Wyjazd.

289 23 3
                                    

Obudziłam się jak zawsze, w swoim pokoju. Gdy lekko uniosłam głowę ujrzałam leżącą na poduszce kopertę. Postanowiłam otworzyć ją, chociaż bałam się.

O 16:00 widzę Cię w szopie za domem, jeżeli cokolwiek powiesz Peterowi to zatłukę. Myśle, że będzie to przyjemna niespodzianka.

Mimowolnie zaczęłam płakać. Nagle ktoś zapukał do drzwi a ja postanowiłam nic nie mówić, bo za bardzo się bałam. Drzwi się uchyliły.

-Wszystko w porządku?-zapytał głos, który chciałam usłyszeć.-Słyszałem, jak płaczesz.

Odetchnęłam z ulgą. Uznałam, że muszę pokazać Peterowi to, co tak mnie przeraziło.

---
-Skurwysyn!-zaczął wydzierać się mój towarzysz.

-Ja się boję być tu, z nim w jednym domu..-powiedziałam żałośnie.

-Wyjeżdżamy.-oznajmił nagle.

Zdziwiłam się tym pomysłem i ucieszyłam jednocześnie.

-Jak to? Dokąd?-zapytałam zaciekawiona.

-Pakuj się, za 20 min wyjeżdżamy-oznajmił nieodpowiadając na moje pytanie.

Była godzina 15:13. Chciałam już tylko stamtąd odjechać, żeby nie musieć spotykać się z tym psycholem. W sumie, więzy krwi. Mają to po sobie ale Peter jednak jest trochę normalniejszy. Minimalnie normalniejszy.

---
Peter właśnie wkłada nasze torby do bagażnika, gdy z domu wybiega Derek.

-Nie mów mu, że ci powiedziałam..-szepnęłam.

Facet zaczął biec w naszą stronę, wykrzykując dlaczego wyjeżdżamy.

-Sprawy służbowe ale ciesz się, nie będziesz musiał słuchać odgłosów z mojej sypialni.-powiedział złośliwie Peter.

-Przecież ja mogę się nią zaopiekować na czas twojej nieobecności.-odparł wyraźnie wkurwiony.

-Myśle, że moja opieka w zupełności jej wystarczy.-puścił mu oczko i wsiadł do samochodu.

Wsiadłam zaraz za nim. Drugi Hale zaczął biec za naszym samochodem

-Popamiętasz mnie jeszcze, dziwko!-krzyknął.

Oczy mi się zaszkliły.. Dlaczego musi się to przytrafiać właśnie mi? Najpierw poznaję jednego gwałciciela, później kolejnego niedoszłego gwałciciela...

---
Minęło już trochę drogi i dopiero ogarnęłam, że nawet nie wiem, gdzie jedziemy.

-Dokąd właściwie jedziemy?-zapytałam już spokojna.

-Szczerze?-zapytał.-Nie wiem.

Zamilkłam na chwilę.

-Pojedźmy do...-zacięłam się.-Do moich rodziców..

Zobaczyłam wyraźny grymas na jego twarzy, pewnie obawiał się spotkania z moimi rodzicami. Nie dziwię mu się, w
końcu mnie zgwałcił. Zaczęłam się śmiać na co on popatrzył na mnie, jak na wariatkę.

-Boisz się spotkania z nimi.-zaczęłam dusić się, jak zapowietrzona foka.

Wtedy on spoważniał i zaczął mówić o tym, że wkońcu mnie zgwałcił i jest ode mnie trochę starszy. Ja wciąż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

-Bo zaraz cię tu wysadzę.-powiedział ze zdenerwowaniem na twarzy.

Hot but psycho | Peter Hale |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz