rozdział 4

63 12 52
                                    

-Slytherin!!!- głęboko odetchnęłam i szeroko się uśmiechnęłam. Słyszałam głośne oklaski dobiegające ze storny stołu Domu Węża.

Pewnym krokiem podeszłam do Draco i Bleise'a. Czarnoskóry podał mi rękę żeby pomóc mi się wcisnąć między niego a Malfoya. Nie odmówiłam i położyłam swoją dłoń na dłoni nowego kolegi siadając na ławie. Blondyn posłał kumplowi groźne spojrzenie.

- Dracuś? Coś nie tak? - Zabini śmiał się w głos patrząc na wkurzoną minę chłopaka siedzącego koło mnie. Zaśmiałam się.

Czy on jest gejem?

-Dracuś? - powtórzyłam udając powagę.

perspektywa Draco.

Widziałem jak ten dupek podał jej rękę. Przysięgam, że gdyby na Sali było mniej ludzi złamałbym mu tą łapę we wszystkich możliwych miejscach.

-Dracuś? Coś nie tak? - No nie, tylko nie Dracuś. Co ja mu zrobiłem, że musi mnie aż tak upokarzać. Byłem bardzo wkurzony.

-Dracuś? - Ten anielski śmiech... Zdenerwowanie zeszło mi z twarzy. To okropne. Nikt nigdy wcześniej tak na mnie nie działał.

-Po prostu będę musiał porozmawiać później z tym przygłupem.- Resztę obiadu zjedliśmy w ciszy. Po posiłku Oli poznała Pansy a ja poszedłem z tym kretynem do lochów.

-Jesteś zazdrosny! Jesteś zazdrosny!- Blaise cieszył się jak małe dziecko.

-Szlag by cię trafił. Dotknij jej jeszcze raz a ostro pożałujesz. Przysięgam, że połamię ci każdą kość i potraktuję cruciatusem!- wykrzyknąłem rozdrażniony do granic możliwości.

No zabiję gnoja.

-Co to cruciatus? - mam tylko nadzieję, że nie słyszała reszty rozmowy. Olivia zeszła po schodach do Pokoju Wspólnego, w którym kłóciłem się z Zabinim.

- Takie zaklęcie. - odparłem szybko. Modliłem się żeby nie zaczęła dopytywać. Mój pech nie zna granic.

- Czemu chcesz to rzucać na Blaise'a? Co robi to zaklęcie?- mogłem słuchać jej głosu godzinami ale w tamtej chwili chciałem tylko żeby nie mówiła nic więcej i zapomniała o tym co słyszała.

koniec perspektywy Draco.

- Czemu chcesz to rzucać na Blaise'a? Co robi to zaklęcie?- byłam szczerze zaciekawiona ale to słowo nie brzmiało zbyt przyjaźnie.

- Tortury. - odparł Zabini a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Dlaczego?!- podniosłam głos. Poważnie się wystraszyłam.

- Bo widzisz, Draco jest... - zaczął ciemnoskóry ale blondyn natychmiast mu przerwał.

Gejem?

- Jestem po prostu zdenerwowany. Gdzie Pansy? Nie musisz już iść? - widziałam, że kłamie i próbuje zmienić temat. Postanowiłam, że nie będę więcej dociekać. Jak będzie chciał mi powiedzieć to sam to zrobi.

- Jest na górze. Już sobie idę. - powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów. Chociaż chciałam żeby ktoś mnie zatrzymał, nie stało się to. Zamykając za sobą drzwi usłyszałam tylko "no i co ty narobiłeś ?!'' z ust Blaise'a.

Wróciłam do dormitorium i położyłam się na łóżku z czterema ładnymi kolumienkami. Czułam smutek. Nawet nie wiedziałam dlaczego. Przez całe to zamieszanie zupełnie zapomniałam o cioci Alisson i wujku Nicolasie! Pewnie zamartwiają się na śmierć. Zniknęłam razem z psem i wszystkimi rzeczami. Poczułam się jeszcze gorzej. Męczyły mnie wielkie wyrzuty sumienia. Nie pamiętałam nawet kiedy usnęłam.

Następnego dnia obudziłam się z ponurym nastrojem. Spojrzałam na zegar, który wskazywał szóstą rano. Wstałam i poszłam do łazienki wykonać moją poranną rutynę. Pansy nadal spała. Nie chciałam jej obudzić więc poszłam do Pokoju Wspólnego z nadzieją, że pobędę chwilę w samotności.

Schodząc zauważyłam blond czuprynę Draco. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wciąż było mi przykro, że potraktował mnie tak obojętnie. Chciałam zawrócić i położyć się spać jeszcze na godzinę ale było za późno.

- Norrington! - krzyknął szeptem. Czyli już nie jestem "Oli". Mój humor jeszcze bardziej się pogorszył.

Szlag by cię...

Zeszłam na dół i usiadłam w najdalszym kącie Pokoju. Chłopak zauważył smutek na mojej twarzy i kilka chwil później siedział już koło mnie. Widocznie to co gada o nim Potter jest prawdą. "Egoistyczny dupek", "zadufany w sobie kretyn". Nie zwracałam uwagi na Malfoya a przynajmniej starałam się tego nie robić. Mimowolnie spojrzałam w stronę chłopaka. Na jego twarzy można było dostrzec lekki stres i zakłopotanie.

- Oli... Ja cię przepraszam, zachowałem się jak debil. - powiedział po dłuższej chwili. Sam jego głos, to jak wypowiadał moje imię zbijało mnie z tropu. Momentalnie zapomniałam o całym smutku i zmartwieniach.

-Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się. Widziałam jak blondyn odetchnął z ulgą. Dlaczego tak bardzo przeraził się tym, że tak mnie potraktował? Przecież on nigdy nie był zakochany i do nikogo nic nie czuł. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w milczeniu.

-Dzień dobry gołąbeczki!!- wykrzyczał Blaise z szerokim uśmiechem na twarzy. Od razu się podniosłam ale Draco złapał mnie za rękę i pociągnął z powrotem. Siedziałam zdecydowanie za blisko ale ani mi się śniło odsuwać. Zabini uniósł obie brwi i zniknął z naszego pola widzenia.
Spojrzałam w śliczne, szare tęczówki... Po prostu szare oczy Malfoya. Posłał mi lekki uśmiech. Dość szybko zauważyłam, że patrzył na moje usta.

Czyli nie jest gejem.

Mogłam się tylko domyślać co by się stało bo po chwili w Pokoju zobaczyłam Pansy. Odsunęłam się od chłopaka. Coraz większy tłum ślizgonów zaczął zbierać się w pomieszczeniu. Ktoś zagadnął Draco a ja zniknęłam między innymi.

Położyłam się na łóżku. Czułam się lepiej. O wiele lepiej. Gdy zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie zakochałam się w przystojnym, wysokim blondynie z ślicznymi, szarymi oczami... Po usłyszeniu tej myśli z ust Pansy, zaniemówiłam. Nie zorientowałam się nawet kiedy weszła.

- Ja czytam w myślach, a ty się zabujałaś. - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.

- Nie zabujałam. - stanowczo zaprzeczyłam ale wiedziałam, że to na nic. - Idziemy coś zjeść? - skutecznie zmieniłam temat. Znów usiadłam między blondynem a czarnoskórym.

No chyba, że Blaise jest gejem a Draco jest biseksualny...

Zaraz po śniadaniu poszliśmy na eliksiry. Zajęcia te prowadził Horacy Slughorn. Lubiłam ten przedmiot głownie dlatego, że dobrze mi szło.

Mijały kolejne dni w Hogwarcie. Pansy opowiadała mi co działo się w poprzednich latach. Jedną z rozmów na temat Zakonu Feniksa przerwał nam Draco. Pansy spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem i natychmiast zostawiła nas samych. Malfoy zapytał czy chciałabym iść z nim na spacer. Zgodziłam się.

-Wracasz na święta do domu? - spytał po wyjściu z zamku. To pytanie kompletnie zbiło mnie z tropu. Znów zapomniałam o wujostwie.

-Tak, chyba tak.- wymamrotałam w odpowiedzi.

-Wolałbym żebyś wróciła ze mną...- zaczął chłopak. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Czułam się dobrze w jego towarzystwie. Lubiłam jego obecność. Chyba naprawdę się zakochałam jednak ta myśl wcale nie była przyjemna. Przecież słyszałam jak mówił o poprzednich dziewczynach i jakichkolwiek uczuciach.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę zanim zaczęło się robić bardzo chłodno. Mimo ciepłego sweterka zaczęłam dygotać z zimna. Zrobiło mi się dużo cieplej gdy znalazłam się w mocnym uścisku Draco. Sama nie wiedziałam co mam myśleć o tej całej sytuacji.

Gdy wracaliśmy było już późno i ciemno. Chciałam spać jednak to co zastałam w dormitorium od razu mnie rozbudziło. Co gorsza sprawiło, że nie mogłam usnąć już całą noc...

Napiszcie jak wam się podoba.

Nie wiem kiedy wrzucę następny rozdział, pewnie niedługo.

Miłego dnia/wieczoru/dobranoc

Zostań na dłużejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz