. Dostałaś gorszą ocenę w szkole, bolała cię głowa i spóźniłaś się na jedyny środek transportu.Nie byłaś strachliwa, ale było już późno, a otaczające cię zewsząd bloki, które wyglądały upiornie w nikłym świetle rzucanym przez pojedynczą latarnie, nie poprawiały ci nastroju. Na dodatek Yumi kochała opowiadać ci o tym jak to banda jakichś dresów napadła nastolatkę w jednym z zaułków waszego miasta. Teraz przez nią miałaś pewne obawy.
W pewnym momencie usłyszałaś kroki za sobą. Serce zabiło ci szybciej. Odwróciłaś się i dostrzegłaś trzech groźnie wyglądających nastolatków, starszych od ciebie o jakieś dwa lata, zmierzających w twoją stronę. Przyspieszyła kroku. Usłyszałaś, że ci którzy idą za tobą też to uczynili. Zebrałaś wszystkie siły i zaczęłaś uciekać. Biegłaś ile sił w nogach. Już, już miałaś wybiec na trawę małego parku, kiedy ktoś złapał cię za nadgarstek, odwracając w swoją stronę.
Stanęłaś twarzą w twarz z jednym z członków bandy. Był ubrany w czarne dresy i miał chytry uśmiech na twarzy.
- Proszę, proszę... Co taka ślicznotka robi sama o takiej późnej godzinie?- zapytał paskudnie się śmiejąc.
Zabrakło ci słów. Strach cię sparaliżował. W twojej głowie już formowały się straszne wizje.
Dres przywołał ruchem ręki swoich kompanów, którzy chwycili cię za ramiona, żebyś nie uciekła. Jakby był sam, może i byś dała radę, ale niestety miał towarzystwo.
- Dawaj ka...- upadł na ziemię tracąc przytomność.
Jego kompani zaczęli rozglądać się przed czymś, a raczej kimś, co powaliło ich towarzysza.
Wreszcie napastnik się ujawnił, mocno kopnąwszy drugiego ze zbirów w brzuch, po czym przyzwalając mu z liścia w twarz, a ten zamiast się bronić, uciekł. Trzeci z nastolatków dostał mocnego prawego sierpowego. Cios był tak silny, że aż uniósł chłopaka centymetr nad ziemię. Pokonany nie próbował ocucić pierwszego z chuliganów i biorąc przykład z drugiego kolegi uciekł gdzie pieprz rośnie.
- Nic ci nie jest?- zapytał cię znany głos.
Pokręciłaś głową i podniosłaś oczy na stojącą przed tobą osobę. Było to Joe do którego się przytuliłaś.
- Dziękuję...- wyszeptałaś- Gdyby ni- nie ty, to...- głos ci się załamał- Dz- dziękuję- wybuchnęłaś płaczem.
- No już. Nie płacz. Jestem przy tobie. Ciii...- pogłaskał cię po głowie.
Gdyby nie King... No właśnie. Co by się stało, gdyby go zabrakło? Jak by się skończyło spotkanie z dresami? Nie wiedziałaś, a raczej nie chciałaś wiedzieć. Dobrze, że on zawsze jest przy tobie, pomaga i umie pocieszyć. Wreszcie gdy to sobie uświadomiłam, mogłaś z czystym sumieniem przyznać się do czegoś, a mianowicie- kochałaś go.
❇❇❇❇❇❇
💚 Midorikawa / Jordan:
- I żyli długo i szczęśliwie. Koniec- skończyłaś czytać bajkę młodszym dziewczynkom.- Dobrze, że pojawił się ten rycerz- powiedziała z zamyśleniem Alice.
- Dokładnie!- podłapała twoja siostra- [Imię] przeczytasz nam jeszcze jedną opowieść?- poprosiła.
CZYTASZ
Preferencje • Inazuma Eleven
FanfictieCo by było, gdybyś od zawsze mieszkała w świecie Inazumy Eleven? Czy poznałabyś słynnych piłkarzy? A może nawiązała byś z nimi głębsze relacje? Może zostalibyście przyjaciółmi, albo kto wie? Może nawet zostałabyś dziewczyną jednego z nich? Chciałab...