Rozdział 8

102 13 6
                                    

Hyun Min Seo

– Halo? – odbieram telefon.

– Chcesz zarobić parę groszy w ten weekend?

– Mam nadzieję, że to pytanie retoryczne – odpowiadam, śmiejąc się. – Oczywiście, że chcę.

– Dobra, to wpiszę cię na listę pracowników. – Słyszę w słuchawce skrobanie długopisu. – Będziesz na planie jakiejś reklamy kosmetyków. Ponoć jakiś celebryta ma być jego twarzą. Pewnie nie interesuje cię kto to i jakie kosmetyki, więc pomijam te fakty.

– I słusznie – mówię, śmiejąc się. – Zbyt dobrze mnie znasz.

– Kochana, przyjaźnimy się już od paru lat, trochę cię poznałam przez ten czas. – Słyszę, że jej głos jest również rozbawiony. – Nie wiem, do czego konkretnie cię przydzielą. Napisali tylko, że potrzebują ludzi i tyle.

– Wiesz dobrze, że nie ma dla mnie roboty, której nie wykonam. Za dużo już w życiu się napracowałam, żeby nie mieć doświadczenia w każdej możliwej branży.

 – Amen.

***

Park Si Woo

Matka wchodzi do mojego gabinetu bez pukania. Nie unosząc na nią nawet wzroku, mówię:

– Pukanie dotyczy każdego. Nawet ciebie.

W odpowiedzi słyszę prychnięcie.

– Milutki jak zawsze – zauważa, podchodząc do mojego biurka.

Stukanie wysokich szpilek, nie pozwala mi się skupić. Nerwowo zaczynam stukać długopisem w leżące przede mną dokumenty.

– Pamiętasz o tym, co mi obiecałeś?

Unoszę na nią wzrok i odchylam się na krześle.

– Mówisz o reklamie – stwierdzam.

– Mówię o reklamie.

– Jak widać, pamiętam – mówiąc to, rozkładam ręce.

Matka otwiera swoją dużą torebkę, w której bez problemu zmieściłbym połowę swojego dobytku. Po jej dogłębnym przeszukaniu wyciąga teczkę i kładzie ją przede mną.

– Tutaj masz wszystkie szczegóły. Adres, godzinę i tak dalej.

Kiwam głową.

– Słyszałam, że Lee Eun Min ciebie szukała parę dni temu – zaczyna. – Biedaczka nawet pojechała do ciebie do mieszkania.

Wzruszam ramionami i mówię:

– Wiem.

Matka prycha.

– Nie raczyłeś jej nawet otworzyć drzwi.

– Bo nie było mnie w mieszkaniu – co akurat jest prawdą.

– A więc skąd wiesz, że u ciebie była? – pyta, obrzucając mnie zdenerwowanym spojrzeniem.

Wzdycham.

– Widziałem ją pod budynkiem – odpowiadam, patrząc beznamiętnie w blat stołu. – Nie miałem ochoty się z nią użerać, więc poszedłem się przejść.

– Nie wierzę, że mówisz to tak obojętnie. Nie widzisz, że dziewczyna się stara zdobyć chociaż cień twojej uwagi?

Unoszę na nią wzrok.

Make a wish (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz