14. Kolega z pracy.

737 59 1
                                    


Czuję nagłe uderzenie gorąca, ale nic więcej. Po chwili dostrzegam zieloną iskrę i nagle uderzam o chodnik i zaczynam się po nim toczyć z dużą prędkością. Moje plecy trafiają na coś twardego.

Aua!

Czuję ból w całej tylnej części ciała. Przez chwile nie mogę odzyskać ostrości wzroku, a gdy już to się dzieje zaczynają do mnie docierać poszczególne rzeczy. Czuję wokół siebie ramiona. Ludzkie ramiona.

- L... Loki?- dukam- Ale jak... jakim cudem?-

Teleportował nas? Przecież nie mógł... zdolności... moce... obręcze...

- Nie mam pojęcia...- mówi, słabym głosem i wzdycha z ulgą- Ale to nie ważne. To nie ważne...-

Wróciłeś po mnie.

Nim zdążę jakkolwiek zareagować ognisty bicz zawija się wokół Lokiego i odrywa go ode mnie po czym rzuca nim w gruzy.

- Nie!- krzyczę, zrywając się na równe nogi, choć przychodzi mi to z trudem.

Kiedy chcę biec do mężczyzny drogę znów przecina mi ognisty bicz. Odskakuję do tyłu i upadam na pośladki co wywołuje wybuch śmiechu u sprawcy zamieszania.

- Sigyn... syczę wściekle- Coś ty narobiła?!- dodaję wskazując na miejsce, gdzie poleciał mój mąż.

- No widzisz, moja droga, to kolejna rzecz, która nas różni.- woła blondynka, owijając sobie ognisty bicz wokół dłoni.

Patrzy na mnie z góry, niczym lew na ofiarę.
Dosłownie, bo siedzi na pojedzie Chitauri.

- Ja już się z niego wyleczyłam w przeciwieństwie do ciebie!- stwierdza kobieta i posyła w moją stronę kilka pocisków.

Zaczynam biec ulicą żeby odsunąć ją od cywili, członków drużyny i przede wszystkim Lokiego.

- Uciekaj, uciekaj!- woła za mną Sigyn- Tym razem to nie Bifrost i Loki już ci nie pomoże!-

Cholera, jak ja nisko upadłam. Z królowej z głową na karku do osoby, która jak ostatni tchórz ucieka od zagrożenia zamiast stawić mu czoła.

Weź się do roboty, Tamora!

Odbijam się od ściany jakiegoś budynku i z pomocą płomieni, których używam niczym napędu z jetpacka, wskakuję na pojazd. Wygrywam Sigyn picz z rąk i zawijam wokół niej, po czym w ten sposób ściągam ją na dół. Z głuchym łoskotem uderzamy o ziemie.

- Co..?- duka blondynka.

Ma całą poharataną twarz, rozcięte czoło i jest cała umorusana w błocie. Przez chwile, robi mi się jej szkoda, bo w jej oczach dostrzegam strach i niepewność.

To już nie jest twoja Sigyn.
To już w ogóle nie jest Sigyn, tylko jakiś potwór.

- Tamora!- słyszę damski krzyk.

Nie, to niemożliwe, co ona tutaj..?

- Tamora!- gdy ten sam głos znów woła moje imię odwracam się.

- Deethra?- pytam, zaciskając ręce mocniej na biczu, który wciąż trzymam.

Boję się tego co może nastąpić. Deet może stanowić zagrożenie, może...

- Myślałam, że zginęłaś...- przyznaje szatynka, a po jej twarzy zaczynaja spływać łzy- Widziałam jak, żeście spadli...-

- Deet to naprawdę nie pora na takie smęty, poza tym czy nie tego właśnie chciałaś?! Żebyśmy spadli?!-

- Pobiegłam po kogoś. Sama bym was nie podniosła.-

- Mniejsza o to, pomóż mi z nią... spokój ma być!- krzyczę, gdy Sigyn, korzystając z tego, że nogi ma w miarę wolne, zaczyna się z całej siły wiercić i co za tym idzie, ciągnąć mnie w przód.

- Uwaga, Chitauri!- woła Deet i tuż nad nami pojawia się kilka pojazdów, z wrogami.

Odskakuję do tyłu aby nie zostać trafiona i bicz zostaje przerwany przez pocisk przeciwnika.

No, niech mnie ktoś..!

Nim ja czy Deethra zdążymy zareagować na miejscu pojawia się inny, duży obiekt. A raczej postać. Duża, zielona, postać.

- Co to jest na wszystkich bogów?!- piszczy szatynka, a ja przez chwile zamieram w bezruchu.

Nagle wszystko do mnie dociera, gdy „nowoprzybyły" zaczyna miotać Sigyn niczym szmacianą lalką.

Zielona bestia. No tak.

- Spokojnie, Deet!- wołam do niej- To tyko nasz... „kolega z pracy"...-

Blondynka zostaje dosłownie wbita w chodnik, a „zielony" wskazuje głową na budynek, w którego gruzach wylądował wcześniej Loki.

Nakazuję Deethrze pilnować Sigyn, choć szczerze wątpię żeby jasnowłosa spróbowała uciekać, i razem z Brucem Bannerem w innej postaci  biegniemy w stronę gruzów, ale Lokiego nigdzie nie widać.

Salva Mea|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz