8. Nie warto marzyć

286 22 0
                                    

Gdy rano wstałam, weszłam żwawym krokiem do stajni. Wzięłam szczotki i kantar po czym podeszłam do boksu Bonusa. Był to najbardziej niesforny rumak w ośrodku. Bez niepotrzebnego przedłużania, wyprowadziłam go z boksu, wyczyściłam i osiodłałam. Po chwili siedziałam już na jego grzebiecie przed stajnią. Pojechaliśmy stępem w stronę Głuchego lasu. Każdy który do niego wjeżdżał nigdy nie zchodził ze szlaku. Ale to nie dla nas. Jechaliśmy, zgrabnie omijając wszystkie krzaki. Bonus wydawał się zadowolony z przejażdżki więc przeszliśmy do kłusa. Wokół śpiewały ptaki, a drzewa szumiały. Poranny, chłodny wiatr dmuchał nam w twarz. Ja jednak skupiłam się na koniu. Lubiłam sprawdzać umiejętności Bonusa. Był nieznośny, ale wiedział że dla mnie może być nawet najniebezpieczniejszym potworem na świecie, a ja i tak będę dalej na niego wsiadać, aż do skutku. Zawsze byłam bardzo wytrzymała, ale w niektórych momentach czuję się bez silna. Konie zdecydowanie są jedyną rzeczą jaką jest w stanie mi pomóc. Każdy człowiek ma wady, a koń? Koń ma w sobie inteligencję dzięki której człowiek może z niego zrobić ideał. Tylko trzeba mu pokazać co jest dobre, a co złe. Można zyskać przyjaciela do końca świata, ale trzeba dać od siebie tyle ile to tylko możliwe. A on się odwzajemni i będzie Cię chronił. Mnie jest potrzebny taki przyjaciel... Ale żeby nim został musi być inny... Chcę przyjaciela który zrozumie ten nieustający ból, którego kucie z dnia na dzień jest coraz mocniejsze. Łzy, pojawiające się codziennie z tego samego powodu i tęsknotę wielką jak kosmos, liczną jak gwiazdy. Nieskończone cierpienie z powodu braku wsparcia i osoby, której mógłbyś zaufać jak sobie i polegać na niej każdego dnia. Żeby to zrozumieć, trzeba to czuć. Wiem, że szczęście jest gdzieś tam... Gdy o tym pomyślałam spojrzałam w głąb przed siebie. Zaraz potem z odruchu sięgnęłam wzrokiem w tył... W takich momentach ból wraca. Otrząsnęłam się szybko i wróciłam do teraźniejszości. Ponownie skupiłam się na jeździe. Po pewnym czasie trafiliśmy z powrotem do Valedale i podjechaliśmy pod dom Elizabeth. Przez okno widziałam jak sprząta z uśmiechem ustach. Pomyślałam o czymś, ale po chwili powiedziałam szeptem sama do siebie.
- Nie warto marzyć -.
Po tych słowach pojechałam dalej ścieżką w górę.

Star Stable // 5 Jeździec DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz