Czy teraz będzie już dobrze?
Czy nadszedł właśnie czas na szczęście ?
Alice czekała na Michaela tam gdzie zawsze. Obiecał jej, że przyjdzie. Przecież był przy niej zawsze. Wtedy od kobiety z dredami dowiedziała się, że jej czerwonowłosy anioł spędza na dworcu więcej czasu niż tylko mogła sobie wyobrażać. Obserwował ją kiedy kładła się spać, aby nikt przypadkiem nie zrobił jej krzywdy. Alice była tak karykaturalnym obrazkiem wśród tych wszystkich bezdomnych, że wiele osób zwracało na nią uwagę. Wtedy siadał koło niej, aby wszyscy myśleli, że czekają razem na pociąg, który miałby ich zawieść w nieznane. Ale tak nie było. On po prostu ją chronił. Chronił ją przed tym czego się bała.
Teraz jednak czekała, a jego nie było. Po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
Bała się czekania.
Bała się, że może się już nigdy nie doczekać. Tak jak wtedy gdy czekała na mamę z siostrą.
Postanowiła go poszukać. Miała nadzieję, bo przecież złe rzeczy nie mogą przytrafiać się jednej osobie przez cały czas, prawda? Może zapomniał, może prowadził jakąś ciekawą rozmowę i zaraz do niej przyjdzie albo kupował jedzenie. Przecież tyle normalnych rzeczy mogło składać się na czynniki jego spóźnienia. Była po prostu przewrażliwiona albo tak sobie to tłumaczyła, żeby nie wpaść w panikę.
Kiedy wyszła na ulicę zrobiło jej się niedobrze. Zobaczyła tłum ludzi, pogotowie i policję. Zobaczyła również rozbite auto oraz czarny worek na środku ulicy. Zobaczyła także czarny snapback w oddali. Chyba nawet nie czuła smutku. Nie czuła nic, ale przecież to mógł być każdy. Nie chciała jeszcze nastawiać się na najgorsze.
Podeszła do policjanta, który działał na miejscu wypadku.
- Czy wiadomo kim jest ofiara? Ja… Ja muszę to wiedzieć. – wydukała załamanym głosem.
- Nie mogę udzielić takich informacji. - odpowiedział znudzonym tonem.
- Błagam... - chciała krzyknąć, ale nawet nie miała siły.
Funkcjonariusz spojrzał się na nią z politowaniem i w końcu postanowił przekazać jej informację, któej na pewno nie chciała usłyszeć.
- Pan Michael Clifford. Został uderzony przez kierowcę, który jechał pod wpływem alk…
Reszty słów już nie słyszała. Odbiegła od tego miejsca jak najszybciej mogła. Nie miała pojęcia nawet kiedy wpadła z impetem na betonową ścianę i osunęła się po niej z rozpaczliwym płaczem. Pól psychiczny był czymś czego już nie mogła znieść.
To widocznie nie Twój czas, Alice.
To widocznie nie Twoje życie.
____________________________________________________________________________
Tak, wiem przepraszam, że wszystkich uśmiercam. No cóż :) Został jeszcze epilog.