7. Promienie słońca

322 22 0
                                    

- Hej! - Usłyszałam po raz kolejny jej głos. Nie odpowiadałam im przez dłuższą chwilę.
- Wszystko ok? - Spytała jak zwykle zmartwiona Lisa.
- Już Ci mówiłam, że nie - Odpowiedziałam ponurym głosem.
- Ktoś chciałby Cię poznać - Usłyszałam po czym już chciałam coś powiedzieć, ale ugryzłam się w język.
- Kto to taki? - Spytałam próbując być wystarczająco miłym.
- Elizabeth. Mieszka w pobliżu - Odpowiedziała.
- No dobrze. Ale kiedy? - Czułam, że mówię coraz ciszej.
- Może nawet teraz, jeśli masz czas - Poczułam, że atmosfera między nami się zmieniła. Nie bała się już ze mną rozmawiać, a ja nie czułam gniewu do niej.
- Nie mam zbyt dużo czasu - Powiedziałam jak zwykle smutnym, nieśmiałym głosem.
- Proszę - Powiedziała po czym postanowiłam spróbować.
Ruszyliśmy w stronę mostu, a później do małej chatki tuż przy wysokiej górze.
- Dzień dobry! - Zawołała wesołym głosem rudo włosa kobieta.
- Dzień dobry - Oznajmiłam bez przekonania patrząc wciąż w dół.
Zauważyłam że dziewczyny cofnęły się kawałek przy czym zostawiły mnie sam na sam z obcą osobą. Nienawidziłam takich sytuacji.
- Coś Cię trapi? - Usłyszałam ciepły głos.
- Nie chcę o tym rozmawiać - Odpowiedziałam jej, ale mój humor stopniowo się pogarszał.
- Chodź za mną - Powiedziała.
Zdziwiona poraz pierwszy spojrzałam jej prosto w oczy. Była uśmiechnięta i radosna. Poczułam się dziwnie... Wiedziałam że jestem jej zupełną odwrotnością.
- Idziesz? - Zapytała po czym się ocknęłam z moich przemyśleń.
- Idę - Powiedziałam cicho, lecz wyraźnie.
- Powinnaś się trochę rozchmurzyć! - Powiedziała gdy oddaliliśmy się od reszty.
- Dlaczego? Może to mi pasuje - Stwierdziłam.
- Każdy z nas wie, że coś jest nie tak -.
Nie odzywałam się.
- Ale nie damy rady Ci pomóc jeśli nie powiesz o co dokładnie chodzi -.
Nie wiedziałam co w tej chwili zrobić. Elizabeth wydawała się bardzo sympatyczną osobą, ale moja nie ufność nie pozwalała mi się otworzyć.
- Ja... - Zaczęłam.
- Ja, nie mogę... -.
- Wiem że to trudne, ale powstrzymaj swój strach i niepewność -.
W tym momencie zaczęłam płakać. Nie umiałam w inny sposób wyłonić swoich emocji. Elizabeth dała mi chusteczkę, a ja próbowałam zatrzymać coraz bardziej płynące łzy.
Gdy się uspokoiłam, zaczęłam mówić.
- Przez większość czasu wychowałam się w sierocińcu, ale potem przygarnęła mnie ciocia. Niestety zmarła w porzaże. Od tej pory moim domem jest... Stajnia - Opowiadałam, a żal i niepewność powoli ze mnie schodziła. Cieszyłam się że wreszcie ktoś wysłucha mojej historii. Ale... Czy ją zrozumie? Gdy skończyłam spojrzałam na kobietę kątem oka, lecz nie zauważyłam już radosnego uśmiechu... Była poważna i wyglądała jakby zastanawiała się nad całą opowieścią. Po chwili rzekła.
- Pora już wracać -.
Ruszyła przodem. Szłam za nią równym krokiem spoglądając w dół, ale w pewnym momencie podniosłam głowę i... Przetarłam oczy widząc jasne promienie słońca. Gdy odsunęłam ręce i ujrzałam drzewa, kwiaty, oraz motyle. Przypomniałam sobie chwile spędzone na świeżym powietrzu kiedy jeszcze... Byłam szczęśliwa. Gdy doszliśmy na miejsce po prostu odeszłam tak samo smutna ja w chwili przyjścia. Usiadłam obok stajni i wyjęłam z kieszeni czarno białe zdjęcie. Siedziałam tam kilka minut, albo... Godzin.

Star Stable // 5 Jeździec DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz