Rozdział II - My za tobą też

803 24 1
                                    

Po wyczerpującej drodze, wreszcie znalazłam się na miejscu. Kilka domów dalej znajdowała się posesja, na której miałam mieszkać. Dzielnica wyglądała na całkiem spokojną. Po piętnastu minutach zmieniłam zdanie. Znalazłam się tuż pod domem mojego brata, gdzie pod bramą czekało około trzydziestu dzieciaków. Nie miałam jak się przedostać. Chwilę później z domu wyszedł Kamerzysta razem z Kruszwilem. Przegonili stado młodzieży, abym wreszcie mogła rzucić się im obu na szyję.

— Stęskniłam się za wami — powiedziałam zgodnie z prawdą, uśmiechając się pod nosem.

— My za tobą też — przyznał Marek. — Nie chciałabyś zostać z nami już na stałe?

— Nie chcę wam przeszkadzać — zmieszałam się.

— Zapewniam cię, że dla nas to żaden problem, aby cię przygarnąć — mówił mój brat. — Już i tak trzymamy w piwnicy Kubańczyka.

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po krótkiej rozmowie weszliśmy do domu. Znałam go jak własną kieszeń, więc nie musieli mnie po nim oprowadzać.

— Gdzie mogłabym się zatrzymać? — Spytałam.

— Jest mały problem... — Zmieszał się Łukasz. — Możesz zostawić rzeczy w moim pokoju.

— Co z tobą? — Przejęłam się.

— Przeniosę się na kanapę — odpowiedział.

— Nie pozwolę ci — westchnęłam. — Ja tu jestem gościem, więc ja będę spać na kanapie.

— Zawsze możesz spać w piwnicy — powiedział Marek, na co Łukasz spojrzał na niego nerwowo.

— Zróbmy tak — zgodziłam się.

Powlokłam się po schodach na dół. Gdy otworzyłam drzwi studia, zobaczyłam śpiącego Kubę.
Usiadłam przy biurku. Oczywiście tak bardzo starałam się nie hałasować, że mało nie spadłam z krzesła robiąc przy tym okropny hałas. Szybko spojrzałam na Kubańczyka. Chyba miał mocny sen. Powoli zaczęłam przysuwać się do biurka, kiedy uderzyłam się o jego kant.

— Cholera jasna! — Wrzasnęłam z bólu.

Wtedy przypomniałam sobie, że miałam być cicho. Ponownie zerknęłam na chłopaka.

— Możesz przestać udawać — nikt nie ma tak mocnego snu.

W tym samym momencie chłopak wybuchł śmiechem. Myślałam, że zaraz się udusi z tego powodu. Ja zaś stałam bezczynnie patrząc na niego z uniesionymi brwiami, mrużąc lekko oczy. Po kilku minutach, raper wreszcie się otrząsnął, stając przede mną z zadowoleniem.

— Byłaś wyjątkowo cicho — posłał mi uśmiech.

— Nie moja wina, że wybrałeś sobie taką porę do spania — oburzyłam się.

— Mam rozumieć, że będziesz mieszkała teraz ze mną w studiu? — Zapytał.

— Niestety będziemy na siebie skazani do czasu, gdy nie znajdę mieszkania — westchnęłam ciężko.

— Nie zostajesz tu na zawsze? —  posmutniał, jednak starał się to ukryć.

— Nie chcę wam sprawiać kłopotów — odparłam. — Nie martw się. Mogę iść do salonu.

— Nie ma mowy — zaprzeczył, nie bardzo myśląc nad tym co mówi. — Łukasz i Marek będą cię ciągle budzić. Śpisz tu ze mną. 

Spojrzałam na niego pytająco. Chyba zdał sobie sprawę z tego co powiedział, spalając buraka na twarzy.

— Skoro tak bardzo nalegasz — zaśmiałam się. Ruszyłam w stronę drzwi, kiedy zostałam przez niego zatrzymana.

— Może... Oprowadzę cię po okolicy? — Zaproponował.

~°Na zawsze razem°~ KubańczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz