Rozdział 10

1.9K 100 21
                                    

Obudziłam się bardzo późno, zegarek wskazywał dwunastą.
Na wspomnienie wczorajszej nocy, robi mi się gorąco, Jug jest świetny w TYCH sprawach. Przeciągnęłam się lekko na łóżku, aby nie obudzić Jugheada. Byłam cała obolała, ale było jak najbardziej warto. Jeszcze dwa dni temu mówiłam, że chcę zatrzymać, przynajmniej na razie pewne granice. No niestety, wczoraj wszystkie moje dotychczasowe plany legły w gruzach. Czy żałuję? Absolutnie nie, bardzo mi się podobało. Dzisiaj mamy spotkać się z przyjaciółmi Juggiego, co oznacz, że pewnie do wieczora, nie ruszymy się z łóżka, a wstaniemy tylko po to aby coś zjeść, no a potem uszykować się do wyjścia. Jeśli mam być szczera to nie widzę w tym żadnego problemu. Veronica miała rację mówiąc mi, że długo nie utrzymamy rączek przy sobie, dziewczyna zna się na rzeczy. Złożyłam delikatny pocałunek na policzku Jughead, aby go obudzić. Zobaczyłam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech, a następnie otwiera jedno oko. 

-Cześć Betts.-mówi do mnie zaspanym głosem i szczerzy swoje nieprzyzwoicie białe i proste zęby.

-Hej.-odpowiadam zajmując miejsce w jego ramionach.

-Jak ci się spało?-pyta po chwili, czuję jak bawi się moimi włosami, owija je sobie na wskazującym palcu.

-Jeżeli mam brać pod uwagę tę część nocy w której spałam, to naprawdę w porządku.-zaśmiałam się.

-A pozostała połowa?-pyta całując mnie w skroń.

-Połowa? Raczej osiemdziesiąt procent. -mówię z chichotem, a Jug odpowiada mi tym samym.
-Ale jeżeli o nią chodzi, to ta część była niesamowita i podobała mi się jeszcze bardziej niż ta podczas, której spałam. Jesteś w tym świetny Jug.

-Oj Betts, tobie też niczego nie brakuje. Jesteś świetna.-śmieje się i całuje mój policzek, na którym momentalnie pojawia się rumieniec.

-Powinniśmy wstać, leżenie w łóżku do dwunastej nie jest zbyt produktywnym pomysłem.

-Leżenie w łóżku do dwunastej nie jest produktywne? Jeżeli śpisz całą noc to może tak, ale my jak wcześniej zauważyłaś spaliśmy bardzo mało.-powiedział poważnym tonem, a ja parsknęłam śmiechem.
-Przepraszam cię kochanie, ale wstaniemy dopiero o siódmej, bo o ósmej wychodzimy do klubu. No chyba, że jesteś głodna to przyniosę nam coś do jedzenia?

-Jestem głodna.-powiedziałam, bo naprawdę chciało mi się jeść.

-W takim razie ty tu zostań, a ja za zaraz wrócę. -mówił Jug, wstając z łóżka. Po chwili zniknął za drzwiami sypialni zostawiając mnie samą. Nie mając co robić wyciągnęłam komórkę i sprawdziłam media społecznościowe, ostatnio rzadko to robiłam, miałam ciekawsze sprawy na głowie. 

Po kilkunastu minutach Jughead wrócił do sypialni z taca pełną smakołyków. Tosty, bekon, jajka na miękko, dwie kawy i owoce pokrojone w kostkę.

-Wow, a wspominałeś, że jesteś kiepskim kucharzem.

-Bo to prawda, ale to śniadanie jest przygotowane z prostych jednoskładnikowych dań.- powiedział biorąc plasterek bekonu z talerza.

Zjedliśmy śniadanie i wypiliśmy swoje kawy. Jak wspomniał mój chłopak, do wieczora nie miał zamiaru wypuścić mnie z sypialni. Leżeliśmy przytuleni i odsypialiśmy noc, albo rozmawialiśmy. Dopiero chwilę przed siódmą Jug stwierdził, że mogę iść zacząć się szykować.

Poszłam wziąć długi, gorący prysznic. Pomalowałam się i uczesałam włosy, ukryłam malinki pozostawione przez Juga i zaczęłam szukać ciuchów, dobrych na spotkanie. Zasoby moich ubrań powoli się kończyły co oznaczało, że za niedługo czeka mnie wizyta w rodzinnym mieście i kupienie kilku nowych perełek oraz przywiezienie starej odzieży z domu. Postanowiłam ubrać niebieskie dżinsy i biały golf, na nogi założyłam moje zamszowe, jasno- różowe szpilki, kurtka w tym samym kolorze co buty i drobna biżuteria w postaci małych, okrągłych kolczyków i oczywiście mojego nowego, prawie zaręczynowego pierścionka. Kiedy powiem o wszystkim Ronnie, to chyba padnie z wrażenia. Było przed ósmą kiedy doprowadziłam się do stanu, zadbanego człowieka. Chwyciłam moją miętową torebkę i zeszłam do salonu. Jug siedział na kanapie i grzebał coś w swojej komórce, kiedy usłyszał moje kroki podniósł wzrok i schował telefon do tylnej kieszeni. Był ubrany w czarne dżinsy i biały T-shirt. Obok niego leżała skórzana kurtka, którą najpewniej założy kiedy wyjdziemy.

-Jak zwykle pięknie wyglądasz.
-powiedział całując mnie w usta.

-Ty również niczego sobie.-zaśmiałam się.

-Idziemy? Jesteś gotowa?

-Jak najbardziej.-odpowiedziałam.

Pojechaliśmy do jednego z najmodniejszych klubów w całym stanie. Wchodząc do środka, zobaczyłam, że jakiś facet do nas macha. To musiał być, któryś z przyjaciół Juga. Tak jak się spodziewałam, poszliśmy w jego kierunku. Jug trzymał swoją dłoń na moim krzyżu prowadząc mnie w głąb lokalu. Zatrzymaliśmy się przy stoliku mężczyzny, który nam machał. Facet był wysoki miał czarne, krótkie włosy i wzrok twardziela. Oprócz niego były tam jeszcze dwie osoby, niska brunetka z różowymi końcówkami ubrana w ciemno-zielony kombinezon i jeszcze jeden przedstawiciel płci męskiej z brązowymi oczami i  ciemnymi włosami.

-Cześć wszystkim.-odezwał się Jug kiedy byliśmy już blisko stolika.- To jest Betty, moja dziewczyna.-uśmiechnął się.

-Hej.-powiedziałam.- Miło was poznać.

-Cześć Betty. To ty skradłaś serce naszego wiecznego singla? Jestem Sweet Pea. -zaśmiał się najwyższy chłopak i podał mi rękę.

-Spadaj Sweets, w końcu będę miała damskie towarzystwo w tym gronie. -uśmiechnęła się do mnie Toni, jak zdążyłam wywnioskować.- Jestem Toni Topaz, nawet nie wiesz jak się cieszę, że już nie będę jedyną laską w tej paczce.

-Też się cieszę. Nie mam tutaj zbyt wielu znajomych.

- Widzisz, idealnie się do siebie dopasowałyśmy. To jest Fangs, mój daleki kuzyn.-Toni przedstawiła mi chłopaka o brązowych włosach.

-Cześć, miło cię poznać. -powiedział i podał mi dłoń.

-Ciebie również.-uśmiechnęłam się.

Zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy napoje. Opowiedziałam wszystkim trochę o sobie, każdy chciał wiedzieć skąd jestem i czym się zajmuję. Później gadaliśmy trochę o naszych zawodach, byłam bardzo ciekawa tego jak wygląda praca Toni, była bardzo młoda, a już miała własną markę ubrań. Kiedy chłopaki usłyszeli, że nasze rozmowy sprowadziły się na ciuchy, postanowili dłużej z nami nie siedzieć i słuchać jak dyskutujemy a temat tego, czy lepszy jest brudny róż, czy pudrowo-różowy. Razem z Toni świetnie się dogadywałyśmy w końcu będę miała jakąś koleżankę w Atlancie. Przyjaciele Juga okazali się być bardzo ciepłymi, miłymi i otwartymi ludźmi.

Dochodziła dwunasta, kiedy Jug zapytał mnie czy wracamy do domu, czy jeszcze zostajemy. Byłam już dosyć zmeczona głośną muzyką i tłumami w klubie, dlatego pokiwałam twierdząca głową. Pożegnaliśy się ze wszystkimi i wyszlismy z budynu. 

-I co myślisz? -zapytał mnie Jughead, gdy już siedzieliśmy w samochodzie.

-Są świetnni Juggy, naprawę bardzo mili i towarzyscy ludzie.

-Dobrze, że złapałaś z nimi taki dobry kontakt, cieszy mnie to.

-Mnie też, nareszcie będę miała dobrych znajomych w Atlancie.

Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy trzymająć się za ręcę. Pojechaliśmy pod dom i wysiedliśmy z auta.
Nasze kroki pokierowały się prosto do sypialni. Mimo iż, nie flirtowaliśmy ze sobą podczas wizty w klubie i jazdy samochodem, ani nie obściskiwaliśmy i całowaliśmy się cały czas, oboje wiedzieliśmy, że następna noc bedzie bardzo podoba do wczorajszej. Oboje stęskniliśmy się za swoim dotykiem i ustami drugiej osoby na naszej skórze. Za nim oddaliśmy się całkowietej rozkoszy  usłyszałam jak Jug szepce mi do ucha dwa proste, ale jak wiele znaczące słowa: Kocham cię. 

-Ja ciebie też.-wyszeptałam, a potem  oddaliśmy się bezgraniczniej przyjemności.

___________________________
___________________________
Na waszą prośbę pojawił się kolejny rozdział. Co o nim sądzicie? Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach, bardzo chętnie odpowiem. Zostawcie po sobie ślad i do następnego!
Nika 💕

"Zacznijmy od nowa"-BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz