Wydarzenia niezgodne z chronologią filmamów MCU.
______________________________________________________________________________Szybkim krokiem wyszłam z bióra Fury’ego. Właśnie się dowiedziałam, że agenci Hydry są w NYC. Musiałam jak najszybciej powiadomić Avengers. Ostatnio było bardzo dużo misji, które powodowały urwanie głowy i w T.A.R.C.Z.Y i w Avengers. Nie raz Steve nie maił już siły, żeby wstać z kanapy i pójść spać do łóżka, ja zreszcztą też.
Zeszłam do garaży i wzięłam pierwszy lepszy motor i wyjechałam na ulice.Odrazu zaczęłam jechać ponad 100km|h, po drodze łamiąc wszystkie możliwe przepisy, ale dzięki temu w szybkim tępie dojechałem do bazy T.A.R.C.Z.Y , która znajdowała się poza miastem, ale z tej bazy kożystali Agenci i Avengers, któży że sobą współpracowali.
Podeszłam do drzwi i przyłożyłam rękę do czytnika lini papilarnych. Potem skaner zeskanował siatkówkę oka. Dzrzwi się otworzyły, a ja wepchnęła swoój identyfikator w ręce ochroniarza i przeszłam przez ogromne drzwi.
Szybkim krokiem, niemal biegnąc mijałam kolejne zawiłe korytarze, aż dotarłam do głównej sali, a zza drzwi dochodziły głosy zaciętej kłutni. Weszłam do środka i zobaczyłam kłucących się Tony'ego i Steve'a. Nikt nie zwrucił uwagi na to, że weszłam do pomieszczenia.
- Dobrze wiesz czemu i ręce przy sobie. - powiedział Steve strącając rękę Starka że swojego ramienia.
- Marzę, żebyś zrobił to jeszcze raz. - odpowiedział Tony, swoim jakże rozpoznawalnym tonem zwiastującym kłopoty.
- No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejniesz? - zapytał Steve chamski tonem, który był do niego nie podobny.
- Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co?
- Znałem prostych szeregowców wartych więcej niż ty. Widziałem cię w akcji. Walczysz tylko o to, żeby dobrze wypaść. Nie umiałbyś się poświęcić dla drużyny. Położyć się na drutach, żeby inni mogli przejść dalej.
- A nie lepiej te druty przeciąć? - zapytał sarkastycznie Tony, na co Steve wywrucił oczami.
- Nie przegadasz takiego. Nie stanowisz może zagrożenia, ale pamiętaj, że nie jesteś prawdziwym bohaterem.
-A kto nom jest? Ty tak? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera ile zmieściło się do probówki.
- Ej stop! Co Jest?! - Zareagowałam, zaniepokojona ostatnimi wypowiedziami Steve'a i Tony'ego. Nie rozumiałam jak do tego doszło.
- Argea. Hej skarbie. My tylko... - zaczął Steve, który po zobaczeniu frustracji w moich oczach spuścił wzrok.
-Macie się ogarnąć. Nie po to zapieprzałam przez miasto łamiąc wszytkie możliwe przepisy, żeby być świadkiem waszych kłutni. Poza tym mam wieści od Nick'a. - wrzuciłam z siebie to co spowodowało moje zdenerwowanie. Ostatnio bardzo często goszczę w siłowni i wyrzywam się na sprzęcie. W taki sposób jestem zawsze sprawna fizycznie i odstresowuję się w bardzo szybkim tempie. - Hydra jest w Nowym Jorku. Podobno wywiadowcom T.A.R.C.Z.Y udało się ustalić, gdzie przypuszczają jutrzejszy atak. Macie się być w gotowości. W każdej chwili mogą zaatakować. - powiedziałam po czym odwróciłam się i spokojnie wyszłam z pomieszczenia zostawiając ich samym sobie.
Przemieżałam korytarze, kiedy nagle usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i dostrzegłam Steve. Na moją twarz odrazu wypełzł uśmiech, nie umiałam się długo na niego gniewać. Zbiżyłam się do niego i lekko zadarłam głowę do góry.
-Pasuje Ci ten mundur T.A.R.C.Z.Y. Podkreśla twój kolor oczu. - powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie, by złożyć kródki i delikatny pocałunek na moich ustach.
- Dobra chodź. - powiedziałam ciągnąć go lekko za rękę. - Nick pozwolił nam na spędzenie tego dnia razem i chyba chcemy go wykorzystać, racja? - zapytałam, spoglądając na blondyna, który dorównał mi kroku i objął mnie w talii.
- No jasne. Jak dają wolne, to jak tu nie skorzystać. - niemal wyszeptał do mojego ucha, a po moim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz.
Szliśmy w takiej pozycji przez kolejne korytarze i nic nie nie było w stanie zniszczyć mi tej chwili, ale kiedy w jednym z korytarzy zobaczyłam Carter przekazującą dokumenty jakiemuś męższczyźnie, chciałam się odsunąć od Steve'a, ale ten zatrzymał mnie szepcząc : " Wszytko będzie w porządku". Sharon odwróciła się i spojażała na Steve'a z szerokim uśmiechem, po czym zaczęła iść w naszą stronę. W tamtym momencie chiałam pierwszy raz w życiu stchurzyć, ale ręka Steve na mojej talii, jego pewny siebie krok dodawał mi otuchy.
- Kapitanie Rogers. - Blondynka skinęła lekko głową, zwalniając kroku.
- Sąsiadko.- odpowiedział Steve tym samym gestem, a na jego słowa mnie zatkało. Z twarzy Carter zszedł szeroki uśmiech. Ten widok to ostatni, który widziałam, bo agentka zniknęła za ramieniem jedynego męższczyzny przy którym mogłam być sobą, jedynym przy którym czułam się bezpiecznie.
CZYTASZ
Nieskazana - Steve Rogers [Zawieszone]
Fanfic"Przeszłam na sąsiednie drzewo i wycełowałam sztyletem w jednego z nich, po czym schowałam się za pniem. Usłyszałam tylko jęk i jak coś upadło na ziemię. Po chwili pistolety pozostałych były załadowanie i gotowe do strzału. Niespostrzeżona wspięłam...