//Kirishima pov\\
Pierwsze co usłyszałem rano, to krzyki. Co się znowu dzieje? Wyszedłem z pokoju i ruszyłem do miejsca, skąd dochodziły wrzaski. Jak mogłem się domyślić, sprawcą był Katsuki. Jednak tym razem nie krzyczał na Deku, co mnie zdziwiło. Wydzierał się na Kaminariego i Sero, którzy nie pozostawali mu dłużni.
- Nie jestem żadnym pierdolonym zdrajcą! Pojebało was do cholery?! Rozmawiałem kurwa z ojcem, a nie z żadnym jebanym Shigarakim!
Stanąłem w miejscu. Co? O czym on mówi? Nim się obejrzałem, reszta osób też się zjawiła.
- Dlaczego mielibyśmy ci wierzyć? Jesteś nieprzewidywalny. A pewnie byłoby ci na rękę, gdyby złoczyńcy się nas pozbyli! - Denki skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na Bakugo spod byka.
Katsuki aktywował "swoją" moc i utwardził obie ręce. O nie. Podbiegłem do niego i zacząłem to uspokajać. Po dłuższej chwili udało mi się to.
Czerwonooki rozejrzał się po wszystkich, którzy obserwowali tą sytuację.
- I na co się kurwa gapicie?! Mam wam wyjebać?!
Widzowie natychmiastowo się rozeszli, a ja ruszyłem z nim do pokoju.
//Tsuyu pov\\
Wyszłam z akademika razem z Ochaco. Chciałyśmy trochę ochłonąć po tej całej nieprzyjemnej sytuacji, a ja... Bardzo chciałam jej coś powiedzieć... Coś co dręczyło mnie od dłuższego czasu. Poszłyśmy do altanki, obok której rosły śliczne drzewa. Uwielbiałam tu przychodzić i na nie patrzeć.
Usiadłyśmy blisko siebie, a ja uśmiechnęłam się nieco nerwowo.
- Ochaco, ja... - w tej chwili usłyszałyśmy szelest. Spojrzałam na drzewo, z którego doszedł niepokojący dźwięk. To nie brzmiało jak wiewiórka...
Zauważyłam cień. Bardzo duży cień... Przyjrzałam się uważniej. To był zamaskowany człowiek... Nigdy go nie widziałam. Miał na sobie czarny, przylegający kombinezon, ozdobiony zielonymi i pomarańczowymi paskami. Jego maska wygląda na taką, którą noszą dzieci na Halloween.
Tajemniczy mężczyzna wyjął lornetkę i zaczął obserwować nasz akademik!
Spojrzałam zaskoczona na Ochaco. Ona też go widziała. Wyglądała na przerażoną.
Nagle wszystko zrozumiałam. Nie mieliśmy zdrajcy w klasie... Nigdy nie było żadnego zdrajcy.... Mieliśmy szpiega z zewnątrz.
Muszę przyznać, że całkiem mnie to ucieszyło. Oznaczało to, że już nie musimy się nawzajem oskarżać.
Postanowiłam, że tą rozmowę przełożę na później. Po cichu wróciłyśmy do akademika. Od razu pobiegłyśmy do Aizawy.
- Na zewnątrz jest szpieg! - Uraraka powiedziała zaraz po wejściu.
- Słucham? - Aizawa-sensei uniósł brew i spojrzał na nią zdziwiony.
Chaotycznie powiedziałyśmy nauczycielowi to co widziałyśmy, a on spojrzał na wskazane przez nas okno, jednak nikogo tam nie zobaczył.
- Zbierzcie wszystkich w pokoju wspólnym. - mruknął cicho i wyszedł. Natychmiastowo wykonałyśmy jego prośbę. Po chwili wszyscy siedzili i patrzyli na nauczyciela, który stał pośrodku.
- Słyszałem o sytuacji, która zaszła między Kaminarim, a Bakugo. Chcę wam powiedzieć, że żaden z was nie jest szpiegiem. Wśród nauczycieli również nie ma zdrajcy. Jesteście... Obserwowani przez nieznanego nam dotąd złoczyńcę.
Zanim skończył mówić, drzwi od akademika wybuchły. Zostaliśmy otoczeni.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Ilość słów: 450Nareszcie coś napisałam XD przepraszam że tak długo musieliscie czekać i ze wyszło tak krótko ://
CZYTASZ
Nasze Moce? // BNHA //
FanfictionNo więc ten... Nie umiem w opisy. Ogólnie to uczniowie 1A pozamieniali się mocami