Praktycznie wcale ze sobą nie rozmawialiśmy podczas posiłku, ale nie czułam się z tym źle. Cisza była przyjemna, komfortowa.
Jako pierwsza wyszłam ze środka na zewnątrz, w stronę samochodu. Chris musiał jeszcze zapłacić. Miałam wrażenie, że wiatr był jeszcze zimniejszy niż wcześniej. Nie lubiłam jesieni, była ona zawsze taka ponura. Postanowiłam nie czekać na Chana. Było mi zbyt zimno. Skręciłam zza rogiem restauracji i ruszyłam drogą. Nie było tu praktycznie nikogo. Po lewej ciągnął się sznur budynków, były to kawiarnie, restauracje a nawet i kwiaciarnie. Po drugiej stronie, w oddali można było zauważyć park z fontanną.
Szłam prosto, w stronę miejsca, w którym Chan zaparkował nasz samochód.
Niespodziewany gwizd, sprawił, że zatrzymałam się w miejscu i odwróciłam głowę w stronę, z którego doszedł. Kilka metrów za mną, stał mężczyzna. Był wysoki i generalnie dobrze zbudowany. Na twarzy miał zawadiacki uśmiech. Trochę mnie przerażał. Czego chciał? Nie zareagowałam, po prostu się odwróciłam i ruszyłam dalej w stronę samochodu. Usłyszałam kroki, mężczyzna ewidentnie za mną biegł. Przyspieszyłam więc, modląc się w duchu, by Chris już tu był. Nic z tego, dogonił mnie, a następnie chwycił moje ramię, odwracając mnie twarzą w jego stronę. Wyciągnęłam ręce przed siebie, by go odephnąć, ale na nic się to nie zdało. Był zbyt silny.- Puszczaj mnie! - krzyknęłam. Mężczyzna nawet nie drgnął. Próbowałam wydostać się z jego rąk, wyrywałam mu się, kopałam go.
- Oj, przestań, kochanie - powiedział obleśnie. Nie chcę wiedzieć, czego ode mnie chciał.
- Chris ! - krzyknęłam po pomoc. Nie dam rady sama się uwolnić.
- Zamknij się ! - warknął, zakrywając mi ręką usta. - Chodź, pójdziemy w bardziej ciche miejsce.
O nie. Wierciłam się z całych sił, próbowałam krzyczeć. Na moje nieszczęście nie było nikogo w okolicy. Złapał mnie mocno za ramię, a drugą ręką, objął w pasie. Krzyczałam, próbując go odepchnąć i uciec.
Nagle ktoś odsunął ode mnie mężczyznę. Szarpnął nim tak mocno, że aż upadł na ziemię. Przestraszyłam się, gdy się nad nim nachylił i zadał pierwszy cios. Po nim nastąpił drugi, trzeci. Mężczyzna leżał już ledwie przytomny, otrzymując dalsze ciosy. Jego twarz była porozcinana i zakrwawiona. Muszę zareagować, bo jeszcze go zabije.
- Chris, przestań! - nakazuję, ale zdawał się mnie nie słyszeć. Podchodzę i próbuję go odciągnąć. - Wystarczy już!
Strącił moją rękę i zadał kolejny cios.
- Proszę Cię, przestań! - powiedziałam już ciszej. Zaczęłam się cała trzęść. Nigdy nie widziałam Chana w takim stanie. Był tak wściekły, że bez problemu zabiłby tego mężczyznę gołymi rękami.
- Chris - załamał mi się głos, wystraszona jego zachowaniem.
Wtedy na chwilę stanął w bezruchu. Puścił materiał kurtki mężczyzny, a następnie całkowicie się wyprostował. Po raz kolejny wyciągnęłam rękę, próbując go odciągnąć. Tym razem mi się udało. Odwróciłam go przodem do siebie, trzymając jego ramiona. Jego twarz automatycznie złagodniała.
- Wszystko w porządku ? - zapytał spokojnie i obejrzał mnie całą. W jego głosie wyczułam nutkę troski.
Bez zastanowienia, oplotłam jego ciało rękami, przysunęłam do niego i mocno przytuliłam. Oparłam głowę na jego klatce, chowając swoją twarz. Nie chciałam by widział moje łzy. Przez chwilę stał jak posag, a dopiero poźniej wyciągnął swoje ramiona i oplótł mnie nimi, przyciągając jeszcze bliżej do siebie.
Byłam szczęśliwa, że znalazł się przy mnie, a zła na siebie, że nie zaczekałam na niego na zewnątrz i że ruszyłam sama z powrotem do auta. To było takie głupie. Dlaczego to zrobiłam? Przecież mogło mi się coś stać.
Chris nie będzie zawsze pomagał mi w takich sytuacjach. Nie będzie przy mnie, gdy będę go potrzebowała. Muszę zadbać o siebie i o to, by takie rzeczy się nie zdarzały. Jeśli nieustannie będę na nim polegać, nie będę w stanie wrócić do normalności. To on powoli się nią dla mnie staje. Przyzwyczajam się do tego, że mam go przy sobie, a to sprawi, że będzie mi jeszcze trudniej się z nim rozdzielić.
>>>>><<<<<<<
10k odczytań.
WoW.
Dziękuję ❤- 2019/09/08 -
CZYTASZ
; i know you - bang chan [KOREKTA]
Fanfic"Jeśli będzie ci niewygodnie, możesz się położyć obok, tylko trzymaj się swojej połowy. Nie jestem typem przytulaska. "