Ostrzeżenie:
- niniejsze opowiadanie zawiera spojlery z anime Naruto i Naruto Shippuuden;
- NIE JEST to gatunek YAOI;
- cały oryginalny świat oraz postacie należą do Masashi'ego Kishimoto.
***
Mówi się, że nasze wybory tworzą przyszłość. Kreują historie, dzieje świata.
Mój wybór był błędem, kolejnym niefortunnym zdarzeniem.
Gdybym tylko mógł się cofnąć w czasie, nigdy bym nie otworzył tej paczki.
Ale niestety... nie potrafię wrócić do przeszłości.
Mogę jedynie tworzyć nową przyszłość.
***
Korytarz był długi, pusty i ciemny. Przy jedynym źródle światła, jakim był podświetlany napis 'zbrojownia', stał chłopiec. Miał sięgające do łopatek, czerwone włosy związane w wysoką kitkę, za wyjątkiem kosmyków z przodu bladej twarzy, które opadały mu na prawe oko. Znudzone niebieskie oczy błądziły po otoczeniu, co jakiś czas zerkając do pomieszczenia po drugiej stronie krat.
Po dłuższym czasie zauważył poruszający się cień, więc poprawił rękawy czarnego płaszcza, by zasłonić przedramiona. Muskularny ANBU podszedł do okratowania, a pudło, które niósł, postawił na blacie, gdzie pozostawiono otwór na tyle duży, by można było sobie podać takich wymiarów karton.
- Twój ekwipunek - oznajmił Lew, odchodząc w głąb zbrojowni.
Chłopiec przyjrzał się rzeczom, po czym zabrał stamtąd tylko maskę i małe tanto, które od razu przypiął poziomo na plecach, aby mógł je niezauważenie wyjąć. Upewnił się, że płaszcz wszystko zasłania i ruszył w mrok korytarza.
Bezszelestnie sunął przejściem, szukając odpowiednich drzwi. Musiał przejść przez pół kryjówki, by je w końcu znaleźć. Stojąc przed nimi, westchnął i nie zaprzątając sobie głowy pukaniem, nacisnął klamkę.
Spojrzenia obecnych w środku ANBU natychmiastowo przesunęły się na jego postać, co czerwonowłosy zignorował, ruszając w głąb pomieszczenia. Nie przejmował się napiętą ciszą czy nerwowymi wzdrygnięciami. Stanął przed drewnianą szafką i otworzył ją, zauważając jego pseudonim. Była pusta, więc zdjął płaszcz, który zaczynał mu przeszkadzać i powiesił go we wnętrzu.
Miał na sobie długie czarne spodnie shinobi, włożone w wysokie sandały, by usztywnić kostkę oraz tego samego koloru zbroję, podobną do tych, które mieli inni członkowie Specjalnego Oddziału Taktyczno-Skrytobójczego.
Wtem drzwi otworzyły się ponownie i dwóch ANBU weszło do środka, od razu spostrzegając napiętą atmosferę. Wyższy z nich, mający szare włosy, rozejrzał się po pokoju, by zobaczyć młodego chłopaka. Młodszego od Itachiego, jak mu się zdawało.
- Jesteś tym nowym członkiem, tak? - spytał, podchodząc do niego bliżej. Zauważył katanę przypiętą z lewej strony, obowiązkowe tanto oraz dziwne pieczęcie na przedramionach, których nie okrywały ochraniacze.
- Tak - odpowiedział znudzony, jakby nie chciał z nim rozmawiać. - Jestem Yami.
- Ach... Jestem kapitanem Drużyny Ro, Kakashi Hatake... Mogę spytać ile masz lat?
Czerwonowłosy uniósł rękę, jakby ziewał, po czym odwrócił się od nich i zaczął grzebać w kieszeniach swojego płaszcza. Oddział poruszył się niespokojnie, gdy usłyszał niezrozumiałe mamrotanie niebieskookiego.
CZYTASZ
Podróżujący w Mroku || Naruto FF
FanfictionOstrzeżenie: - opowiadanie zawiera spojlery z Naruto; - NIE JEST to gatunek YAOI. "Kto skrywa się pod tą maską, Yami? Kim dla ciebie jest Naruto? I czym jest ten pomarańczowy lis, który nie odstępuje Uzumakiego na krok?" - takie pytania zadaje sobie...