Po kilku minutach jazdy, w końcu dotarliśmy do naszego miejsca docelowego. Drewniana chatka na skraju miasta. Nie była zbyt duża. W porównaniu do domów, w których już przyszło mi mieszkać, ten jest bardziej podobny do mojego. Tego, w którym mieszkałam z rodzicami i Michaelem. Wewnątrz był całkiem przytulnie urządzony, większość w kolorze brązowym. Meble nie były najnowsze, ale nie wyglądały też staro. Przytulność tej chatki była nie do niezauważenia.
Chris wszedł za mną i zamknął za sobą drzwi, przekręcając w zamku kluczyk. Następnie wyjął go i rzucił na stolik, który stał przy sofie. Rozejrzałam się dokładniej. Przede mną stała kanapa, a trochę dalej za nią, było duże łóżko. Po prawej stronie - mała kuchnia, która była połączona z przedpokojem, który służył jako salon. Po lewej były drzwi - to chyba łazienka. W oczy rzuciły mi się małe okna, myślę że w dzień, przez nie wpada naprawdę mało światła słonecznego. Szkoda, bo duże okna, wyglądałby tutaj świetnie.
Chłopak głośno westchnął, czym zwrócił moją uwagę. Zrzucił kurtkę i powiesił na wieszaku.
- Jesteś pierwszą osobą, którą tutaj ze sobą przywiozłem.
Nie mogłam rozpoznać w jego głosie, czy mówi to w pozytywnym sensie. Nie zastanawiałam się jednak na tym.
Zajęłam miejsce na kanapie i wygodnie się rozsiadłam. Nie musiałam długo czekać, aż zajął miejsce tuż obok mnie.- Nie bałam się - odzywam się jako pierwsza.
- Dlaczego? Przecież byłaś w niebezpieczeństwie - Chan popatrzył na mnie z ogromnym zdziwieniem.
"Bo wiedziałam, że przyjdziesz i mnie uratujesz. Nie wiem dlaczego, ale tak było." - pomyślałam. Ale mu tego nie powiem, bo mógłby źle to zrozumieć.
- Tyle się wydarzyło w ostatnim czasie, że chyba zaczynam się przyzwyczajać - moja odpowiedź ewidentnie mu się nie spodobała. Spuścił głowę i przymknął oczy.
- Nie rób tego - mówi. Co ma na myśli? Nie bardzo rozumiem. - Nie przyzwyczajaj się.
Zabrzmiało to jak prośba. Nie jestem pewna, czy będę w stanie ją spełnić. Bo jedynym sposobem na to, jest nasz koniec. A nawet jesli odejdę z jego życia, nie mogę mieć pewności, że sprawy kiedykolwiek znów będą takie same. To raczej niemożliwe.
- Marie powiedziała mi o papierach - wspominam. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ani też o tym co wydarzyło się w kuchni. Ale nie bardzo wiem, co powiedzieć o tym drugim.
- Będziemy mogli je podpisać jak wrócimy - powiedział niespodziewanie. - Im szybciej tym lepiej.
Oh, okej. Widocznie bardzo tego chce.
Nie będę drążyć tematu, bo jest on dla mnie naprawdę ciężki. Zaczynam wariować. Z jakiegoś powodu nie chcę rozwodu, na samą jego myśl, pęka mi serce. Ale nie powiem o tym Chrisowi. Wyraził się dokładnie, że tego chce. Skoro to postanowił, nie chcę być naprzeciw niemu. Nawet jeśli to zaboli.
Podciągam nogi na kanapę, siadając po turecku. Zaczynam myśleć o tym dlaczego jest mi z nimi tak dobrze. Oprócz tego, że powoli zaczynam traktować ich jak rodzinę, zaczynam również żyć. Być może nie jest to życie, którego chciałam. Ale nie można dostać wszystkiego i szczerze powiedziawszy, nie mam na co narzekać. No być może oprócz tego aspektu dotyczącego nasze małżeństwo. Chris powinien mieć wolną rękę, by w końcu znaleźć kogoś, kto do niego pasuje. Życzę mu, by znalazł osobę, która wyprowadzi go z tej ciemności i która pokocha go tak mocno, że będzie w stanie zaakceptować jego wady. Tak jak ja to zrobiłam, w pewnym sensie. Nigdy nie myślałam w ten sposób o Chrisie. Zawsze był tylko osobą, mordercą, który odmienił moje życie. Trochę się to teraz odmieniło. Chris i ja spędziliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu. Poznałam go trochę lepiej, ale nie wiem o nim jeszcze wszystkiego, a jestem trochę ciekawa.
Razem kładliśmy się do łóżka, razem uciekaliśmy przed śmiercią. Pocałowaliśmy się, przytulaliśmy. Chris był dla mnie zdecydowanie kimś więcej niż kiedyś. Ale co on o tym wszystkim myśli? Kim ja dla niego jestem? Irytuję go? Przeszkadzam mu? Napewno nie myśli o mnie w podobny sposób co ja, skoro tak spieszy się z tymi papierami.
_____
Obiecałam ten rozdział kilka godzin temu ale miałam małe problemy z internetem, dlatego pojawia się dopiero teraz!
Pojawią się poprawki... 🙄
Miłego czytania i dobrego tygodnia! 💕
CZYTASZ
; i know you - bang chan [KOREKTA]
Fanfiction"Jeśli będzie ci niewygodnie, możesz się położyć obok, tylko trzymaj się swojej połowy. Nie jestem typem przytulaska. "