Rozdział 7

988 36 5
                                    

Prov. V

Siedziałem w piwnicy już 3 dni nie lubię tego miejsca jest zimne ciemne i wilgotne do tego pachnie stęchlizną codziennie ktoś ze służby tatusia daje mi jedzenie i picie nie chce tu być a mogłem nie dotykać krzesła teraz byłbym obok niego

Prov. RM

Nie chciałem teraz widzieć V nie dość że mógł zrobić sobie krzywdę to zniszczył moją jedyną pamiątkę po pra babci od tych 3 dni byłem wkurwiony nie dość że on zniszczył pamiątkę mógł zrobić sobie krzywdę to jeszcze ten zjeb w moim imieniu kazał porwać tego chłopaka zajebać się można
Ale cóż trzeba zrobić to co powinienem natychmiast weź wałem Jina do mnie
Nawet się nie zorientowałem że on już jest w moim gabinecie.

-wzywałeś mnie

-a tak jin kochany najdroższy najlepszy a zarazem najbardziej zjebany kuzynie CZY CIEBIE JUŻ DO RESZTY POPIERDOLIŁO.

-ale mon o co ci chodzi?

-O CHUJ KAZAŁEŚ GO PORWAĆ W MOIM IMIENIU I NAWET NIE MOŻEMY GO ODDAĆ RODZICOM DLACZEGO BO TEN PIERDOLNIENTY KOŃ UPOZOROWAŁ JEGO SAMOBÓJSTWO I PODPIERDOLIŁ CIAŁO Z PROSEKTORIUM

-to co z tego dobrze że go nie pokroili

-KURWA WIESZ CO GADA JIMIN ŻE TO NAPEWNO BTS STOI ZA ZNIKAJĄCYMI TRUPAMI

-przecież stoimi i on nie jest trupem tylko w 100 %żywym człowiekiem a poza tym po co go słuchasz on nadal myśli że jesteś tylko nauczycielem

-JIN! KURWA JEBAŁ GO PIES MAM W DUPIE CO ON GADA GORSZE JEST TO ŻE JEŚLI TAK DALEJ PÓJDZIE TO PSY WYTROPIĄ NAS SZYBCIEJ NIŻ MYŚLISZ

-o to bądź spokojny ja wszystko załatwię gdyby psy węszyły za blisko nas

-mam taką kurwa nadzieję

-nadzejka jest w pracy i nie jest kurwą

-taaa dobra spierdalaj z mojego zasięgu widzenia

W momencie kiedy Jin opuści mój gabinet zadzwonił mój telefon

Jimin

Odbierz                         Zrzucić

-halo?

-hej nam mam problem możesz przyjechać do mnie? To nie zajmuje dużo czasu

-tak oczywiście już jadę

Ruszyłem dupę z fotela i ruszyłem w stronę garażu zabrałem pierwszy lepszy samochód i jechałem do domu Jimina gdy dojechałem zaparkowałem kilka metrów od mojego celu zaszedłem nawet nie zdążyłem podnieść ręki aby zapukać

-o już jesteś

-tak o co chodzi?

Wszedłem do niego i usiedłem na sofie obok mnie usiadła jimin

-słuchaj nam jest sprawa bo ja...

-co ty?

-muszę się pozbyć żony szmata chce zabrać ze sobą dzieci i spierdolić do Anglii

-a co ja mam z tym wspólnego? Jak mam ci pomóc?

-Namjoon spójrz mi w oczy mnie nie okłamiesz wiem kim jesteś co robisz i gdzie maczałeś palce Yonngi to twoja sprawka tak samo rzekome samobójstwo i zniknięcie tego jak mu tam Jenogkooka

-Jungkooka

-o to to ten wiem że Taehyung to też twoja sprawa nie wiem co zrobiłeś jego rodzicom ale chuj z tym ważne jest to że znam całą prawdę

-wiesz wszystko? Znasz prawdę? W takim razie kim jestem

-członkiem zespołu BTS

-Ha na jakiej pozycji w taki razie

-prawa ręka lidera

-nope

-lewa

-błąd

-lewa noga?

-pudło

-prawa noga?

-zimno

-l-l-lider?

-gorąco o kurwa parzy

-więc zrób coś aby ona była martwa

-co będę miał w zamian?

-mnie i stanowisko drugiego dyrektora

-wice?

-nie jest to coś w stylu ja jestem ten główny a ty nauczyciel ale masz wszystkie możliwości dyrektora

-hmmmm kuszące a o co cho z tym że będę miał ciebie?

-nie oszukujmy się jesteś gejem jesteś samotny

W tym momencie zaczął  się przybliżać położył rękę na mojej szyi i zaczął powoli zjeżdżać do krocza

Pan Kim Namjoon. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz