Bucky
Stałem przed szybą skrzydła szpitalnego i zastanawiałem się co we mnie wystąpiło. Jak mogłem być tak nieostrożyny podczas walki. Dalej przed oczami miełem krew wypluwanej przez dziewczynę.
Stałem niemalże z nosem w szybie i przypatrywałem się badaniom. Nikogo nie było na korytarzu oprócz mnie. Stev poszedł do stołówki po jedzenie, żeby Argea nie była głodna, a reszta siedziałam w kawiarni czekając na wyniki.
Przymknąłełem oczy i spuściłem głowę w za myśleniu, z którego wyrwał mnie uczucie, że ktoś na mnie patrzy. Popatrzyłem przed siebie i ujrzałem jak lekko zirytowana Argea przypatruje mi się i wmachuje do mnie jakieś gesty, których wogóle nie rozumiałem. Popatrzyłem na nią, jednocześnie marszcząc brwi, dając jej do zrozumienia, że nic nie rozumiem. Ta przewróciła tylko oczami i zwróciła się o coś do Barnesa, który nakładał na jej rzebra jakąś maść nieznanego mi pochodzenia. Bruce podał jej swój telefon, a ta zaczęła bardzo szybko coś na nim pisać.
Po chwili otrzymałem kródką wiadomość " Chodź tu". Niepewnym krokiem ruszyłem do drzwi i lekko, prawie bez szelestnie, nacinąłem klamkę. Wszedłem do środka i powoli podszedłem do fotelu na którym siedziała. Ona uśmiechnęła się, ale nie mogłem spojżeć jej w oczy. Tępo patrzyłem się w swoje buty, czując się jak skarcone dziecko.
-No to wszytsko. Za 2 dni nic nie powinno być widać. - Odezwał się Bruce.
- Czyli mogę już iść? - zapytała z zadziwiający zadowoleniem, ja jednak dalej nie podniosłem wzroku.
-Tak. Nie widzę przeszkód. - odpowiedział i odsunął się od fotela, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia.
- No nie smuć się tak. - powiedziała i szturchnęła mnie w ramię, a ja spojżał em jej w oczy. - przecież jeszcze nie umarłam. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Barnes. - zażartowała, przez co na moje usta wystąpił szczery uśmiech. Dziewczyna wstała i przytuliła mnie, poczułem ulgę, że to nic poważnego.
Wyszliśmy z sali zabiegowe i udaliśmy sie do kawiarenki T.A.R.C.Z.Y. Chciałem nacisnąć klamkę, ale dziewczyna chwyciła mnie za rękę.
-Bucky. Poczekaj. - powiedziała że smutkiem patrząc mi w oczy. - Zaraz będę jechać do domu i Miałabym do ciebie proźbę. - Na te słowa moje mięśnie się spieły. - Przypilnuj, żeby Carter nie kleiła się do Steve'a.- Kiwnąłem tylko głową, obiecując że to zrobię. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, ale zauważyłem w tym coś dziwnego, jakby obawę i niepokój.
Weszliśmy do powieszczenia, a nasze wejściezareagowali wszyscy skupiając swój wzrok na nas. Oczekiwali W takiej sytuacji czułem się niekomfortowo, pomieważ widziałem to niezadowolenie na twarzach innych, co mnie przytłaczało.
- Jest ok. Za dwa dni będzie wszystko okej.-Powoedziała i sprzedała mi kuksańca. Zaśmiałem się pod nosem na to zachowanie.
- To dobrze. Bardzo się martwiliśmy. - Odparł Stark, po czym spojżał na mnie z chęcią mordu.
-Gdzie jest Steve?-zapytała w końcu, kiedy usiedliśmy przy stoliku.
- Chwilę temu poszedł gdzieś z Sharon. - Tych słów się obawiałem. Dziewczyna przymknęła oczy, próbując zachować kamienną twarz. Wiedziałem, że tym ukrywa tylko to co ją boli. - przyniósł ci obiad. Powinnaś zjeść, żeby szybko odzyskać siły - Pochwili dodała Natasha i podsunęła jej pod nos talerz.
Argea
Spokojnie zjadłam posiłek, jeddnak czułam się niekomfortowo w trakcie, kiedy wszyscy patrzyli jak jem. Próbowałam jakoś odciągnąć od siebie to uczucie, rozmową z członkami Avengers.
Wstałam od stołu i wyszłam bez słowa z pomieszczenia, kierując się do sali treningowej. Chciałam dokończyć test. Weszłam na salę, gdzie zastałam Nicka. Ten spojrzał na mnie obojętnie.
-Co cię sprowadza?- zapytał, wyczułam w jego głosie dezorintacje.
- Muszę dokończyć test. Chyba nie myślałeś, że się poddam tak łatwo. - odparła zadniornie. Jeszcze parę minut kłuciłam się z Fury'm, że nic mi nie jest i wszystko będzie w pożądku, ale kiedy powoli zaczoł ustampiać do sali weszli Avengers, co Pirat sprytnie wykożystał. Zostałam odprawiona z kwitkiem, po czym Steve pojechał ze mną do domu.
CZYTASZ
Nieskazana - Steve Rogers [Zawieszone]
Fanfic"Przeszłam na sąsiednie drzewo i wycełowałam sztyletem w jednego z nich, po czym schowałam się za pniem. Usłyszałam tylko jęk i jak coś upadło na ziemię. Po chwili pistolety pozostałych były załadowanie i gotowe do strzału. Niespostrzeżona wspięłam...