IX | Ty jesteś piękna

61 7 0
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy, nie wiedziałam jaki jest dzień, miesiąc, rok. Miałam jakieś prześwity odnośnie wcześniejszych zdarzeń.
Leżałam na kanapie, postanowiłam że wstanę jednak wykonałam tą czynność nieco za szybko i zachwiałam się, w mig złapał mnie któryś z chłopaków, był to Ashley.
- Cieszę się, że już wstałaś ale weź znowu nie zemdlej Al
- Postaram się, ale proszę daj mi papierosa i wodę
- Widać, że dochodzisz do siebie, fajki są w kurtce na zewnątrz, po wodę już idę natomiast chce cię ostrzec, że Andy-emu się to nie spodoba
- Nie jest moim ojcem
- Nie, ale uratował ci życie z tego co wiem kolejny już raz
- Masz rację, skonsultuje to z nim
Wyszłam na taras i wyjęłam dwa papierosy z kieszeni kurtki, niebieskookiego nigdzie nie było.
- Gdzie on jest? - rzuciłam wchodząc z powrotem do domu
- U siebie
- Dzięki
Pobiegłam na górę i po cichu weszłam do pokoju chłopaka, drzwi na balkon były otwarte, powoli podeszłam w ich stronę po drodze zauważając, że na stojaku nie ma gitary. Ostrożnie uchyliłam drzwi, od razu usłyszałam jak Andy coś śpiewa, a do tego gra na gitarze. Nie znałam tej piosenki, ale była piękna, leciała tak:
You know we can run till the day that we're dead
Or stay here and fight and pretend we're not scared
Can we make it back to the heroes we were?
'Cause we can scream till the world has gone deaf
Fall on our knees if that's all we've got left
Can we make it back to the heroes we were?
Can we save this?
And bring us back to the heroes we were
Can we save this?
And bring us back to the heroes we were

Gdy skończył wyszłam na balkon i spojrzałam na niego ze łzami wzruszenia w oczach. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, po czym chłopak odłożył gitarę na bok i podał mi rękę żebym mogła usiąść koło niego, nie mówiliśmy nic. Wpatrywałam się chwile przed siebie, patrząc na zachodzące słońce. Następnie odwróciłam głowę w stronę chłopaka i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nasze twarze zaczęły się zbliżać ( przysięgam jak ktoś nam teraz przerwie to zamorduję ), w końcu przestrzeń między nami była tak mała, że czułam jego oddech, serce mi kołatało jak szalone, a nasze wargi...nasze wargi złączyły się. Z początku nieśmiało, z sekundy na sekundę jednak coraz bardziej zaborczo, chłopak powoli zaczął wsuwać język do mojej buzi. O panie to było niesamowite! W końcu zaczęliśmy się od siebie oddalać, przygryzłam jeszcze na koniec jego wargę, na co uśmiechnął się lekko. To był ładny uśmiech. Muszę przyznać, że z niedotlenienia dostałam nawet lekkiej zadyszki, wyciągnęłam z kieszeni dwa papierosy i podałam chłopakowi, na co się zaśmiał.
- No i z czego się śmiejesz ? - zaczepiłam, to było pierwsze wypowiedziane zdanie od jakiś 30 minut
- Jeżeli po tym potrzebujesz palić to poczekaj na sex - puścił mi oczko
- Przy całowaniu dałeś czadu, ale w łóżku to ja prowadzę - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka będącego widocznie zaskoczonym obrotem rozmowy.
Odpaliłam papierosa i oparłam się o jego ramię, zrobił to samo.
- Andy?
- Hmmm?
- Ta piosenka była piękna
- Ty jesteś piękna
- Nie, ale..
- Nie ma ale i już, koniec tematu - objął mnie w pasie
- Dziękuje, że jesteś
- Będę zawsze.

ComaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz