- Ja to prawie umarłem jak zobaczyłem to „wielkie coś" nad nami.- stwierdza agent Barton, a siedzący obok mnie Loki prawie opluwa się piciem.- Znowu ci się coś przypomniało?- szturcham go łokciem.
- Przypomniało mi się...- zaczyna mężczyzna, ale Deethra wcina się mu w wypowiedź i zwraca do innego z naszych towarzyszy.
- Anthony, dlaczego w zasadzie siedzimy w jadłodajni z urwanym sufitem?-
Podnoszę wzrok. Knajpa, do której zabrał nas Tony, zaraz potem jak agenci S.H.I.E.L.D. zapakowali na wpół przytomną Sigyn do wozu pancernego, rzeczywiście nie miała części sufitu, jak i dachu, ale tak długo jak pracownicy zgodzili się dać nam jeść za darmo to wszyscy byliśmy zadowoleni.
Priorytety muszą być.
- Bo takiej z nie urwanym nie było w pobliżu? Nie zadawaj tyle, głupich pytań. Lepiej się wytłumacz, a mi daj w spokoju wsuwać szawarmę.-
- No właśnie, Deethra.- rzekł Asnir- Dlaczego wtedy nawet nie spróbowałaś pomóc Tamorze i Lokiemu?-
- Spróbowałam. Pobiegłam po jakiegoś mężczyznę. Przecież nie wciągnęłabym ich na górę sama.-
- Bzdury opowiadasz.- mruknęłam pod nosem- Wisiał tylko Loki. We dwie dałybyśmy sobie radę.-
Kobieta posyła mi spojrzenie pełne rozczarowania i wskazuje głową na zewnątrz.
- Asnir pójdzie z nami.- stwierdzam.
- Ale...-
- Albo tak albo wcale. Twój wybór.-
- Moje drogie, ale... ale ja jem.- wtrąca mój kuzyn.
- To będziesz jadł na zewnątrz. Chodź.- mówię i cała, nasza trójka opuszcza budynek.
Dopiero tam Deet się rozkręca w negatywnym tego słowa znaczeniu.
- Chcesz wiedzieć dlaczego nie pomogłam? Proszę bardzo. Liczyłam, że go puścisz. Że będziesz na tyle rozsądna żeby wreszcie przestać się poświęcać dla tego idioty i pomyśleć o sobie oraz o tych, którym naprawdę na tobie zależy.-
- Przestań!- syknęłam- Miałam go tak zostawić na, być może, śmierć? Nawet Havnira bym w takim momencie próbowała wciągać. Poza tym skąd wiesz, że mu nie zależy?-
- Lokiemu zależy tylko i wyłącznie na sobie.-
- Nie znasz go. Może rzeczywiście nie ma dużej ilości ważnych dla niego osób, ale wiem, że..!-
- Co ty sobie myślisz? Że wrócicie do Asgardu i wszystko będzie pięknie, jak w jakiejś bajce? Nie. Albo wykorzysta cię żeby znów wkupić się w łaski Odyna i zostać przez niego uwolnionym, albo go zamkną. Jedyne co ci po nim pozostanie to bajzel w życiu i dziura w sercu.-
Chcę się odezwać, ale nie jest mi dane. Wtedy odzywa się Asnir.
- Deet ma racje, Tamora. Ty i Loki... nawet jeśli on coś do ciebie czuje, macie za dużo historii. Złej historii. Nie poskładacie tego. Będziecie się kłócić, nawzajem obwiniać i w końcu nienawidzicie się zupełnie. Lepiej to zakończyć zanim będzie za późno.-
- Nie wracajmy do Asgardu.- nagle Deet łapie mnie za obie dłonie, a ja wlepiam w nią zdumione spojrzenie- Tak dobrze było nam tutaj. Razem.-
Wyrywam ręce z jej uścisku, gdy orientuję się co ma na myśli.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?-
- A jak myślisz dlaczego kazałam ci się zamienić w mężczyznę?-
CZYTASZ
Salva Mea|marvel ff|
FanficKontynuacja „Gloria Regali". -------------------------- Upłynęło dwanaście miesięcy od wydarzeń w Asgardzie. O Tamorze Aniddöttir i Deethrze słuch zaginął. Tymczasem na horyzoncie pojawia się pewne, intrygujące rodzeństwo oraz nowe lecz nie do końca...