Bonus#1- Okruch życia Luke'a

171 14 3
                                    

Dobra kochani łapcie bonusik, bo niestety z rozdziałem się nie wyrobiłam, za co ogromnie przepraszam. Niestety w szkole nas mega cisną przez co umieram fizycznie i psychicznie bo niedawno skończyłam pisać przemówienie na polski.

Bonusy będą pewnymi momentami z życia bohaterów które działy się w ich przeszłości, ( będą to przeważnie krótsze rozdziały od normalnych) mam nadzieję że się spodoba. Miłego czytania i do następnego ^^.
••••••••••••••••••••••••••

-Mamo! Popatrz co narysowałem. To ja, ty, tata i Alec! (dop.aut. Czytajcie Alek bo alec dziwie brzmi i śmieszy mnie to 😂) -donośne wołanie można było usłyszeć w całym domu. Pięciolatek biegł omijając meble wzdłuż pomieszczenia po czym zwolnił przy stole na którym był postawiony laptop a naokoło niego porozrzucane dokumenty, na drewnianym przedmiocie stał również kubek z kawą dopełniony po sam wierzch ciemną cieczą. Klawiatura wydawała z siebie ciche stukanie wywołane naciskiem na klawisze przez palce należące do matki jakże energicznego chłopca. Mały Luke niestety zahaczył jedną nogą o drugą i poleciał niebezpiecznie szybko w stronę podłogi. Los chciał żeby chłopak uderzył przy okazji w stół  na skutek czego dokumenty zostały zalane przez kawę. Mama odrazu wstała i zaczęła odsuwać ocalałe papiery od brązowej kałuży a gdy już umieściła je na odległości na której miała pewność że nic im nie zagraża, podeszła do chłopca.

-Nic ci nie jest? - zapytała z troską w głosie.- następnym razem uważaj. - dodała po czym kucnęła przy dziecku i poprawiła jego lekko zapuszczone włoski zaczesując je za ucho.

W oczach Luke'a  można było ujrzeć łzy. Chłopiec trzymał się za rączkę i popatrzył na rodzicielkę.

-P...przepraszam... nie chciałem. Zalałem ci twoją prace. Już to posprzątam... - powiedział płacząc cichutko.

-Nie przejmuj się, nic się nie stało. Idź do brata żeby posmarował ci rączkę maścią a ja to posprzątam.- powiedziała gładząc dziecko po główce, następnie wstała i poszła wycierać stół.

Luke powoli wstał i ukradkiem zabrał roztargany na pół rysunek. Skierował się (już spokojnie) do pokoju brata, zapukał.

-B..braciszku mo..mogę w..wejść?- zapytał cichutko chłopczyk.
Drzwi się otworzyły a w ich progu stał dziesięcioletni Alec. Był bardzo podobny do swojego brata jednak miał trochę ciemniejsze włosy.

-Co się stało? Pokaż tą rękę, posmaruje ci ją i zaraz już nic nie będzie boleć.- uśmiechnął się promiennie uspokajając tym samym brata. Chłopcy usiedli na skraju łóżka i starszy zaczął masować dłoń mniejszego. - To powiesz mi teraz co się stało?

-Bo ja chciałem mamie pokazać tylko ten rysunek i... i uderzyłem w stół i wylałem kawę na mamy pracę... nie chciałem tego zrobić...- powiedział cicho Luke.

-Wiem że nie chciałeś. Mama napewno nie jest na ciebie zła po prostu następnym razem uważaj, okej?

-Okiś...

-A teraz pokaż ten rysunek, musi być naprawdę piękny skoro wywołał tyle zamieszania.

Luke podał dwa zmięte kawałki bratu i skulił głowę ze smutkiem że właśnie tak teraz wygląda jego arcydzieło. Alec wziął pomięte kartki do swojego biurka i przez chwilę coś kleił taśmą po czym obrócił się w stronę młodszego i pokazał sklejony taśmą klejąca rysunek. Może nie wyglądał tak pięknie jak przedtem ale dla Luke'a to się nie liczyło, ważne było to że jego brat też w jakiś sposób ozdobił jego pracę i naprawił go dla niego. Chłopczyk podbiegł do bruneta i przytulił go mocno, wtulając swoją głowę w jego brzuch.

-Dziękuję Alec, jest jeszcze piękniejszy niż wcześniej! Jesteś najlepszym bratem, kocham cię! - głośno powiedział Luke.

-Ja ciebie też, braciszku. Chodź przyczepimy ten obrazek na lodówce. - obaj chłopcy wyszli kierując się do kuchni. Przyczepili magnesem dzieło do lodówki po czym starszy prowadził do salonu a młodszy dreptał za nim. Alec zbliżył się do fortepianu i usiadł na ławie postawionej przed instrumentem, po czym poklepał miejsce koło siebie dając znak blondynkowi aby usiadł.

-Chodź pokażę ci coś czego się ostatnio nauczyłem. Podobno tata jak był w moim wieku cały czas grał tą melodię, a przynajmniej tak powiedziała babcia. - chłopak zaczął grać a młodszy oparł główkę o jego ramię. Wsłuchiwał się w tworzone przez brata dźwięki, dla niego była to najpiękniejsza melodyjka jakiej kiedykolwiek słuchał.

Właśnie dla takich chwil Luke był w stanie (a nawet z przyjemnością ) poświęcić całe życie bratu. Chciał by te chwile były wieczne i zapamiętane na długi czas.

I rzeczywiście nawet po kilkunastu latach pamiętał... niestety zrozumiał, trochę za późno, że wieczne nigdy nie będą.....

Be Yourself ~BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz