☁️ Rozdział VI

112 9 4
                                    

              Mecze w turnieju Strefy Footballu szły Raimonowi wyśmienicie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

              Mecze w turnieju Strefy Footballu szły Raimonowi wyśmienicie. Wygrali prawie wszystkie mecze. Prawie... Prawie, ponieważ mieli przed sobą do zagrania ostatni mecz. Mecz z Liceum Zeusa. Faworytem było liceum, co nie znaczyło, że gimnazjum nie może wygrać. Przygotowania szły pełną parą. Nowe techniki hisatssu, a jak się okazało później nowy członek. Okazał się nim być Kidou Yuuto. Dołączył do Raimon po tym, jak Zeus wygrał z jego drużyną sporą ilością goli. Yuuto postanowił sobie, że wygra z Zeusem, a będąc w Raimon może tego dokonać. Widział potencjał w tej drużynie. Spotkanie, które miało roztrzygnąć to, która drużyna jest najlepsza w Japonii miało rozpocząć się lada chwila. Wszyscy ustawili się na swoich pozycjach i gwizdek. Mecz się rozpoczął.

˚̣̣̣͙ - - - - - ˚̣̣̣͙

              Gimnazjum Raimon... To właśnie drużna ta drużyna wygrała ten mecz.. Mistrzowie Japonii - Gimnazjum Raimon. Jak to pięknie brzmi. Wynik wynosił cztery do trzech. Walka była wprost zacięta. Każdy dawał z siebie wszystko, a najbardziej, jakby się zdawało Endou. Bramkarz dawający z siebie sto procent. Po skończonym meczu standardowo wszyscy udali się do szatni. Kazemaru przebierał się strasznie długo, tak jakby specjalnie. Czekał na Mamoru, gdyż zawsze wiedział, że przesiaduje on w szatni najdłużej. Reszta pewnie czekała od pięciu minut na nich przed drzwiami, a oni dopiero ubierali buty.

ー Piękny mecz... Prawda? ー akwamarynowłosy spojrzał na twarz bruneta. Tamten też na niego popatrzył i się uśmiechnął przytakując. W ciszy obaj patrzyli na siebie przed dobrą minutę tak jakby będąc ku sobie coraz bliżej. Niestety wtedy czekoladowooki spojrzał na zegarek.

ー Ale późno! ー powiedział podniesionym głosem i chwycił rękę drugiego, starszego chłopaka biegnąc do wyjścia. Przed drzwiami jednak puścił jego dłoń

ー Co tak długo? ー zapytał Kidou widząc przyjaciół, którzy ledwo przeszli przez drzwi. Obaj byli zdyszani. Nie sztuką było się pogubić w tych wszystkich korytarzach na stadionie przegranego zespołu.

ー Co ty... książkę piszesz? ー odpowiedział lekko zmęczony pytaniem na zadane pytanie brązowooki.

ー Nie, po prostu... ー zatrzymał się na chwilę w swojej wypowiedzi. ー Już nie ważne ー powiedział tajemniczo kierując się do autokaru. Reszta popatrzyła się na niego ze zdziwieniem po paru sekundach robiąc to samo.

˚̣̣̣͙ - - - - - ˚̣̣̣͙

              Zwycięzcy dojechali na miejsce. Wszyscy wyszli z autokaru i stanęli przed gimnazjum.

ー No! Wygraliśmy! A nikt w nas nie wierzył! ー dumnie wykrzyknął brunet patrząc na budynek począwszy od fundamentu, na dachu kończąc. Nagle pojawiło się fioletowe światło, zza którego było widać ludzkie sylwetki. Filotetowy promień przyćmił. Ludzie, którzy "wyszli" ze światła wyglądali nietypowo. Ich fryzury były strasznie nienaturalne, a stroje dziwne. Można by nazwać ich kosmitami. Przed pierwszym - zielonowłosym pojawiła się fioletowa piłka.

ー Ziemianie. Zagrajcie z nami w piłkę ー powiedział głosem spokojnym, ale władczym.

ー Co jeżeli nie? ー wypalił Yuuto.

ー To wtedy ー zielonowłosy kopnął piłkę centralnie w budynek gimnazjalny. Strzał był tak silny, że budowla legła w gruzach. Wszyscy przeżyli wielki szok. "Co się stało? Dlaczego? jak to możliwe? Kim oni do cholery są?". Takue pytania zadawali sobie ciągle zawodnicy.

ー Zagrajmy więc ー Mamoru podniósł głowę do góry i spojrzał na kapitana dziwnego zespołu. Ich kapitan pstryknął palcami i wszyscy przenieśli się na boisko. Na tablicy z wynikami pojawił się napis "Raimon" i "Genemi Storm". Najwidoczniej tak nazywał się ten zespół. Rozpoczął się mecz.

˚̣̣̣͙ - - - - - ˚̣̣̣͙

             Przegrana! O dziwo przegrana! Przegrana Raimon dziesięcioma golami. Zespół był wycieńczony. Raimon padał z nóg. Genemi Storm był dla nich zbyt silny.

ー Kim wy w ogóle jesteście? ー krzyknął Gouneji podnosząc się z ziemi.

ー Jesteśmy kosmitami ー zielonowłosy kolejny raz pstryknął palcami i jego drużyną po prostu zniknęła!

ー Co to miało być...? ー zapytał niepewnym głosem akwamarynowłosy leżąc na murawie. Brunet do niego podszedł i podał mu rękę. Z jego pomocą Kazemaru wstał. ー Nie jesteś zmęczony?

ー Oczywiście, że jestem. Dlaczego pytasz? ー Kiedy Kazemaru wstał jeszcze przez jakiś czas trzymali się za rękę. ー Musimy stawać się coraz silniejsi, żeby móc ich pokonać...

ー Co racja to racja ー Kidou wstał, a reszta zaraz po nim. Wszyscy położyli dłonie na rękach Mamoru i Ichirouty, po czym wykonali okrzyk.

˚̣̣̣͙୧ - - - - - ୨˚̣̣̣͙

             Kazemaru będąc w domu całkiem długo myślał nad dziwnym zajściem. Pod prysznicem był dłużej niż zwykle, co nie uległo uwadze jego matki.

ー Co ty tam tak długo robisz? ー zapytała z salonu, lecz spotkała się z głuchą ciszą. Parę minut później wstała i zapukała do drzwi. ー Słyszysz?!

Akwamarynowłosy nadal nie odpowiadał. Po kilku minutach wyszedł z łazienki nawet nie patrząc na rodzicielkę idąc w stronę swojego pokoju. Chłopak usiadł na łóżku i wziął do ręki telefon. Jakiś czas później zadzwonił do niego Endou.

ー Hej! ー zza słuchawki było słychać wielki entuzjazm w głosie czekoladowookiego.

ー Hejka... ー powiedział Ichirouta trochę bez życia.

ー Co sądzisz o tych kosmitach? ー pytanie to cały czas akwamarynowłosy zadawał sobie w głowie, ale nadal nie znalazł na nie odpowiedzi.

ー Cóż jakby to powiedzieć... ー zaczął mówić, chodziaż sam do końca nie wiedział o czym mówi. W jego głowie panował mętlik. Nie wiedział co odpowiedzieć, na jego "szczęście" zawołała go matka, gdyż miała mu coś ważnego do powiedzenia. ー Mamoru, muszę kończyć, powiem Ci jutro ー wypalił i się rozłączył. Zaraz potem zszedł do salonu. Na kanapie siedział jakiś mężczyzna.

Everything || EnKazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz