Rozdział 25

1.2K 76 7
                                    

*Przeczytajcie notkę pod rozdziałem*

Do Riverdale zawitało słoneczne lato, a razem z nim przyszedł trzeci trymestr mojej ciąży. Mam brzuch wielkości ogromnej dyni, a sama wyglądałam jak mała orka. Jughead codziennie powtarza mi, że jestem piękna, ale coraz mniej w to wierzę. Na początku lipca w naszym ogrodzie było mnóstwo kwiatów. Uwielbiam pić kawę na tarasie i podziwiać przyrodę. Za półtorej miesiąca na świat ma przyjść nasze maleństwo, nie mogę doczekać się, momentu w który przytulę moją małą córeczkę. Co prawda nie mamy jeszcze wybranego imienia, ponieważ jak myślałam będzie z tym niezły problem, ale jakoś się dogadamy. Dzisiaj mamy dwudziesty lipca, a nasz dom zamienił się w mały plac budowy. Fp, który przeprowadził się do Riverdale, przyjechał dzisiaj aby pomóc nam w urządzaniu pokoiku dla malutkiej. To samo zrobił mój tata, który również chce nam pomóc. I w ten sposób wylądowaliśmy razem z Jugheadem na tarasie z zakazem wstępu do domu. 

-Jak myślisz, pokój będzie wykonany tak jak byśmy chcieli?-zapytałam. Siedzieliśmy na kanapie obok naszego domu. Trzymałam stopy na kolanach Juga, a on czytał książkę.

-Myślę, że chyba zrozumieli jak ma wyglądać pokoik.-uśmiechnął się.

-Nie byłabym tego taka pewna. Wydaje mi się, że mamy trochę inny gust od naszych rodziców. Mam nadzieję, że nasza córka nie wyląduje w granatowym pokoju.

-Nie będzie, aż tak źle. Gdybyśmy nie pozwolili sobie pomóc mogło by skończyć się dosyć dziwnie.

-Tak? Jak na przykład?

-Tak jak ostatnim razem, gdy trzy dni temu zmieniliśmy obrazy wylądowaliśmy w łóżku.

-Nie podobało ci się?-droczyłam się z nim.

-Było niesamowicie, ale z naszym tempem pracy do ósmych urodzin dziecka byśmy się nie wyrobił.

-Aż tak źle nas oceniasz?-zaśmiałam się.

-Niestety, ale tak. Nasza księżniczka potrzebuje pokoju w trybie przyspieszonym.

-W jeszcze w szybszym trybie przydałoby jej się imię.

-Oj Betts, nie możemy przełożyć tej rozmowy na inny termin. Zawsze się o to sprzeczamy.

-Jug, jak długo chcesz jeszcze myśleć na ten temat?

-Jak długo się da. Betty nie ma możliwości, żebyśmy doszli do porozumienia.

-No to w takim razie, ja dam swoje propozycje, ty dasz swoje i jakoś dojdziemy do konkluzji.

-Olivia.-odpowiedział.

-Nie ma opcji.

-Teraz twoja kolej.

-Charlotte.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

-Betty, proszę daj spokój. Nie jesteśmy w średniowieczu.

-No to słucham dalej twoich propozycji panie nowoczesny. -powiedziałam lekko poirytowana.

-April.

-Jug, nie nazwiemy naszej córki słowem, które oznacza miesiąc. Bez przesady.

-No dobrze, idźmy dalej. Teraz ty.

-Juliette.

-Nie. Może Angelina?

-Idziemy w dobrym kierunku Juggy. Coraz lepiej.

Przez następne dwie godziny licytowaliśmy się na nasze pomysły. W śród nich pojawiły się takie propozycje jak: Sophie, Holly, Marie, Chloe. Nie doszliśmy do żadnego porozumienia i skończyło się na drobnej sprzeczce tak jak przewidywał mój narzeczony. Poszłam do kuchni napić się trochę wody, byłam poirytowana faktem nieudanej próby wybrania imion. Nasza córka będzie miała podwójne imię, dlatego sprawa jest podwójnie skomplikowana. Wchodząc do kuchni zobaczyłam jak Fp siedzi przy kuchennej wyspie i pije sok.

-Jak idą prace panie Jones?

-W porządku, zabrakło nam gwóździ, twój ojciec pojechał do sklepu budowlanego dokupić kilka paczek.

-Rozumiem, dziękujemy za pomoc.

-Nie ma sprawy. To nic wielkiego. A wy dosyć żarliwie nad czymś debatowaliście.-zaśmiał się.

-Racja, nie mamy jeszcze imienia.

-Nie zgodność gustów.

-Dokładnie. Nie wiem jak to rozwiążemy.

-Nie martw się spontaniczne pomysły są najlepsze.

-Oby miał pan rację.

Po południu wyszliśmy do V i Archa, właśnie wrócili z wakacji i dawno się nie widzieliśmy. Ethan właśnie zaczynał wstawać i czasami udawało przejść mu się dwa małe kroczki. Synek Andrewsów był do schupania, miał cudne rude włoski i oczy identyczne jak Ronnie. Ethan to najsłodszy chłopczyk jakiego widziałam. Był po prostu cudny, bez problemowy, kiedy czasami pracowałam jako opiekunka miałam pełne ręce roboty, a gdy Ronnie podrzuca mi swojego synka na jakiś czas, gdy musi coś załatwić, czuję się jakbym nie zajmowała się dzieckiem. Veronica też nie skarży się na swojego syna, potwierdza moją hipotezę, że urodziło jej się bezproblemowe dziecko. Zjedliśmy kolacje razem z naszymi przyjaciółmi, a potem poszliśmy nad rzekę. Spędziliśmy tam całkiem sporo czasu, wspominaliśmy dawne czasy, Jug poznał kilka śmiesznych historii z mojego życia. Do domu wróciliśmy dopiero wieczorem, cały czas trwały prace nad pokoikiem malutkiej. Powoli wszystko zbliżało się ku końcowi. Ściany muszą wyschnąć i wszystko będzie prawie gotowe. W pokoju ściany były pomalowane na delikatny lawendowy kolor, a na podłodze położona była kremowa wykładzina. W hallu stały złożone mebelki, które wybraliśmy dla naszej córki. W zestawie było piękne łóżeczka z wyrzeźbionymi kwiatkami na szczebelkach. Mała komoda z miejscem na przewijak i szafa na ciuszki, których póki co nie mieliśmy zbyt dużo. W pomieszczeniu będzie jeszcze fotel i skrzynia na zabawki. Wszystko było pięknie wykonane. Podziękowaliśmy mojemu tacie i Panu Jonesowi za pomoc. Obydwoje zapowiedzieli, że jeżeli będziemy potrzebować pomocy to mamy od razu dzwonić. Bardzo pomogli nam biorąc na siebie malowanie i wyłożenie wykładziny. Dzięki nim mogliśmy się zrelaksować i odpocząć. Coraz ciężej jest mi coś zrobić, co chwilę latam do łazienki, bo mój pęcherz ma chyba wielkość naparstka. Częściej dokuczają mi bóle pleców, a położenie się spać w wygodnej pozycji graniczy z cudem, kiedy V opowiadała mi o swojej ciąży, którą przeszła bez najmniejszych problemów w duszy modliłam się żeby że mną było tak samo. No niestety coś poszło nie tak i nie mogę pochwalić się witalnością i energią.

-Spisali się na medal.-powiedział Jug, obejmując mnie w pasie i patrząc na pokój naszego dziecka.

-Masz rację. Cieszę się, że nasze córka będzie miała takich dziadków.

-Ja też. Szczególnie dlatego, że raczej nie pozna żadnej że swoich babć.

-Gladys nie kontaktowała się z tobą?

-Dzwoniła kilka razy, ale nie odebrałem. Nie mam ochoty z nią rozmawiać.

-Może zasługuje na kolejną szansę?-wyszeptałam.

-Jesteś za dobra Betts, nie można od tak wybaczać ludziom, jeżeli robisz to zbyt często zaczynają cię wykorzystywać.

-Na pewno nie wszyscy. Nie chcę cię do nie czego zmuszać, kochanie. Ważne są dla mnie twoje uczucia. Jeżeli chodzi o mnie nie mam do twojej mamy żalu. Mogło skończyć się źle, ale na szczęście tak się nie stało.-pocałowałam go delikatnie w usta.

-Nie wiem Betty. Może kiedyś, na razie nie chcę tego robić. Bardzo nas skrzywdziła, a przede wszystkim ciebie. Betts nie pozwolę, aby ktoś cię obrażał i mówił o tobie same kłamstwa.

-Kocham cię Jug, nie będę naciskać. Wiedz, że czasami warto spróbować.

-Wiem o tym doskonale skarbie. Doskonale.

__________________________
___________________________
Niestety nie dam rady wstawić dzisiaj rozdziału "Nowego Życia". Kończy się semestr, a zostało mi jeszcze kilka ocen do poprawy. Kiedy to czytacie, ja zapewnie uczę się i walczę o 5 z chemii. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. Dzięki za poświęcony na czytanie czas i do następnego!
Nika 💕

"Zacznijmy od nowa"-BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz