Why did you hurt me like this?

1.4K 85 25
                                    

Anubis

Od tygodnia leżałem bezczynnie na kanapie w salonie. Postanowiłem nie wchodzić do sypialni. Kazałem sługom zamknąć tamtejsze drzwi, aby mnie nie kusiło. Nie mogłem wejść do pomieszczenia, które tak bardzo przypominało mi o Isis.

Sługowie kręcili się wokół mnie bardziej niż zazwyczaj. Nie dawali mi spokoju. Co chwila przynosili mi jedzenie lub picie. Doceniałem ich troskę, ale nie potrzebowałem jej. Wolałem zostać sam.

Kilka dni po zaginięciu Isis przyszli do mnie Amon-Ra i Ptah. Chcieli mnie pocieszyć. Musiałem jednak odprawić ich z kwitkiem. Nie miałem ochoty na rozmowy, a tym bardziej na ich towarzystwo. Nigdy nie byłem z nimi blisko związany. Wszystko jednak zmieniło się po śmierci Ozyrysa, Ra i Thota. Nasza boska społeczność stała się sobie bliższa. Amon-Ra uparcie dążył do tego, aby mi pomóc, ale odmawiałem.

W końcu przyszedł do mnie Horus. Przyniósł ze sobą wino. Uśmiechnąłem się lekko i bez zastanowienia zacząłem pić. Przyjaciel musiał w końcu zabrać mi z rąk naczynie, abym nie stracił rozsądku. Wino było mocne, a ja miałem ochotę zapomnieć choć na chwilę o tej tragedii, jaka nam się przytrafiła.

- Nie pozwolę ci się upić, Anubisie - oznajmił stanowczo Horus, oddając naczynie z winem jednemu z moich służących, który zabrał alkohol w bezpieczne miejsce.

- Po co w takim razie przyniosłeś mi to wino? Nie chcesz, abym cię upił, a mimo to je przyniosłeś? - spytałem, fukając.

- Musimy w końcu zacząć działać. Nie rozumiesz, że czas nie jest naszym sprzymierzeńcem?

Byłem wściekły przez to, co mówił złotooki bóg. Czas nie miał tutaj znaczenia.

- To koniec, Horusie. Muszę pogodzić się ze stratą Isis i iść dalej. Królestwo mnie potrzebuje. Jestem bogiem śmierci i moim zadaniem jest zapewnić przybyłym tutaj duszom łatwiejsze przyzwyczajenie się. Nie mogę ich zawieść. Nie ma już z nami Ozyrysa, więc musimy rozdzielić między siebie jego obowiązki. Musimy zapewnić...

- Proszę cię, przestań - rzekł chłopak, wchodząc mi w zdanie.

Widziałem na twarzy Horusa zmęczenie. Dziwiłem się, że jeszcze ani razu na mnie nie nakrzyczał w ciągu ostatniego tygodnia. Byłem nieznośny. Odburkiwałem na jego pytania, a czasami w ogóle nic nie mówiłem. Nie miałem na nic ochoty, ale on przy mnie trwał.

- Dlaczego mam przestać? Nie przestanę, Horusie. Królestwo jest najważniejsze.

- A twoja żona? Ona już nie jest ważna? Chcesz o niej zapomnieć, jakby nigdy nie istniała?

Przygryzłem wargę. Poczułem ukłucie w sercu. Przyciągnąłem rękę do piersi, chcąc uspokoić bijące szybko serce.

Isis nigdy nie przestanie być dla mnie ważna. Miałem jednak zadręczać się w nieskończoność? Wszyscy wiedzieliśmy, że granica została raz na zawsze zamknięta i nie istniał żaden sposób, aby móc ją otworzyć. Rady Horusa były beznadziejne.

- Co w takim razie proponujesz? - spytałem, krzyżując ramiona na piersi.

- Wyruszymy w podróż, Anubisie. Jestem pewien, że w królestwie znajduje się jakieś miejsce, które nam pomoże. Musi istnieć jakieś tajemne przejście do Duat. Może i granica została zamknięta, ale musi być inna możliwość dostania się do zaświatów. Królestwo jest wielkie, ale damy radę. Wierzę w to. Skoro Ozyrys ukrywał przed nami kamień jednoczenia przez tak wiele lat, mógł jeszcze o czymś nam nie powiedzieć.

Prychnąłem i pokręciłem przecząco głową.

- Doceniam twoją pomoc, ale nie pozostaje nam nic innego, jak się poddać - odpowiedziałem lekceważąco.

After Death - AnubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz