rozdział 3.

75 13 18
                                    

Że kogo ja mam być córką? Tego brzydala? Przecież ja jestem ładna!!!

Spojrzałam na Draco a ten wytrzeszczył oczy i zbytnio nie wiedział co zrobić. Stałam w milczeniu. Nie wiedziałam nawet co mysleć. Moje myśli błądziły od słów " żyją i mają się znakomicie" do " druga córka". To nie mogła być prawda. 

Nie mam pojęcia ile czasu minęło gdy w całym sklepie panowała absolutna cisza. Poczułam się słabo i po prostu przytuliłam się do Draco. 

- Czy może być inny powód dla którego ta różdżka wybrała Olivie? Czy istnieje możliwość, że Oli nie jest córką Voldemorta...? - ciszę przerwał głos Malfoya. Był załamany.

Ten cały Czarny Pan naprawdę musi być kimś okropnym, że bycie jego dzieckiem jest aż taką hańbą. To, że z wyglądu był odrażającym potworem to jedna sprawa ale na pewno nie przez jego wygląd staruszek zaniemówił . Pan Olivander nie odezwał się już ani słowem. Wyszliśmy w milczeniu zabierając ze sobą moją nową różdżkę.

Chłopak zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam ogromny żal w jego szarych tęczówkach. 

- Oli, musisz wyjaśnić to z Czarnym Panem... I lepiej módl się żeby okazało się, że to jakaś chora pomyłka. - chwilę później znów poczułam uścisk na nadgarstku i momentalnie znaleźliśmy się w domu Malfoya. Lucjusz, z jak zwykle obojętną miną, podszedł do mnie aby obejrzeć najnowszy zakup. 

- Po pierwsze dzieciaki, gdzie jest reszta zakupów?

W dupie.

-Po drugie, pokaż mi swoją...- wysoki blondyn zaniemówił gdy zobaczył patyk, który trzymałam w prawej dłoni. Od razu złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do tajemniczego pokoju. Tam zobaczyłam tą ohydną twarz Voldemorta. Ten natychmiast spojrzał na moją rękę. Widziałam na jego twarzy niedowierzanie.

-Ta różdżka mnie wybrała. Pan Olivander powiedział, że jestem twoją córką. - powiedziałam niepewnie.

- Twoją matką jest Minerva McGonagall... Miałem zamiar ci powiedzieć jak już będziesz w Hogwarcie. Moja Delphini... No trudno. - Voldemort miał dziwny wyraz twarzy. Jakby wyrażała wszystkie możliwe emocje a zarazem była obojętna i zimna.

W moich oczach pojawiły się łzy. Wybiegłam z pomieszczenia i dałam upust emocjom. Prawie od razu wpadłam na Draco. Wtuliłam się w niego i powiedziałam to co usłyszałam. Poszedł po moją walizkę, Dolara, swoją walizkę i teleportował nas na dworzec King's Cross. Opowiedział o peronie 9 i 3/4. Wbiegłam w ścianę razem z Dolarem a za mną blondyn z bagażami. Ktoś załadował je do wielkiego pociągu. W przedziale siedzieliśmy sami. 

perspektywa Draco.

Patrzyłem na widok za oknem i myślałem. Zastanawiałem się co będzie dalej. Do którego domu trafi Oli. Chciałbym żeby trafiła do Slytherinu. Hufflepuff i Ravenclaw totalnie do niej nie pasują ale obawiam się co do Gryffindoru. Ma dobre serce, jest cudowna... Co ty pieprzysz? Skarciłem się w myślach i przeniosłem wzrok na nią. Spała. Wyglądała tak pięknie i niewinnie. 

Potrząsnąłem głową. Wyglądała normalnie, jak każda inna dziewczyna. Poprawiłem się od razu.
Drzwi naszego przedziału otworzyły się z piskiem a do środka wparował Blaise. Od razu zgromiłem go wzrokiem i pokazałem ręką na dziewczynę śpiącą na przeciwko mnie. Zabini usiadł koło mnie i zaczął wypytywać o anioła z którym podróżowałem. Opowiedziałem mu w skrócie skąd znam Olivie. Nie wspomniałem nic o jej rodzicach bo wiedziałem, że jak ten czarnoskóry czegokolwiek się dowie to na następny dzień cały Hogwart będzie huczał o tej sprawie. 

-Ale jest śliczna.- chwilę ciszy przerwał niski głos Blaise'a. Momentalnie dostał z łokcia w żebro i zawył cicho. - Czyżby król serc wszystkich dziewczyn właśnie poczuł zazdrość?- zaśmiał się mój przyjaciel na co od razu zareagowałem morderczym spojrzeniem. 

koniec perspektywy Draco.

Przebudziłam się ale nie otworzyłam oczu. Słyszałam jeszcze jedną osobę w przedziale. Nie wiedziałam kto to ale słyszałam skrawek rozmowy.

- Czyżby król serc wszystkich dziewczyn właśnie poczuł zazdrość? - to był głos nieznajomego. 

O co chodzi?

-Oczywiście, że nie jestem zazdrosny. Poznałem ją wczoraj. Nie mógłbym się tak szybko zakochać. Z resztą, ja wcale nie mógłbym się zakochać. Jestem na szóstym roku a jedyne dziewczyny jakie miałem to moje chore adoratorki, które nie chciały dać mi spokoju dlatego pochodziłem z nimi dwa razy za rączkę, pocałowałem i przytuliłem po czym wmówiłem, że nam się nie układa. - głos Draco był przyciszony.

Wykorzystałam chwilę ciszy między chłopakami i ziewnęłam. Otworzyłam oczy udając świeżo obudzoną i wypoczętą. 

- Jestem Blaise Zabini. - czarnoskóry przystojniak zmienił miejsce. Usiadł koło mnie podając mi rękę. Ja również się przedstawiłam podając swoją dłoń. Złapał ją delikatnie i pocałował uśmiechając się i puszczając mi oczko. Uniosłam jedną brew i też się uśmiechnęłam. Blondyn teatralnie udał kaszel przypominając o swojej obecności. Widziałam jak spojrzał na Blaise'a. Jego wzrok mówił coś w stylu " zabiję cię, obiecuję". Draco otworzył drzwi przedziału wypraszając kolegę gestem. Usiadł z powrotem na swoim miejscu i przewrócił oczami na co ja się zaśmiałam. Malfoy już chciał coś powiedzieć gdy pociąg zatrzymał się. Pora zobaczyć ten cały Hogwart.

Szkoła zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wszystko było takie... magiczne. W Wielkiej Sali miałam zostać przydzielona do któregoś z domów. Wysiadając z pociągu Draco opowiedział mi wszystko co powinnam wiedzieć. Zostałam wywołana przez jakąś nauczycielkę. Gdy do niej podeszłam przedstawiła się.

-Ja jestem profesor McGonagall.- uśmiechnęła się a ja starałam się to odwzajemnić. 

Jeśli on naprawdę jest moim ojcem to ma fatalny gust. Chyba, że ten pomarszczony ziemnior ma jakąś ładną siostrę.

Usiadłam na niskim stołku. Poczułam na głowie niewielki ciężar, który po chwili zaczął mówić.
-Ojciec... Slytherin. Matka... Gryffindor. Masz dobre serce, jesteś kochaną dziewczyną. Powiedz mi... Czujesz, że pasowałabyś do Gryffonów? - zacisnęłam zęby i spojrzałam na stół należący do tego Pottera, rudzielców i reszty, jak to mówił Draco, szlam. 

-Chciałabym trafić do Slytherinu. - powiedziałam cicho. Tiara zamilkła na dłuższą chwilę. Stresowałam się. Z całej szkoły znałam tylko dwie osoby z Domu Węża. Po chwili namysłu czapka zdecydowała, w którym domu będę czuła się najlepiej...

Kolejny rozdział w piątek.

Napiszcie czy się podobało:]

Miłego dnia/wieczoru/dobranoc!

Zostań na dłużejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz