Sekrety Krwiopijców#6 (Ślub)

70 5 5
                                    

Obudziły mnie delikatne pocałunki na szyi na co mruknęłam coś pod nosem. Nagle usłyszałam śmiech. Gwałtownie otworzyłam oczy i odsunęłam się od Lokiego. Niestety był to błąd, bo spadłam z łóżka.

-Co ty tutaj robisz?- zapytałam przestraszona.

-To moja komnata kotku więc nic dziwnego, że tu jestem.- powiedział ze śmiechem w głosie. Dopiero teraz zobaczyłam gdzie jestem. Pokój był cały w zieleni i czerni. Na samym środku stało ogromne łóżko, które było naprzeciwko kominka, czyli jedynego źródła światła.

-Co ja tu robię?- zapytałam podnosząc się z ziemi.

-Zapomniałaś? Wczoraj byłaś tak zmęczona, że zasnęłaś po drodze. Ja zaniosłem ciebie do swojej komnaty, ponieważ była bliżej.

-Loki! Przecież mamy komnaty naprzeciwko siebie!- wykrzyczałam w jego stronę. Chłopakowi to się chyba nie spodobało, ponieważ podszedł do mnie ze wściekłym wyrazem twarzy. Ja zaczęłam ze strachu cofać się co poskutkowało tym, że wylądowałam na ścianie. Czarnowłosy chwycił mnie za szyję i podniósł na jakieś dwadzieścia centymetrów nad ziemię. Teraz byłam w jego wzroście.

-Jak śmiesz na mnie podnosić głos?!- krzyknął mi w twarz.

-Przepraszam...- powiedziałam słabo. Powoli zaczęłam tracić powietrze jak i przytomność. Zielonooki mnie puścił, a ja upadłam na kolana.

-Za dwie godziny przyślę tu dwie służki, aby przygotowały ciebie na ślub.- powiedział, po czym wyszedł. Chciałam również wyjść i uciec na ziemię. Niestety drzwi były zakluczone...

Przez kilka minut dobijałam się do drzwi lecz potem postanowiłam, że to i tak nie ma sensu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przez kilka minut dobijałam się do drzwi lecz potem postanowiłam, że to i tak nie ma sensu. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że jedna ze ścian obłożona jest książkami.

-,,Wygląda na to, że książę lubi czytać"-pomyślałam. Nagle moją uwagę przykuły zasłony. Znajdowały się na ścianie naprzeciwko półek z książkami. Podeszłam do nich (zasłon jak coś) i je odsłoniłam. Moim oczom ukazał się balkon. Wyszłam na niego, po czym się lekko wychyliłam, żeby zobaczyć czy jak wyskoczę to przeżyję. Niestety do ziemi jest bardzo długa droga, a obstawiam, że Loki nigdzie nie ma schowane spadochronu. Zaczęłam rozglądać się za jakimś przedmiotem który mógłby mi się przydać w ucieczkę. Nagle usłyszałam kroki koło drzwi nie myśląc dłużej zablokowałam je krzesłem.

-Panienko jesteś gotowa? Mogę wejść?- zapytała kobieta i nim zdążyłam coś odpowiedzieć zaczęła dobijać się do drzwi. Po chwili usłyszałam jak gdzieś pobiegła. Odetchnęłam z ulgą. Niestety miałam pecha, bo po kilku minutach strażnicy zaczęli dobijać się do drzwi.

-Proszę otworzyć drzwi!- krzyczeli. Czułam, że nie mam wyboru. Chyba muszę ich wpuścić. Mężczyźni coraz mocniej walili w drewno. Dziwiłam się, że jeszcze wytrzymało.

-Co tu się dzieje?!- usłyszałam dobrze znany mi głos. Loki dołączył do zabawy.

-Panienka zastawiła drzwi i nie chce nikomu otworzyć.- wytłumaczyła służka.

Sekrety Krwiopijców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz