Obudziłem się w swoim pokoju na podłodze jednak coś się nie zgadzało... czy ja tylko śniłem...nie uciekłem...Do pomieszczenia weszła postać, odrazu potem poczułem przenikliwy ból, znowu mnie bił. W głowie dudniły zdania:
-ŚMIECIU TO WSZYSTKO TWOJA WINA!
-LEPIEJ BY BYŁO GDYBYŚ SIĘ NIE URODZIŁ!
-NIKT CI NIE POMOŻE!
-PŁAĆ ZA SWOJE CZYNY!
-NIGDY ODE MNIE NIE UCIEKNIESZ!
-NIGDY! TY SPLUGAWIONY DEBILU!
-NIKT CIĘ NIEPOTRZEBUJE!Wszystkie te zdania znałem na pamięć. Ojciec wpajał mi je kilka razy dziennie...
Nie wytrzymałem krzyczałem:
-Przestań! Proszę! Zostaw mnie! To boli! Przepraszam!...
Poczułem jak przez mgłe że ktoś mi głaszcze policzek i coś mówi:-Levis, Leviś spokojnie... obudź się.
Powoli otworzyłem oczy. Oślepiły mnie promienie słońca. Nademną ktoś się pochylał, z jakiegoś powodu widziałem bardzo nie wyraźnie... poczułem na policzkach kropelki słonej cieczy. Jak najszybciej chciałem wytrzeć łzy swoją dłonią, próbowałem poruszyć ręką jednak przez straszliwy ból jaki się za tym ciągnął jęknąłem głośno z bólu. Poczułem przyjemne ciepło czyjejś dłoni na twarz, ktoś otarł mi łzy. Teraz mogłem spokojnie przypatrzeć się tej osobie. Wszystko zaczęło mi się przypominać... to jak zostałem zraniony a następnie pod wpływem impulsu uciekłem, zatrzymałem się pod sklepem a on... on mnie uratował.
-Ciii... spokojnie obudziłeś się już? Pamiętasz mnie?- mówił cichym głosem.
-Tak.. pamiętam.- z jakiegoś powodu znowu napłynęły mi łzy do oczu.
-Już dobrze, co ci się śniło że zacząłeś płakać...-powiedział, po czym dodał ciszej- i zacząłeś przepraszać?
Nie odpowiedziałem, schowałem jedynie głowę w rękach i podkuliłem nogi przykryte ciepłą, szarą kołudrą. Znowu mi się przypomniało to piekło... zazwyczaj to ignorowałem ale teraz przy NIM po prostu nie umiałem niczego ukruwać. Byłem zły na siebie że przed kimś zupełnie obcym nie umiałem powstrzymać emocji. Chciałem zapaść się pod ziemię...
-Levi nie bój się, spokojnie już wszystko jest dobrze.- chciał mnie przekonać do tego żebym powstrzymał ciecz wypływającą z oczu.
Już się prawie uspokoiłem ale...
Poczułem że on mnie PRZYTULIŁ...
byłem w szoku...
zamurowało mnie...
czy on...czy on też chce mi TO zrobić?!... czy on też mnie wykorzysta... czy dla niego też jestem tylko lalką...-ZOSTAW MNIE!!! NIE DOTYKAJ MNIE!!!- wykrzyczałem ze strumieniem łez na policzkach i odepchnołem go z całej siły (mimo że teraz jestem w złej formie co jakiś czas chodziłem na siłownie by jako tako wyglądać). Tym samym przesunołem się na drugi skraj łużka.... doszło do mnie co powiedziałem... znowu następna osoba mnie znienawidzi i będzie mnie poniżać... jestem żałosnym gówniażem...muszę przeprosić:
-Przepraszam... nie chciałem... jestem okropny... zrób ze mną co chcesz ale błagam nie bij mnie... przepraszam...- nie wiedziałem co powinienem zrobić ani jak on zaraguje.
Jednak on tylko na mnie popatrzył z lekkim szokiem połączonym z litością.
-Nie, nie zbije cię... przepraszam to moja wina. Pójdę do sklepu a ty tu zaczekaj. Później musimy sobie coś wyjaśnić. Jeszcze raz przepraszam, wrócę za piętnaście minut.- nie spodziewałem się takiej reakcji.
Popatrzyłem lekko do góry, zobaczyłem smutek na jego twarzy. Znowu sprawiłem komuś problem, znowu zawadzam. Może rzeczywiście lepiej by było gdybym się zabił...
Wyszedł z pokoju a kilka chwil później usłyszałem zamykające się drzwi od mieszkania.
Uświadomiłem sobie że naprawdę ludzie przezemnie cierpią. Ojciec miał rację... jestem nikomu nie potrzebnym śmieciem.
Gdy poznałem Luke'a poczułem to ciepło, jego uśmiech, chociaż widziałem go góra dwa razy, sprawił że chwilowo zapomniałem o tym obrzydliwym świecie. Odrazu coś do niego poczułem, chciałem być przy nim na zawsze i już nigdy go nie opuszczać. Mimo że ani trochę się nie znamy mogłabym dla niego poświęcić wszystko... ale ja go zasmuciłem i odepchnołem. Teraz pewnie mnie nienawidzi... muszę zniknąć...
Wstałem powoli z łóżka położonego w średnich rozmiarów pokoju. Ściany były w dwóch odcieniach szarego. Pod oknem stało czarne biurko a na jednej ze ścian był regał z książkami i szafa.
Trzymając się za bolący brzuch przeszłem do przedpokoju. Zatrzymałem się gwałtownie przed lustrem. Ja... ja miałem na sobie jedynie swoje bokserki i NIE swoją podkoszulkę!
Czy on mi coś zrobił? Czy on naprawdę mógłby mnie zgwałcić?!
Co on ze mną robił?!Jak najszybciej zabrałem swoje spodnie i rzeczy które były na krześle w małej kuchni. Nie przyglądałem się szczegółowo wystrojowi innych pomieszczeń jednak wyglądało na to że było równie skromnie ale ładnie urządzone.
Ubrałem szybko buty, przed opuszczeniem mieszkania w przedpokoju zostawiłem list.
Musiałem to zrobić.
Wiem że zachowuje się jak ostatni tchórz ale ja już nie mam na to wszystko siły...
Przepraszam Luke...
Muszę pozbyć się tego syfu...
Czyli swojego życia
————————————
Dobra, ten rozdział nie zabardzo mi się podoba i jest krótki... ale mam nadzieję że jakoś wyszło.
Przez ten ostatni tydzień wakacji postaram się jeszcze z 2-3 rozdziały wstawić, pod koniec tygodnia na moim profilu wstawię mniej więcej kiedy będą pojawiać się następne czeńści. Chciałam też bardzi podziękować za to że czytacie moje wypociny.Miłego dnia i do następnego!
CZYTASZ
Be Yourself ~BL
Novela JuvenilPiętnastolatek chce uciec od piekła jakie wyrządza mu jego własny ojciec. Tylko czy nastolatek który był wychowany zgodnie z harmonogramem i mający wiele blizn psychicznych jak i fizycznych zdoła odnaleźć się w społeczeństwie? Jak na jego życie wpł...