Rozdział VI - Kocham cię

666 21 1
                                    

Stanęłam przed nim niepewnie. Nie do końca dotarło do mnie co się przed chwilą wydarzyło.

— Jasne — odparłam. — Porozmawiamy, tylko pójdę się umyć. Zgoda?

Chłopak tylko skinął głową. Poszłam, niemalże pobiegłam na górę i zamknęłam się w łazience. Z jednej strony nie miałam ochoty z nim gadać, ale z drugiej starałam się jak najszybciej umyć. Ciekawość nie dawała za wygraną. Ubrałam się i wróciłam na parter. Spojrzałam na rapera. Wskazał mi miejsce przy stole. Oboje usiedliśmy naprzeciw siebie. Przez dłuższy czas panowała cisza.

— To... — Zamyśliłam się. — O czym chciałeś mówić? Czy nie wyjaśniliśmy sobie już wszystkiego?

— Jest jeszcze jedna sprawa... — Spuścił głowę. — Dziś jest już dosyć późno. Bądź gotowa jutro o ósmej rano. Zabiorę cię gdzieś. Czeka nas długa droga więc lepiej połóż się dziś wcześniej. Przepraszam... Dobranoc. Śpij dobrze.

— Ty również — odpowiedziałam.

— Nie idziesz na dół? — Spytał.

— Skoro chłopaków nie ma, będę spała dziś u Łukasza — powiedziałam po czym poszłam do pokoju brata.

Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć. Męczyła mnie myśl o tym co się jutro wydarzy. Nic nie przychodziło mi do głowy.
Postanowiłam po cichu zejść do piwnicy. Uchyliłam drzwi. Przy biurku zobaczyłam Kubę pijącego trzecią butelkę piwa. Wpadłam do pokoju jak burza, wyrywając mu napój z ręki.

— Zwariowałeś?! — Wrzasnęłam. — Pod prysznic! Ale już!

— Niki...

— Pod prysznic — przerwałam. — Pogadamy jak się ogarniesz. Chcesz być pijany?! Jak jutro masz zamiar prowadzić samochód?!

— Przepraszam... — Wyszeptał po czym poszedł się umyć.

W tym czasie postanowiłam posprzątać studio. Wyniosłam butelki i brudne naczynia do kuchni, a ciuchy dałam do prania. Wreszcie był tu porządek. Kilka minut później do pokoju wszedł Kubańczyk.

— Siadaj — wskazałam miejsce na łóżku, tuż obok siebie. — Co to miało być? Najpierw mówisz, że chcesz mnie gdzieś zabrać, a potem co?

— Ja...

— Co ty? — Zdenerwowałam się. — Co ty?! Zaraz cię rozniosę!

— Kocham cię! — Wybuchł. — Kocham cię, okej? Chciałem ci to wyznać, ale po ostatnich akcjach bałem się, że cię stracę! Z resztą teraz to już i tak nieważne...

— Czyli chcesz powiedzieć, że mnie już nie kochasz? — Spytałam ledwo wstrzymując łzy.

— Wybacz mi... — wyszeptał, po czym złączył nasze usta.

Nie możecie sobie nawet wyobrazić jak bardzo byłam zaskoczona tym co się właśnie wydarzyło.
Jednak koniec, końców, oddałam pocałunek. Chwilę później oderwaliśmy się od siebie. Chłopak przyłożył rękę do mojego policzka. Spojrzeliśmy sobie w oczy.

— Kocham cię — powtórzył. — Bardzo cię kocham. Nikogo innego, tylko ciebie.

— Ja ciebie też — wtuliłam się w niego, a on zamknął mnie w swoim czułym uścisku.

Siedzieliśmy tuląc się do siebie dobre dziesięć minut. Później położyliśmy się i zasnęliśmy.
Rano poczułam jak ktoś gładzi moje włosy. Oczywiście, że był to Kuba. Uśmiechał się. Chwilę później musnął mnie w usta.

— Cieszę się, że mogę budzić się przy tobie — przysunął mnie do siebie.

— Która godzina? — Zapytałam.

— Za piętnaście siódma — odpowiedział. — Zjemy coś, ubierzemy się i o ósmej wyjeżdżamy.

— Nie powiesz mi gdzie, prawda? — Spytałam z małą nadzieją, że jednak mi powie.

— Nie — zaśmiał się.

Leżeliśmy tak jeszcze chwilę. Później poszliśmy się ubrać i zjeść śniadanie, a o danej godzinie wyjechaliśmy.

— Kuba — marudziłam. — Gdzie jedziemy?

— Zobaczysz za kilka godzin — posłał mi uśmiech. — Prześpij się — splótł nasze palce.

Trzymałam go jedną ręką, zasypiając w ten sposób. Obudziłam się sześć godzin później. Byliśmy w Niemczech. Wysiedliśmy z samochodu. Przez pół dnia zwiedzaliśmy miasto. W nocy poszliśmy do hotelu. Okazało się, że blondyn wynajął nam apartament. Stanęliśmy razem na balkonie. Wtedy przyłożył rękę do mojego policzka.

— Czy zostaniesz moją dziewczyną? — Spytał z uśmiechem.

— Oczywiście! — Rzuciłam się mu na szyję.


~°Na zawsze razem°~ KubańczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz