Rozdział VIII

652 49 9
                                    

Diana siedziała właśnie przy stole z najbardziej wpływowymi osobami z najróżniejszych rodów czarownic oraz ludzi. Siedziała tu jako przedstawicielka rodu Cavendish. Zebranie na którym teraz była miało odbyć się w dzień czarownic, ale z powodu tego, że nie mogłaby na nim być postanowili je przełożyć. Wszyscy siedzieli w Wielkiej sali. Była bardzo elegancko ozdobiona. Na środku był wielki prostokątny stół, przy którym wszyscy siedzieli.

Znajdowała się tu już od dwóch godzin i nie zapowiadało się by miało się to prędko skończyć. Gdy minęła druga godzina i dziesięć minut zaczęła rozglądać się po sali w poszukiwaniu osoby w podobnym wieku. Chciała wiedzieć, że nie jest najmłodsza.

Niestety, była to prawda. Była najmłodsza. Jednak gdy jej wzrok latał po kolejnych osobach nagle zatrzymał się na nim. To był Andrew.

Spodziewała się, że tu będzie. W końcu też należał do wpływowej rodziny. Siedział obok swojego ojca. Był bardzo skupiony na rozmowie, która się odbywała. Dotyczyła ona zakończenia kłótni czarownic i ludzi. Rozmowa trwała już bardzo długo, ponieważ zarówno czarownice jak i zwykli ludzie wciąż dodawali coś od siebie.

W końcu gdy upłynęła trzecia godzina jeden z organizatorów całego wydarzenia ogłosił pół godzinną przerwę na kolacje.

Diana uśmiechnęła się w duchu. Dopiero teraz się wydało jak za młoda była na tego typu zebrania. Niestety nie było innej osoby, która mogłaby ją zastąpić więc musiała dotrwać dzielnie do końca.

Gdy wychodziła z sali zobaczyła Andrew rozmawiającego z ojcem. Przez chwilę się im przyglądała. W końcu jego ojciec ruszył w stronę jadalni a Andrew został sam. Podeszła do niego.

- teraz albo nigdy - pomyślała.

Stanęła obok niego i zaczęła:
- Witaj Andrew.
- Cześć panno Cavendish - odpowiedział. Nazywał ją po imieniu jedynie w rozmowie prywatnej. Na zebraniach i spotkaniach służbowych zwracał się do niej "panna Cavendish". Przyzwyczaiła się do tego. Ona również powinna tak go nazywać. Podchodząc do niego zapomniała o tym.
- Witam Panie Hanbridge - poprawiła się szybko. - jesteś tu razem z ojcem? - zapytała.
- tak. Powiedział, że powinien brać udział tego typu zebraniach. To pomoże mi w przyszłości. - powiedział oschle. Dziewczyna zastanawiała się czy tylko do niej się tak zwraca, bo jej nie lubi czy do wszystkich z wyjątkiem Akko. Właśnie, Akko. To z jej powodu podeszła do niego.
- ja jestem tu jako przedstawicielka rodu Cavendish - dopowiedziała - przejdziemy się?

Chłopak nie miał nic przeciwko. Ruszyli w stronę ogrodu. Było już ciemno, ale znajdowały się tam latarnie oświetlające i jednocześnie nadające uroku temu miejscu.
- zgaduje, że masz jakiś temat do rozmowy - zaczął chłopak - inaczej nie podeszłabyś do mnie. - dziewczyna spojrzała na niego.
- dokładnie, tak właśnie jest. - westchnęła. - chciałam zapytać, co czujesz do Akko? - spojrzał na nią pytająco - jesteśmy przyjaciółkami i chce wiedzieć tego typu rzeczy - wyjaśniła, zatajając prawdę. Tak naprawdę chciała wiedzieć czy to co ona czuła i to co on czuł było tym samym uczuciem.
- kocham ją - powiedział.
- w jakim sensie? - dopytywała.
- poprostu kocham ją. Każde jej spojrzenie na mnie sprawia, że moje serce bije szybciej. Jej dotyk, jej głos, wszystko. Uwielbiam to. - powiedział i odwrócił się w stronę dziewczyny. Stała kilka metrów za nim. Widocznie zatrzymała się gdy on jeszcze nie skończył swojej wypowiedzi.
- aha - starała się coś powiedzieć - skoro tak mówisz - dodała nie śmiało. Przez chwilę stała cicho. - czy mogę rzucić ci wyzwanie? - zapytała po chwili już pewniej.
- dobrze. Ale od tego czy je przyjmę zależy jego poziom trudności.
- rzucam ci wyzwanie. Polega ono na zdobyciu serca Atsuko Kagari. Ten kto zrobi to pierwszy wygrywa. Przegrany nie może już więcej walczyć. - powiedziała - wygrywa się wtedy gdy Atsuko powie ci, że cię kocha i jesteś jej bardziej potrzeby niż ta druga osoba. Przyjmujesz je? - zapytała już ciszej. Andrew spojrzał na nią.
- czy ty starasz mi się powiedzieć, że chcesz ze mną walczyć o uczucia mojej dziewczyny? - zapytał.
- dokładnie tak. - odpowiedziała.
- nie przyjmę go, nie che byś bawiła się jej uczuciami i robiła jej nadzieję.
- nie zamierzam robić jej nadziei. Chcę z nią być. Też ją kocham - powiedziała i w tej samej sekundzie uświadomiła sobie co właśnie zrobiła. Cała zalała się rumieńcem. Spojrzała w stronę Andrew. Był zaskoczony.
- n-naprawdę? - wydusił z siebie.
- tak - powiedziała szeptem - moje serce bije mocniej gdy tylko o niej pomyślę. Gdy tylko ją widzę czuje nie opisywalne uczucie. Długo temu zaprzeczałam, ale ty oraz moja przyjaciółka, Hannah uświadomiliście mi, że ja naprawdę ją kocham.
- Diano, ale to chyba nie odpowiednie by przedstawicielka rodu Cavendish była z dziewczyną. - powiedział, a jego głos w końcu nabrał emocji.
- wiem o tym. Jednak ty też znasz to uczucie. Nie umiem od tak o nim zapomnieć - powiedziała - nie chce o nim zapomnieć. - powiedziała patrząc na swoje buty. Wsydziła się tego co czuje.
- w takim razie - zaczął chłopak - przyjmuję twoje wyzwanie - dodał. Dziewczyna spojrzała na niego. Uśmiechał się lekko. Odwzajemnila uśmiech. - liczę, że to będzie uczciwa rywalizacjia.

Bądź moją magią||Diakko [LITTLE WITCH ACADEMIA] *ZAKOŃCZONA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz