[19] Nie zamierzam żyć w domu wariatów

1.1K 74 2
                                    

- Co za cholerny idiota, debil...

- Jack, dobrze. Koniec już tego.

Pani Elizabeth szybko zakończyła wymienianie nazw dla Andrewa.

- Słyszałaś? Słyszałaś co jej zrobił?! - oburzony wstał od stołu, pokazując na Andy, która właśnie skończyła opowiadać co się stało.

- Nie jesteśmy jej rodzicami i jeszcze źle się to dla nas skończy... - Pani Woods nadal próbowała spokojnie zapanować nad sytuacją, w przeciwieństwie do jej męża.

- Ale jesteśmy rodzicami jej ojca! Dla Andy zrobię wszystko! Nie pozwolę, aby cierpiała! Andy to nasza wnuczka!

Nie mogąc dłużej wytrzymać w spokoju, pan Jack skierował się do swojego pokoju.

- Oh Andy, dziecko drogie... - westchnęła Elizabeth.

- Mogę tutaj przenocować? - zapytała szybko, na co pani Woods pokiwała głową.

***

Z samego rana poprosiła dziadka, aby zawiózł ją do centrum Londynu. Było to jednak ciężkie, gdyż Jack i Elizabeth nalegali aby została.

Kiedy jednak znalazłam się na jednej z londyńskich ulic, zadzwoniła do Toma.

- Hej! Jak się czujesz? - zapytał energicznie.

- Jest dobrze. Jesteś zajęty?

- Mam przerwę w zajęciach, a coś się stało?

- Nie, nic. Tak pytam. - skłamała.

- Dobra, muszę kończyć, ale jak coś by się działo, to dzwoń.

- Jasne. - powiedziała mało optymistycznie, rozłączając się.

Włożyła telefon do kieszeni i rozejrzała się wokół. Co miała teraz ze sobą zrobić? Równie dobrze mogłaby zamieszkać u dziadków, ale coś jej na to nie pozwalało. Coś chciało, aby wpakowała się w kłopoty, a to mogło się stać, kiedy wróci do domu.

Nie czekając więc dłużej, uśmiechnęła się i ruszyła w stronę swojego domu.

***

Niepewnie otworzyła drzwi, rozglądając się, czy przypadkiem nikogo nie ma. Stanęła ostrożnie na holu. Zrobiła jeszcze krok do przodu i spojrzała w stronę salonu. Pusto.

Robiąc następny krok, zajrzała w stronę kuchni. Również pusto. Szybko i ostrożnie przemknęła aż pod schody. Stając na paru z nich wsłuchała się, czy z góry nie dobiegają żadne odgłosy.

Kiedy uznała, że tam również nikogo nie ma, cichutko weszła na górę, po czym skierowała się w stronę swojego pokoju.

- Andy.

Wręcz podskoczyła, gdy usłyszała swoje imię.

Niepewnie odwróciła się. Wzrokiem pełnym przerażenia wpatrywała się w matkę.

- Dlaczego nie wróciłaś na noc? - zapytała całkiem spokojnie.

Brunetka przeanalizowała szybko wszystkie możliwe zakończenia tej rozmowy. Żadna nie prowadziła jednak w dobrym kierunku.

- Andy, mówię do ciebie.

Dziewczyna niepewnie odwróciła się tyłem do Rachel i skierowała się w stronę swojego pokoju.

- Andy.

Kobieta szybko podążyła za córką, również wchodząc do pokoju.

- Koniec tego! - wrzasnęła, wiedząc ignorancję Andy.

- Czego? - prychnęła z rozczarowaniem.

- Twoje zachowanie jest Bardzo nieodpowiedzialne.

Brunetka pownownie prychnęła pod nosem.

- A z kogo mam brać przykład? Z matki, która ma mnie w dupie, z Andrewa który się nade mną znęca i wykańcza psychicznie, czy może z Enrique, który jest poprostu zboczeńcem i to przez niego doszło do wypadku? - powiedziała z ironią.

- Że co proszę? - Rachel była wyraźnie zdziwiona słowami córki.

- Czego nie zrozumiałaś?

Kobieta nie wiedziała co odpowiedzieć.

Andy nie czekając na jej reakcje, wyciągnęła walizkę spod łóżka, a następnie zaczęła polować do niej wszystkie ubrania i najważniejsze rzeczy.

- Co ty robisz? - do Rachel dopiero po chwili doszło, co takiego robić jej córka.

- A nie widzisz? Nie zamierzam żyć w domu wariatów. - odpowiadała oschle, zabierając się za pakowanie plecaka.

Na jej szczęście, nie miała problemu z pakowaniem, gdyż po przyjeździe z Chicago, nie miała prawie nic.

Szybko zdołała więc zapakować najważniejsze rzeczy. Korzystając z okazji, którą był szok Rachel, zgrabnie wyszła z pokoju, szybko zbiegając na dół.

Zabierając w rękę najcieplejszą kurtkę, wyszła z domu.

Oh, tego dnia szczęście wyraźnie jej sprzyjało. Obok jej domu zatrzymał się autobus, do którego czym prędzej weszła.

Chwilę później na dwór wybiegła Rachel, jednak było już za późno. Autobus ruszył. Kobieta przez chwilę jeszcze go goniła, lecz na marne...

💙

I'm with you ▫️ Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz