2 miesiące wcześniej
Patrzę w te pełne emocji niebieskie oczy i na moje usta automatycznie wypływa uśmiech.
Czuję go całym sobą, nie jestem w stanie mądrze myśleć.
Chcę tylko jego ust, na moim ciele, jego perfum na moim ubraniu,
to jak podczas rozmowy, będą układać się jego wargi, zdumiewa mnie.
Chcę mieć go całego, już na zawsze, mój Louis.
" Styles, za dużo wypiłeś" - upominam się w myślach, ale to wcale nie alkohol zawrócił mi w głowie.
To nie przez niego moje myśli zaprzątają te pełne usta.
Upajam się tym małym mężczyzną, cholernie go potrzebuję.
Dla niego mogę tańczyć na weselach, uśmiechać się, kochać, cieszyć się życiem.
To przy nim czuję, że wreszcie żyję.
" Styles, bierz się do roboty!" - czuję na całym ciele dreszcz strachu, przed tym, co się zaraz stanie.
Moje wspomnienia umilą mi to, co nieuniknione, całe moje życie czekałem na ten moment.
Wiem, że na niego nie zasługuję, znajdzie kogoś o wiele lepszego, kto go pokocha i obdarzy szczęściem.
Dla mnie nie ma tu miejsca.
Tu, wcale nie oznacza tylko tej sytuacji, obejmuje ono całego mnie.
Nie pasuje do dzisiejszego świata pełnego ideałów.
Jestem poprostu wybrakowanym chłopakiem, pełnym wad i strachu.
Przeżywam ostatnie minuty swojego życia, wyobrażając sobie szczęśliwe zakończenie, jak nisko upadłem?
Ostatni raz patrzę w lustro i widzę zniszczonego człowieka, z oczami wypranymi z emocji.
Boję się, choć wiem, że to tylko ja.
Harry Styles, zwiedziony przez te duże, niebieskie oczy.
List pożegnalny napisałem już kilka lat temu, więc nie będę kłamał, że to decyzja bez przemyślenia.
Odwracam wzrok od swojego odbicia i wchodzę do wanny wypełnionej po brzegi zimną wodą.
Scenografia warta dobrej jakości filmu, szkoda, że nie było nim moje życie, może skończyłoby się szczęśliwie.
Biorę do ręki narzędzie, które pozwoli mi, z tym skończyć.
Mam nadzieję, że świat pożegna mnie jakoś bardziej życzliwie niż przypuszczam.
Przyglądam się przez chwilę błyszczącemu ostrzu i myślę czy to musiało się tak potoczyć.
Jak źle jest, że ja, ten dzielny mężczyzna jestem teraz w tym miejscu, bez wyjścia.
Minuty dzielą mnie od odebrania sobie życia.
Ostatnie porcje oddechu dostają się do moich płuc i zaczynam się histerycznie trząść.
W końcu po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji, zaśmiejcie się ze mną,ostatnie życzenie umierającego.
Każdy kawałek mojego ciała jest pełen strachu i bólu, który zadaje sam sobie.
Historia mojego krótkiego życia nie jest warta uwagi, nie zostawię po sobie nic ciekawego.
Może oprócz głupiego uczucia do tego perfekcyjnego mężczyzny o głębokim uśmiechu.
Ale dość takiego myślenia, życie samo się nie skończy.
Przeciągam ostrzem po nadgarstku i odrazu łapię się na grymasie bólu.
" Styles, przynajmniej to zrób,
jak odważny mężczyzna!"
Mam ochotę krzyczeć, płakać, dać upust wszystkim wstrzymywanym przez lata emocjom.
Ale to nic nie da, nic już nie zmienię.
Najwidoczniej taka była moja misja, samobójstwo w wieku 18 lat.
Chyba mam trochę gorzej, niż ci milionerzy czy szczęśliwie zakochani, ale nie narzekam.
Drugie cięcie nie jest już tak straszne, czuję, że powoli moje ciało przyzwyczaja się do bólu i tego, co ma się stać.
Kolejne to tylko obowiązek, nie czuję już nic.
Patrzę w dół i widzę totalne spustoszenie, którego dokonałem na własnym ciele.
Woda jest ciemno czerwona od tej ilości krwi, a ja mogę tylko trzymać się jednej myśli.
" Styles, tylko sekundy dzielą
cię od wolności"
Czuję, że moje ciało powoli się poddaje, a powieki coraz bardziej ciążą.
W ostatniej chwili, przed nastaniem wiecznej ciemności widzę te duże, niebieskie oczy pełne cierpienia i strachu.
Poddaję się, z jego imieniem na ustach.
" Louis"
CZYTASZ
Two Broken Hearts
Fanfiction"Nigdy nie było momentu, w którym żałowałem, że nie słyszę. W moim życiu wiele rzeczy to rutyna, nauczyłem się żyć z moją niepełnosprawnością, przyzwyczaiłem się, że nie usłyszę nic, nigdy. Zawsze myślałem, że to forma walki danej mi przez kogoś waż...