76// descriptive

1.1K 43 30
                                    

Jeden.

Dwa.

Trzy.

Tony wypuścił ciężko powietrze, wciąż trzymając się za skronie. Niszczące go uczucie przeszyło go ponownie.

Odliczył jeszcze raz.

Jeden.

Dwa.

Trzy.

Wydech. Ból trochę ustąpił.

Spojrzał na szafkę nocną w poszukiwaniu barwnego opakowania. Miał nadzieję, że Pepper o nim pomyślała i zostawiła mu leki pod nosem. Ale oczywiście nie miał racji.

Pewnie jeszcze dostanie zjebę.

Niechętnie wstał i ruszył w kierunku kuchni. Musiał wziąć coś przeciwbólowego. Pieprzony kac.

-Zachciało ci się, opijać dziecko Langa. -mruknął Stark, przyglądając się niewielkiej pastylce między palcami, którą uprzednio znalazł w jednej z szafek. Nie myśląc długo zażył lek.

Odwrócił się w stronę salonu.

-Cholera jasna. -wzdrygnął się i złapał za klatkę piersiową. -Co ty tu robisz? I gdzie Pepper?

-Pepper poszła z Peterem na amatorską próbę sypania kwiatków na ślubie. A ja mam tu zostać na cały tydzień, bo Steve i Pietro pojechali do tego twojego domku na urlop. Podobno tata z tobą rozmawiał. -odparła Addison. Brunetka siedziała na kanapie, podnosząc wzrok znad książki.

Tony zamyślił się.

-Rzeczywiście, mogło coś takiego być. -przytaknął.

Nastolatka uśmiechnęła się.

-Na kaca dobra jest woda z cytryną. A przynajmniej tak twierdzi większość dietetyków. -powiedziała. -Prawdziwy detoks organizmu.

/•••/

-I co uważają państwo o pistacji z miętą? -zapytała właścicielka cukierni.

Bucky i Natasha spojrzeli po sobie.

-Myślimy, że to bardzo dobry smak, jednak... -urwała Romanoff.

-Szukamy czegoś bardziej klasycznego. Może coś od śmietanki i białej czekolady? -dokończył Barnes.

-Ależ oczywiście, już przynoszę. -odparła kobieta i zniknęła za drzwiami.

James odwrócił się w stronę narzeczonej. Ta spojrzała na niego ciepło, po czym złożyła pocałunek na jego nosie.

-Myślałem, że organizacja ślubu i wesela to prostsza rzecz, a tu nawet wybór smaku tortu jest skomplikowany. -powiedział.

-Nie tylko ty jeden. Chociaż tyle, że dziś nie mamy już nic więcej do załatwienia. -westchnęła rudowłosa.

-To bardzo dobrze, bo będziemy mieli trochę więcej czasu dla siebie. -mruknął Bucky, nadgryzając płatek jej ucha.

-Nie tutaj, Barnes. -skarciła go.

-Oj, no nie bądź taka, na buziaka zasłużyłem.

Natasha uśmiechnęła się. Już miała nachylić się by pocałować delikatne wargi jej narzeczonego, kiedy po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk hitu "Centuries" grupy Fall Out Boy. Kobieta sięgnęła po telefon.

We are the heroes // Marvel instagramOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz