Będąc na dróżce stwierdzili, że wystarczy tej jazdy i poprostu się przejdą.
Z każdym kolejnym metrem, Andy zdawało się, że zna tą miejscowość. Jej rozglądanie się wokoło, nie umknęło również uwadze Toma.
- Widzisz coś tam? - zapytał nagle.
- Nie... - westchnęła, nadal się rozglądając. - Poprostu kojarzę skądś to miejsce.
Wszystkie jej wątpliwości rozpłynęły się, kiedy zobaczyła dom obity biało - miętowymi deskami.
W jej oczach zebrały się łzy. Z całej siły złapała Toma za rękę i zaczęła z nim biec. Chłopak dopytywał co się stało, jak Andy ani razu mu nie odpowiedziała, dopóki nie znaleźli się przed domem.
Kiedy stanęli przed budynkiem, pojedyńcze łzy opuściły jej oczy.
- Wszytko dobrze? - zapytał zaniepokojony Tom, kładąc jedną rękę na jej plecy.
- Jest lepiej niż dobrze... - westchnęła cicho, spoglądając spowrotem na blondyna.
Po raz kolejny byli w tej dziwnej sytuacji i poraz kolejny brunetka niepewnie go przytuliła.
- Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś... - powiedziała cicho, mocniej zaciskając ręce na jego plecach. - To... To mój dom... - westchnęła z uśmiechem.
To co się między nimi działo, było nowe. Budziło w nich pewnego rodzaju pożądanie. To tak, jak z zakazany owocem. Spróbujesz raz i poprostu nie możesz się oprzeć.
Przez ten krótki czas stali się najlepszymi przyjaciółmi. Kłamstwem byłoby, gdyby powiedzieli, że są dla siebie obojętni. Uzależnili się od siebie i to cholernie. Na razie nie potrzebowali jednak niczego więcej.
- Co to tam za randki?! - wrzasnął jakiś męski głos, na co nastolatkowie odsunęli się od siebie jak poparzeni.
Zakłopotani spojrzeli na siebie. Wzrok brunetki po chwili utkwił jednak w mężczyźnie z siwą czupryną.
- Dziadek! - krzyknęła jak małe dziecko, a w jej oczach ponownie pojawiły się łzy.
Szybko przeskoczyła przez furtkę, jak za dziecięcych czasów, kiedy nie chciało się jej niej otwierać. Teraz jednak nie miała czasu by bawić się w otwieranie.
Kiedy była przy mężczyźnie, rzuciła mu się w ramiona. Jack Woods, dopiero po chwili zorientował się, co się dzieje.
- Andy... - powiedział cicho, patrząc w oczy wnuczki. Po chwili na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech. - Moja Andy – Bandy! - krzyknął wesoło, podnosząc dziewczynę i okręcając ją wokół siebie.
- Dziadku... - westchnęła, nie mogąc się nacieszyć z obecności dziadka.
- Andy... Tak dobrze cię widzieć... - powiedział, również już spokojniej. - Ale chwila... Kto to jest? - surowym wzrokiem spojrzał na Toma, który właśnie zamykał furtkę.
- To... - energicznie pobiegła do blondyna i złapała go za rękę. - To jest Tom. Mój najlepszy przyjaciel. To dzięki niemu tu jestem... - mówiąc, cały czas wpatrywała się w Thomasa.
Pan Jack nadal surowym wzrokiem mierzył chłopaka. Po chwili na jego twarzy zagościł jednak uśmiech.
- Oh witaj Tom. Jestem Jack Woods. - powiedział energicznie, witając się ręką z blondynem.
- Tom Hiddleston... - powiedział nieśmiało.
Kiedy dziewczyna została tak zestresowanego i niepewnego blondyna, na jej usta wkradł się uśmiech.
- Tak ci dziękuję, że przywiozłeś Tutaj moją Andy... Steven był by taki dumny... - wspominając syna, pojawiła mu się łza w oku.
Jack chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak przerwała mu w tym jego żona...
- Cholera, co tu się dzieje?! - wrzasnęła nie widząc dokładnie twarzy ludzi. Kiedy jednak była już przy nich, z niedowierzeniea zsunęła okulary z oczu. - Cholera, Andy!
***
- Czyli wróciliście na stałe do Anglii? - Pani Elizabeth zapytała już któryś raz z rzędu, wypijając już przy tym czwartą herbatę.
- Tak. - westchnęła zmęczona już Andy.
Dziewczyna niezmiernie się cieszyła, że wróciła do domu, jednak te pytania zaczynały ją coraz bardziej męczyć. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 21:00.
- Będziemy musieli się zbierać... - powiedziała, wstając od stołu. Tom również podążył w jej ślady.
- Oh, na pewno? Może zostaniecie na noc? - Pani Woods starała się namówić nastolatków aby zostali, jednak na marne.
Żegnając się jeszcze przez jakieś pięć minut, wyszli na dróżkę.
Na dworze zdążyło się już mocno ściemnić, przez co Andy zaczęła nerwowo oglądać się za siebie. Spacerowanie po nocach, po lasach albo łąkach, było zdecydowanie jej słabym punktem.
Tom nie był by sobą, gdyby tego nie zauważył. Śmiało złapał ją za rękę i uśmiechnął się do brunetki szczerze.
Przy każdym, nawet najcichszym dźwięku, blondyn czuł jak Andy mocniej ściska jego rękę.Gdy doszli do auta, brunetka miała już usiąść na miejscu pasażera, jednak Thomas ją zatrzymał.
- Może pokierujesz? - zapytał, na co dziewczyna odpowiedziała podstępnym uśmiechem...
UWAGA!
W sobotę rozdziały niestety nie będzie, ale od 23.12 ruszamy z świątecznym maratonem, czyli rozdziały przez cały tydzień!
💙
CZYTASZ
I'm with you ▫️ Tom Hiddleston
Diversos[ZAKOŃCZONE] - Gdy ludzie współczują śmierć taty, matka zawsze odpowiada: ,, Zawsze mówił: Śmierć to kwestia czasu. Prędzej czy później, spotka każdego." Ja jednak usłyszałam z jego ust coś innego. ,, Śmierć to kwestia czasu. Prędzej czy później, sp...