//Krótszy rozdział, w którym Litwa i Ameryka ochoczo zwiększają prawdopodobieństwo zachorowania na miażdżycę. Szczerze nie chciało mi się tego tłumaczyć, ale już gotowe i dalej powinno iść lżej :)
*
- Powinieneś przybyć w gościnę do nas obu – rozejrzał się za Polską i przywołał go gestem. – Polsko, zgodzisz się ze mną, nieprawdaż?
- Pewnie – rzucił od niechcenia Polska, skupiający całą uwagę na śmiesznym przedmiociku, który nazywał komórką. – Dajcie mi momencik, muszę się rozejrzeć po ciuchlandach.
W końcu zacisnął usta i skinął głową, jakby o czymś zadecydował. Z trzaskiem zamknął klapkę urządzenia.
- Gość w dom, Bóg w dom – zwrócił się do Ameryki. – Przyjedź, pokażę ci, jak wygląda prawdziwe jedzenie.
- Zadowolę się burgerami – zapewnił zaniepokojony Amerykanin. – Wy tu w Europie jecie części zwierząt zupełnie nieprzeznaczone do jedzenia!
- Och, tam jest Białoruś – zorientował się Litwa. – Pozwólcie, że opuszczę was na chwilę.
Dosłyszał jeszcze, jak Ameryka mówi zbyt głośno za jego plecami:
- Obawiam się, że będziemy go musieli poskładać po tym spotkaniu. Ona wygląda na wkurzoną.
Białoruś ze śliczną twarzyczką ściągniętą w niezadowolony grymas rzeczywiście wyglądała, jakby miała o coś pretensje do całego świata. Litwa mimo to podszedł do niej (ale nie za blisko) i ukłonił jej się z szacunkiem należnym płci pięknej.
- Biała Rusi –
- Czego chcesz? – warknęła. – Szukam mojego brata.
- Zechciej wybaczyć mi moją niedelikatność zeszłego wieczora. Fortuna kołem się toczy, i było to niedelikatne z mojej strony, przypominać ci o czasach przed uzyskaniem niepodległości.
Powiedział sobie stanowczo, że równie niedelikatnym byłoby okazać, co myśli o jej skandalizującym stroju. Spódnica Białorusi była co prawda dłuższa od tej, w której publicznie pokazywała się Węgry, ale wciąż odsłaniała kostki i pęciny. Szczęście, że dziewczyna miała na sobie grube pończochy. Litwa nie pozwoliłby żadnej białogłowie ubierać się w ten sposób w jego domu.
Białoruś patrzyła na niego, jakby miała go zaraz ugryźć. Nie różniła się od Rusi, którą pamiętał - o paskudnie gorącym temperamencie, w gniewie wyjątkowo chętnie porywała się do ostrych kuchennych noży.
- Powinieneś prosić o wybaczenie Rosję. On wcale tego nie chciał.
- Nie chciał czego?
- Nie chciał, by moi ludzie chodzili głodni – syknęła, jakby rozmawiała z idiotą. – Nie chciał zabierać całego mojego jedzenia! Musiał słuchać swojego szefa, jak każdy. To nie była jego wina.
Litwin powoli zdawał sobie sprawę, że obraził ją najwyraźniej w jakiejś niezrozumiałej dla siebie kwestii, ale nie mógł się do tego przyznać.
- Przyjmij me przeprosiny za uchybienie, jakie cię spotkało. Nie będę zawracał ci dłużej głowy.
W jej oczach pod złością dojrzał ból.
Będzie trzeba zapytać o to Polskę, pomyślał i skłonił się jeszcze raz na pożegnanie. Kiedy wrócił do Ameryki, Polski nie było jednak nigdzie w zasięgu wzroku.
- Słyszałem, że ostatnio masz gorszy okres i powinienem się tobą zająć. Polska kazał przekazać, że musi odebrać jakieś ubrania. To pomyślałem, że zabiorę cię na lunch, żeby podbudować cię trochę na duchu! I ciele.
CZYTASZ
Nić pajęcza [LietPol] [T]
FanficPolska patrzył mu uważnie w oczy, a jego uśmiech powoli bladł. "Który mamy rok, Licia?" "Zostały dwa dni do świętego Jana." "...dobrze, ale którego roku?" Litwa przenosi się o czterysta lat w przyszłość. Tłumaczenie z angielskiego opowiadania "Like...