Continue to hurt me

960 55 22
                                    

Isis

Gdy Apopis niósł mnie na rękach, mogłam podziwiać jego pałac. Nie należał do najładniejszych, jakie widziałam. Był wręcz biedny i nie pasował mi na tak poważnego boga. Rozumiałam jednak, dlaczego to miejsce wyglądało właśnie tak. Apopis został zamordowany nie tak dawno temu. Nie miał więc dużo czasu, aby znaleźć sobie nowych służących i kazać im wznieść ten budynek.

Byłam pewna, że prędzej czy później spróbuję stąd uciec. Nie wierzyłam Apopisowi, kiedy mówił, że z tej krainy nie da się zwiać. Skoro się w niej pojawiłam, musiała istnieć droga powrotna. Podczas mojego życia po śmierci zdążyłam się nauczyć, aby nie ufać wszystkim bogom.

Apopis wszedł ze mną do pomieszczenia przypominającego salon. Nie wyglądało w ogóle jak bogato zdobiona sala tronowa z jego poprzedniego pałacu w głębi Duat. Było tu skromnie, ale ładnie.

Bóg posadził mnie na kanapie, a sam zasiadł na fotelu.

- Podoba ci się? - spytał, uśmiechając się.

Obejrzałam się wokół. Na meblach znajdowało się mnóstwo zapalonych świec, które zdawały się nigdy nie gasnąć. Szafki wykonane były z drewna. Na suficie nie znajdował się żyrandol ani nic w tym rodzaju. Było tu zwyczajnie pusto.

- Tak ma teraz wyglądać moje życie? - spytałam, patrząc się na niego wyzywająco.

- Nie bardzo rozumiem - odrzekł, przechylając głowę lekko w bok, co robił zawsze, gdy był skonsternowany.

- Mam siedzieć w tak biednym pokoju? - spytałam, starając się go sprowokować. - Nie podoba mi się tutaj. Pałace Anubisa i Seta są o wiele ładniejsze od tego miejsca.

Apopis przygryzł dolną wargę. Błysk w jego czarnych oczach nie zniknął. Przejrzał mnie i wiedział, do czego planowałam dojść.

- Spokojnie, Isis. Mamy przed sobą całe tysiąclecia. Ten pałac jest nowy i codziennie moi służący dokładają wszelkich starań, aby wyglądał lepiej. Jestem pewien, że nasza miłość wystarczająco wypełni to miejsce.

Teraz to on miał nade mną przewagę i mnie prowokował. Nienawidziłam go za to, jaki był. Miał okropny charakter i nie życzyłabym najgorszemu wrogowi, aby musiał stanąć twarzą w twarz z Apopisem.

Spuściłam głowę i zaczęłam nerwowo wykręcać palce. Nie miałam po co udawać silnej i niezależnej. Apopis miał wiele złych cech, ale nie można było odmówić mu bystrości. Prześwietlał twoją duszę, gdy spotkał cię po raz pierwszy. Wiedział, co kochałaś i co było dla ciebie cenne. Wiedział, czego nienawidziłaś i czego się bałaś. Sprytnie to wykorzystywał i nie miał przez to żadnych wyrzutów sumienia.

- Czy aż tak bardzo mnie nienawidzisz?

Podniosłam głowę i spojrzałam się w jego ciemne oczy. Twarz Apopisa była spięta. Nie widziałam na niej ani śladu po jego ironicznym uśmieszku.

- Nienawidzę cię z całego serca - wyszeptałam, spuszczając znów wzrok. Nie byłam w stanie na niego patrzeć. - Chciałeś zniszczyć moich ukochanych i dalej tego pragniesz. Moi najbliżsi są w niebezpieczeństwie, a ja nie mogę zrobić nic, aby im pomóc. Wiesz, jak się czuję?

Miałam łzy w oczach. Nauczyłam się, że zawsze musiałam wierzyć do końca. Apopis mógł mi wmawiać, że nigdy już nie zobaczę Seta ani Anubisa, ale nie mogłam mu uwierzyć. Już nie raz się przekonałam, że gdy bogowie mówili "nigdy", wcale nie mieli tego na myśli.

- Jestem pewien, że po naszym ślubie poczujesz się o wiele lepiej - rzekł, śmiejąc się.

- Czy ty naprawdę nie masz sumienia? - spytałam, wlepiając w niego swoje zranione spojrzenie. - Nic złego ci nie zrobiłam! Nie skrzywdziłam cię! Dlaczego tak mnie traktujesz?!

After Death - AnubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz