11 - Dzieci?

352 11 0
                                    

Dobijała dwunasta, a żadne z nas nie raczyło się do siebie odezwać. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nadal go kocham, ale boję się wiązać się z nim już trzeci raz. Za każdym razem to właśnie on wszystko zawalił. Wciąż powtarza, że mnie kocha, a ja? Ja jestem w coraz większej rozsypce.

- Niki...

- Nie - przerwałam mu najpoważniej jak umiałam. - Posłuchaj mnie pierwszy. Dawałam ci już szansę wiele razy. Tak, nie potrafię o tobie zapomnieć, ale też nie umiem ci zaufać.

- Mała, kocham cię - powiedział błagalnym tonem. - Zraniłem cię wiele razy, masz rację. Tuż przed wypadkiem, jechałem do waszego domu. Nie zastanawia cię po co?

- Dobrze - wzruszyłam ramionami. - Powiedz mi. Chcę wiedzieć.

- Gdyby mój samochód nie był rozwalony, dałbym ci kwiaty i naszyjnik, który dla ciebie kupiłem - odrzekł, na co niemało się zdziwiłam. - Jeśli byłaby taka potrzeba, wziął bym ze studia swoją gitarę i śpiewałbym dla ciebie, póki byś mi nie wybaczyła. Tak bardzo jestem w tobie zakochany. Nie wiem jak jeszcze mam ci to udowodnić. Powiedz co mam zrobić, a...

- Kuba - położyłam swoją rękę na jego udzie. - Byłam zazdrosna, a ty nierozsądny. Powiem, że zawiniliśmy tak samo, ponieważ nie mam zamiaru dłużej się z tobą kłócić, ale... Nigdy nie poznałam tak bardzo upartego faceta jak ty. Żaden tak o mnie nie zabiegał. Jesteś bardzo troskliwy, starasz się jak możesz i chciałbyś dla nas jak najlepiej...

- Zawsze będziesz dla mnie moją księżniczką, o której będę nawijał w swoich wersach - wtrącił się, o dziwo się uśmiechając. - Nie musisz się przede mną tłumaczyć. Wiele zrobiłaś. Nawet będąc ze mną w konflikcie, przyjechałaś do szpitala. To była twoja decyzja. Na dodatek... Zgodziłaś się tu być. W moim domu. Chcę przez to powiedzieć, że czegokolwiek teraz nie powiesz, nie będę zły. Dam sobie radę.

- Co mam zrobić? - Zapytałam przez łzy. To co powiedział naprawdę mną wzruszyło.

- To co uważasz za słuszne - odparł pewnie, nie odwracając ode mnie wzroku.

Zabrakło mi słów. Bez zastanowienia mocno się do niego przytuliłam, na co ten od razu odwzajemnił uścisk, chowając swoją twarz w zgięciu mojej szyi. Jedną rękę przyłożyłam do tyłu jego głowy, głaszcząc go przy tym powoli, nie mogąc nacieszyć się bliskością blondyna.

- Ja też cię kocham... - Wyszeptałam po chwili, słysząc cichy śmiech chłopaka. - Bardzo.

- Już myślałem, że mi odmówisz - posadził mnie sobie na kolanach.

- Ciekawe gdzie znalazłabym takiego drugiego jak ty - zawiesiłam ręce na jego szyi.

- Dlatego nic nas więcej nie rozłączy - położył swoje dłonie na moich biodrach. - A ja przysięgam ci, że już zawsze przy tobie będę. Żadnego związku na odległość.

- Bałam się o ciebie - zmieniłam temat. - Okropnie. Myślałam, że zemdleję, kiedy zobaczyłam cię nieprzytomnego, podpiętego do tych wszystkich maszyn...

- Jestem cały - ponownie się do siebie przytuliliśmy. - Gdy tylko wyzdrowieję, zabieram cię w specjalne miejsce.

- Wiesz, że nie musisz organizować wymyślnych randek, żeby zapytać mnie o związek? - Zacisnęłam ręce na jego bluzie.

- Dobrze... - Spojrzał na mnie poważnie. - Skoro tak się sprawy mają... Uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i zostaniesz moją dziewczyną po raz trzeci?

- Tym razem zostanę nią na zawsze - musnęłam go w usta, co niemało go zaskoczyło.

- Mam nadzieję, że nie - pokazał mi swój rząd białych zębów. - Wiesz... Żona to też niezła opcja.

- Sugerujesz mi coś? - pociągnęłam go za sznurki od bluzy, przyciągając go jednocześnie bliżej siebie.

- Skąd - drażnił mnie. - Skoro o tym już mówimy... W naszym życiu pojawi się kiedyś jeszcze jedna kobieta, którą będę kochał bardziej od ciebie, wiesz o tym?

- Chyba sobie żartujesz - oburzyłam się, momentalnie się od niego odsuwając. - Denerwujesz mi już. Mam wracać do domu?

- Wiesz jak będzie do ciebie mówiła? - Brnął.

- Jak? - Zirytowałam się, gotowa wybuchnąć w każdym momencie.

- "Mamo." - Pocałował mnie w policzek, na co oboje wybuchliśmy śmiechem. - A co myślałaś?

- Dobijasz mnie... - Parsknęłam, chowając twarz w torsie blondyna.

- Też cię kocham - przeczesał palcami moje włosy, obejmując mnie czule.

- "Skoro tak się sprawy mają..." - Zacytowałam. - Chciałbyś mieć córeczkę?

- Najpierw ślub - odparł. - Ale tak. Nazwałbym ją Zuza.

- Zuzia - powtórzyłam. - Co jeśli to byłby chłopiec?

- A co jeśli bliźniaki? - Posłał mi szelmowski uśmiech.

- Wróćmy tematem do tego ślubu - skutecznie się wywinęłam. - Zamieszkalibyśmy już u ciebie na stałe. Na uroczystość zaprosilibyśmy całą naszą rodzinę i przyjaciół. Wystrojona sala, piękna sesja zdjęciowa, cudowna suknia ślubna i to wszystko z wybrankiem mojego serca.

- Brzmi cudownie kochanie - złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. - Zatem ja zajmę się męskimi sprawami, takimi jak samochód, garnitur, pierścionek i oświadczyny. Niczego nie będziesz się spodziewała.

- Od razu mówię, że na swojego świadka biorę Sarę - ostrzegłam go.

- Więc ja wybiorę mojego brata - zdecydował. - Cieszę się, że się ze sobą zgadzamy. Jesteś cudowna, naprawdę. Żałuję, że tego wcześniej nie doceniałem.

- Zostawmy to w przeszłości - nakryłam nas kocem. - To co? Netflix i jakieś dobre jedzenie z knajpy?

- Wybierz film, a ja zadzwonię do pizzerii - wziął do ręki swój telefon, wybierając numer do restauracji.

Dzień minął nam naprawdę bardzo dobrze. Zakończyliśmy go lampką wina. Wzięliśmy prysznic i wreszcie mogliśmy odpocząć w łóżku, w którym od tak dawna nie spaliśmy razem. Miałam na sobie koszulkę chłopaka. Zasnęliśmy wtuleni w siebie, czując emanujące od siebie ciepło, pozostawiając w tle niedokończony film. Już niczym nie musieliśmy się przejmować. Mieliśmy siebie nawzajem i to było teraz najważniejsze.

~°Na zawsze razem°~ KubańczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz