Pierwszy Emisariusz
Leo zmrużył oczy, chcąc lepiej dojrzeć chłopaka stojącego w oddali, tuż przed szkolną bramą. Z jakiegoś powodu nie chciał on wejść do środka, tylko przyglądał się wszystkiemu z bezpiecznej odległości. Sprawiał wrażenie, jakby na kogoś czekał. Ręce miał schowane w kieszeniach czarnej kurtki i co chwilę odwracał się niepewnie, przez co wyglądał jeszcze bardziej podejrzanie. Był średniego wzrostu brunetem o jasnej karnacji, co stanowiło zupełne przeciwieństwo człowieka, którym był w poprzednim życiu.
Nevin, którego Leo ledwo pamiętał, był wysokim szatynem o brązowych oczach. Pochodził z pustynnych regionów, z południowego królestwa Fer Nalash otoczonego wieczną burzą piaskową, a opalona skóra na zamku w Tozoren stanowiła jego cechę rozpoznawczą. Tak jak większość Emisariuszy, czas wolny spędzał raczej w samotności. Wielokrotnie zdarzało mu się zasypiać w bibliotece i budzić się dopiero następnego dnia. Studiował wszystkie księgi, w których posiadaniu był Laisrean i prawdopodobnie jako jedyny do samego końca utrzymywał kontakt ze swoją rodziną poprzez listy. Leo nigdy nie miał okazji wejrzeć w żaden z nich, aczkolwiek raz podsłuchał, gdy Nevin czytał go na głos, chcąc zorientować się, czy wszystko brzmi wystarczająco dobrze. W środku znajdował się opis zamku, jego ogrodów i ludzi, z którymi mógł rozmawiać. Kiedy Leo usłyszał, z jaką troską Nevin dobiera słowa, zrobił się o wiele spokojniejszy. Ufając, iż ktoś taki nie mógłby wykorzystać jednego z pięciu szalonych Węży, wreszcie mógł spać spokojnie... Ale teraz wszystko było inaczej. Chociaż w bramie stał ktoś, kto dawniej był Nevinem, jego obecne zamiary pozostawały nieznane.
— Co zamierzasz zrobić? — zapytał wreszcie, spoglądając na Clive'a, który nie dał po sobie poznać żadnych emocji. W jego głowie najpewniej panował teraz kompletny chaos.
— Nic — odparł niezwykle spokojnie, co zaskoczyło Leo. — Po prostu nic. Zaraz będzie dzwonek, więc wracajmy do sali.
Po tych słowach odszedł od okna i nie wrócił pod nie aż do końca zajęć. Leo natomiast raz na jakiś czas zerkał na szkolną bramę z oddali, chcąc upewnić się, że Caim wciąż nie opuścił swojego miejsca. Nie ruszył się, nawet gdy pogoda niespodziewanie się popsuła i zaczął padać deszcz. Założył wtedy kaptur na głowę i wciąż czekał, jak gdyby chciał tym samym pokazać, jak bardzo mu zależy na pomocy, którą może znaleźć jedynie tutaj.
Wraz z tym, jak mijały kolejne godziny, tajemniczy chłopak sprzed szkolnej bramy stał się głównym tematem rozmów wśród uczniów. Wszyscy zaczęli się zastanawiać, kim jest i czego może tu szukać, wymyślając przy tym coraz różniejsze teorie. Niektóre z nich były tak absurdalne, że szybko zaczęły rozprzestrzeniać się jako ta oficjalna wersja.
Po niespełna czterech godzinach szkoła huczała o obcokrajowcu, który przez Internet poznał dziewczynę śmiertelnie chorą na raka i rzucił wszystko, aby ją zobaczyć. Rzekoma dziewczyna miała uczęszczać do tej szkoły i z jej powodu tajemniczy nieznajomy moknął właśnie na zewnątrz. Słysząc taką wersję wydarzeń, nie sposób było się nie uśmiechnąć. A chociaż Clive z całych sił usiłował pozostać bierny względem Caima, to kiedy Wanda usiadła obok niego i zaczęła mu opowiadać pozostałe plotki, które krążyły wśród uczniów, chłopak uznał, że tego już za wiele. Szybko wyjął telefon i poprosił Willa, by przyprowadził Caima do kawiarni, w której się ostatnio spotkali, gdzie będą mogli spokojnie porozmawiać. Wkrótce po tym chłopak zniknął spod szkolnej bramy i wreszcie sytuacja się uspokoiła.
Clive westchnął ciężko i zamknął podręcznik, zastanawiając się, jak bardzo głupio postąpił, pozwalając, aby wszystko skomplikowało się w taki sposób. Być może Will miał rację i należało pomóc jak największej ilości odrodzonych, tyle że póki Grace nie ukończy zaklęcia, oni ciągle będą się pojawiać w najmniej spodziewanym momencie, napływając do miasta ze wszystkich stron świata. Najłatwiej by było poczekać. Ukryć się aż do momentu, w którym wszyscy przypomną sobie wystarczająco, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków, jednak teraz było na to zbyt późno.
![](https://img.wattpad.com/cover/162196474-288-k697184.jpg)
CZYTASZ
Pozszywane Węże
FantasyWystarczył jeden impuls, by pozbyć się wiecznego smutku, tworząc wieczne piękno... Nie wystarczyła za to cała wieczność, by pozbyć się poczucia winy. Tak oto, chcąc zabić jednego, powołano piętnastu. I każdy z nich był wężem, który odrzucił zniszcz...