Purgatory

606 56 10
                                    

Wywracam oczami, widząc jedną kreskę baterii na telefonie. Chowam go do kieszeni, czując niemiłosierny gorąc, jakbym wchodziła do piekła.

Piękna brunetka otworzyła drzwi klubu, który zawsze zapowiadał rzeź. Oślepiają mnie czerwone światła, choć powinnam już dawno do nich przywyknąć. Przecież ląduję tu za każdym razem.

Obejmuję ją, zjeżdżając dłonią na pośladek. Uśmiechnęła się czule, spoglądając w tył przez ramię. Chciała być obserwowana, uwielbiała się drażnić.

Przyglądałam się jej strojowi. Czarna koszula i dopasowane spodnie w tym samym odcieniu idealnie podkreślały kształty brunetki, ale rzadko widziałam ją w tym kolorze. Była oszustką, ale nigdy nie trafi przez to do Piekła. Chciała jedynie utrzymać stworzony z kłamstw wizerunek.

- Wybacz, ale już idę. – Octavia odsunęła się, rozpinając dwa górne guziki koszuli. – Tylko uważaj, patrzą na ciebie jak na zdobycz.

- Oczywiście... – parsknęłam, po czym ściszyłam głos. – Aniołku – niemal wyszeptałam, ale usłyszała moje słowa zmieszane z głośną muzyką.

Jedynie uśmiechnęła się chytrze i szybko odeszła, znikając w gęstym tłumie. Przez jej charakter wszyscy myśleli, że jest kimś innym. Nie chciała ich zawieść.

Rozejrzałam się po całym parkiecie. Leciała piosenka, której każdy miał już dość, ale w tym miejscu nikt nie byłby w stanie przespać nocy. Przed oczami migały mi tylko trzy kolory, choć czerwonego było najmniej.

Podeszłam do baru, zawsze brałam to, co zakazane. Octavia miała racje, każdy patrzył na mnie jak na zdobycz. Cieszyła ich moja obecność. Chcieli mnie na własność. Na parkiecie niemal nosili mnie na rękach.

Czasami nachodziły mnie myśli, by uciec, ale będąc w tym miejscu mogłam schować się między Piekłem a Niebem. Nie chciałam schodzić na ziemię. Tutaj łatwiej było złapać oddech.

Samotnie przechodziłam korytarzem. Stąpałam po czerwonym dywanie, pasował do moich ubrań. Wiedziałam, że wszyscy mnie pragnęli, ale szukałam tylko jednej osoby. Oparłam się o zimną ścianę, zamglony wzrok utkwiłam w nadchodzącej postaci.

- Dziś dasz się zaprosić do tańca? – spytała, wyciągając rękę w moją stronę.

- Do twarzy ci w czerni, Clarke. – Uśmiechnęłam się, widząc jej podkreślającą kształty sukienkę, kompletnie ignorując pytanie.

- Liczę na to, że tobie też będzie – mrugnęła, chwytając moją dłoń.

- Jeszcze nie wybrałam. Biały także mi się podoba. – Szłam za nią, nie mogłam się powstrzymać, by zniżyć wzrok. – Zresztą, na razie pasuje mi czerwień.

Wróciłyśmy do głównej części klubu. Choć widzieli mnie w czyimś towarzystwie, byłam zdobyczą, póki nie wybrałam koloru. Przy barze zamówiła kilka kolejek, dzieląc je ze mną po połowie. Wzrokiem szukałam Octavii, która spędzała czas z Raven, całując się w agonii. Ta jedyna znała prawdę o zakłamanej czerni, skrywającej nieskalaną biel.

Gdy wszystkie kieliszki były puste, znów chwyciła moją dłoń, a chwilę później przeciskałyśmy się między spoconymi ciałami, aż dotarłyśmy do pustego rogu. Głośna, dudniąca muzyka odbijała się echem w uszach, a kolorowe światła, które raz po raz znikały, mogłyby doprowadzić do epilepsji.

Clarke nie potrafiła oderwać ode mnie wzroku. Swoją dłoń ułożyła na moim biodrze, ściskając je mocno. Przesunęła się nieco, przyciskając swoje ciało do mojego. Przygryzłam wargę, gdy jedną ręką objęła mnie w pasie, a drugą zjechała na pośladek. Wszystko wirowało, a my całowałyśmy się w agonii. Kończy się tak za każdym razem.

Nocą tańczyły demony, a wokół krążyły anioły, chcąc wszystkich niezdecydowanych, ubranych na czerwono, niczym narkotyk ściągnąć do siebie. Pragnęli nowych osób, ale w czyśćcu każdy mógł robić, co chciał. Byłam dla nich zdobyczą, choć wiedziałam, którą stronę wybiorę. Ale po co tak szybko decydować skoro mogę mieć i jedno i drugie.


Z tego jeszcze będzie ff, mówię wam.

Lost In Time || Clexa - One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz