30. Spójrz na niego i powiedz co widzisz?

1.7K 105 139
                                    

No tak, to takie typowe. O godzinie 3 wzięłam się za wstawianie rozdziału.
Teraz jest godzina 6;09, a ja wrzucam poprawiony rozdział. Padam już ze zmęczenia, na dodatek jestem chora i mam l4 na dwa tygodnie. Jeśli pojawią się jakieś błędy to z góry przepraszam, zajmę się nimi w dzień. Przeczytam jeszcze raz rozdział świeżymi gałkami ocznymi i może jeszcze coś wyłapię. Miałam drobny problem przy przekopiowaniu tekstu, duża cześć mi zniknęła więc musiałam ten rozdział wyjątkowo uważnie sprawdzać. ;/
Na otarcie łez mogę dodać, że rozdział dość długi, bo znów ponad 8k słów :D


Lucy

- Zgoda, zaprowadzę cię.

Nadal, nie byłam pewna swoich czynów. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, ale jak już wcześniej wspominałam, polegam na swoim instynkcie. Chciałam zaufać Natsu. Tak bardzo.

Wierzyć w jego dobre intencję.

Na dodatek ten jego uśmiech, na widok, którego od razu miękły mi kolana... tragedia co uczucie miłości może z tobą wyrabiać.

Oboje szliśmy teraz wąskim drewnianym korytarzem. Ja szłam pierwsza, a Natsu tuż za mną. Czułam jego świdrujące spojrzenie na moich plecach. Miałam wrażenie, że zaraz wypali we mnie dziurę. Szliśmy w ciszy i jedyny odgłos jaki nam towarzyszył był nierówny stukot naszych butów, przerywany co jakiś czas skrzypnięciem drewnianej podłogi.

W sierocińcu obecnie nikogo nie było oprócz mnie, Natsu i dzieci ukrytych w podziemiach. Hanna jakiś czas temu wyszła na spacer wraz z dziećmi, idąc po drodze po nowe racje żywnościowe przydzielane raz w tygodniu. Zabrała je ze sobą żeby, choć trochę się przewietrzyły i nieco rozluźniły. Nie miałam jej tego za złe, że zostawia mnie samą z Natsu. Wiedziałam, że potrzebuję wyjść i trochę odsapnąć, biedna była tak zestresowana, że aż język jej się plątał, kiedy coś mówiła. Hanna jest osobą, która bardzo łatwo i szybko wpada w panikę. Nie dziwie jej się, ukrywanie dzieci mieszańców w tych czasach to nie lada wyzwanie...
Zresztą to nawet dobrze, że jej nie było, bo przynajmniej nie musiałam jej tłumaczyć, że zamierzam zaprowadzić Demonicznego Generała Natsu Dragneela do dzieci do piwnicy... Chyba dostałaby wtedy zawału i mogłoby wyniknąć z tego niezłe zamieszanie.

I ogólnie całego tego planu, który Natsu prosił, bym zachowała tylko dla siebie. Happy poleciał z nimi. Natsu nie miał nic przeciwko, lecz jak zwykle kazał mu bardzo na siebie uważać, mając jednocześnie oko na Hannę. Sama nie wiem dlaczego, czyżby nie ufał Hannie? W sumie nie miał ku temu podstaw, by było inaczej. Cała ta sytuacja nawet dla mnie jest dość nowa.

Nie pomyślałabym, że w kwestii sierocińca Natsu postanowi współpracować ze mną. Że pójdzie mi na tak zwaną rękę. Powiem szczerzę, że odkąd pierwszy raz się z nim spotkałam, zauważyłam jak bardzo się zmienił. I to na coraz lepsze.

Myślałam, że jestem dla niego tylko obrzydliwym robactwem tak samo jak cała reszta ludzi. A tymczasem, on zdecydował mi się pomóc. Może i był oschły i uszczypliwy, nie mówi zbyt wiele, a jak już, to pyskatym tonem. Uważa, że jestem ciężka, co w moim mniemaniu oznacza że jestem gruba, na dodatek ludzka wieśniaczka z prostackiego ludu. Cudownie co nie...?

Ale czego ja oczekiwałam, to i tak cud, że w ogóle się do mnie odzywa i że do tej pory nas tutaj nie pozabijał. Nie wiem co go skłoniło do zmiany decyzji i na taką gwałtowną zmianę, ale nie muszę znać tego powodu, póki mi pomaga. Wierzę, że być może jest w nim gdzieś jakaś cząstka dobroci, tylko może on sam nie był tego świadomy?

Jeśli tak jest, to pomogę mu ją odkryć. Pokażę mu ten świat, i postaram się go w pełni przekonać.
I być może, kiedyś zwróci na mnie uwagę...?

Zakazana miłość [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz