17. Dziękuję, że mi to pokazałeś.

844 66 1
                                    


Wieczorem, gdy Sigyn wciąż jest przesłuchiwana w siedzibie S.H.I.E.L.D. prawie cała „nie midgardzka" grupa zbiera się w pokoju Stark Tower jaki Tony przydzielił dla mnie i Deethry, pomimo moich protestów. Prawie cała, bo bez Lokiego, którego Thor nakazał pilnować Avengers.

- Więc...- zaczyna Asnir- Chyba wszyscy wiemy jak będzie dalej.-

- Chyba nie wszyscy.- odgryzam się.

- Wrócimy do Asgardu z Sigyn, tam Odyn ją osądzi i zapewne zostanie zamknięta w tamtejszym więzieniu, bo tam także dokonała większości swych przewinień.- stwierdza Thor, a mój kuzyn kiwa głową.

- Pytanie, co z wami?- Asnir spogląda na mnie i Deet pytająco, a ja wstaję z miejsca.

- Wracam z wami.- mówię, stanowczo.

- Tamora... wiem co chcesz zrobić. Spróbować przekonać Odyna żeby puścił Lokiego wolno.-

- Ja jej pomogę.- Thor staje obok mnie- To co zrobił Loki było w dużej mierze moją winą.
Ojciec z pewnością weźmie to pod uwagę, gdy oboje zwrócimy na to uwagę. Ty Asnirze też powinieneś. To w końcu twój „szwagier".-

- Ja... nie wiem ile będę mógł zrobić. Zostawiłem królestwo pod opieką ciotki i wuja...-

- Moich rodziców?- bardziej stwierdzam niż pytam.

To kolejna sprawa jaką muszę się zająć. Pogodzić moich rodziców.

- Naprawdę chcecie zrobić coś takiego?- prycha Deethra- Może jeszcze Sigyn tak wybronicie, co?!-

No chyba nie.

- To inna sprawa.- mamrocze Asnir- Wiem, że masz z Lokim zatarg, ale oj okazał się naprawdę dobrym obrońcą Midgardu.-

- Bo Odyn mu kazał. A od kiedy to on się go tak słucha, co? To jest podstęp, a wy nie potraficie go przejrzeć. Thorze, znasz go tyle lat...-

- Milcz!- gromowładny nagle wybucha, a ja odsuwam się nieco.

Tak zdenerwowanego go jeszcze nie widziałam, nawet wtedy, gdy okazało się, że to Loki jest sprawcą całego zamieszania z lodowymi gigantami. Wzburzony blondyn opuszcza pomieszczenie, a ja idę w ślad za nim.

- Zaczekaj.- proszę, a mężczyzna odwraca się w moją stronę- Bronisz Lokiego. Dlaczego?-

- To mój brat...-

- Nie. To nie jest wystarczające wyjaśnienie.-
Thor wzdycha i wyciąga coś z sakwy jaką ma przy pasie.

Jakim cudem to coś czymkolwiek jest nie wyleciało mu podczas walki?
Pewnie zaklęcie.

- Daj rękę.- mówi, a ja wyciągam otwartą dłoń przed siebie.

Ogarnia mnie zdumienie, gdy mężczyzna kładzie na niej szafir.

- Co?- pytam obracając kryształ w ręce.

- Wiesz czego jest symbolem?-

- Nieśmiertelność, czystość...-

- Nie o to chodzi.-

- Mądrość i skarbnica wiedzy wszelakiej... Ale to wciąż nic mi nie mówi.-

- Odyn poprosił Heimdalla żeby zawarł w nim część swojej wizji. A wiesz, że on widzi wszystko.-

- Co to ma do rzeczy?-

- Jak zobaczyłem zaklętą w nim cząstkę uwierzyłem, że Loki się zmienił. Teraz przyszła kolej na ciebie.-

- Na mnie? A jak ja mam to odczytać?-

- Masz przyłożyć to do czoła.- gromowładny parska śmiechem po czym spogląda na mnie ponaglająco- Na co czekasz? Nie mamy całego dnia.-

Robię o co mnie prosi. Przez całe moje ciało przepływa magia, a ja zamykam oczy. Gdy znów je otwieram nie jestem w Stark Tower, a w Asgardzie. Dodatkowo jestem ubrana w swoją, starą suknie. Stoję na samym środku pałacowego korytarza, który oświetla jedynie słabe światło kilkunastu pochodni.

Nagle ktoś przeze mnie przechodzi. Dosłownie.

Jakbym była duchem lub innym bytem niematerialnym.

Sprawcą zamieszania jest Frigga. Zdumiona, mówię jej imię, ale mnie nie słyszy. Wnioskuje więc, że jestem wewnątrz czegoś na kształt projekcji i zaczynam iść za kobietą. Zatrzymuje się ona przed jakąś komnatą, której pilnują strażnicy.

- Proszę.- mówi blondynka.

- Odyn zabronił...-

- To mój syn.-

Mężczyźni wzdychają i niepewnie odsuwają się od drzwi. Otwierają je przed królową, a ja w ostatniej chwili wślizguję się za nią do środka.
Wewnątrz komnata prezentuje sie naprawdę surowo. Jest w niej praktycznie zupełnie ciemno. Za zakratowanym oknem o wielkości może stopa na stopę dostrzegam nocne niebo. Chmury zasłaniają księżyc.

W pomieszczeniu nie ma dywanu, szafy czy nawet farby na ścianach. Są jedynie nadgryziona przez ząb czasu prycza i szafka nocna.

Koło niej, oparty o ścianę, siedzi Loki. Ale nie ten Loki, który przebywa ze mną w Stark Tower. Tamten sprzed roku. Z krótszymi włosami, które nie są ulizane do tyłu jak zwykł wtedy robić. Ubranie jakie ma na sobie też jest inne. Zwykła, spraną, biała koszula, ciemne spodnie i buty jakie z reguły noszą wojownicy. Takie wysokie do kolana z podeszwą jak gąsienica czołgu. Są one jedynym elementem stroju, który wygląda na nieużywany.

Frigga siada na podłodze i obejmuje twarz syna dłońmi po czym podnosi ją lekko do góry, „do światła". Dostrzegam, jak źle mężczyzna wygląda i to wcale nie przez słabe oświetlenie.

Wygląda na zrozpaczonego. Po prostu zrozpaczonego. I ten widok ściska mi serce.

- Zostawiła mnie... matko.- mówi drżącym głosem, a ostatnie słowo zdaje się być najtrudniejszym do wymówienia.

Tak. To był ten czas kiedy Lokiego złamali.

- Wiem...- szepcze Frigga i przytula mojego męża- Wiem.-

- Miała powód.- wzdycha brunet- Gdybym był nią... też bym odszedł od takiego potwora.-

- Nie jesteś potworem...-

- Jestem!- krzyczy, a ja się wzdrygam i czuję jak pojedyncza łza spływa mi po policzku- Jak inaczej nazwiesz kogoś kto robi te, wszystkie rzeczy?! No jak?!-

- Uspokój się, bo strażnicy tu wejdą. Weź.- kobieta podaje synowi jakiś przedmiot.

Rozpoznaje w nim rzemyk, przez który przewleczona jest moja obrączka.

- Ojciec pozwolił mi ci to przynieść. Mam nadzieje, że twojej ci nie zabrał?-

Brunet nie odpowiada. Podnosi jedynie dłoń do góry, a na niej wciąż znajduje się jego obrączka. Frigga zakłada mężczyźnie rzemyk na szyję.

- Już za nią tęsknię.- przyznaje Loki, a jego matka kiwa głową.

- Ja też, synu. Ja też.-

Po tych słowach królowej projekcja się kończy. Magia ze mnie spływa i na powrót ląduję na korytarzu w Stark Tower przed Thorem.

- Dziękuję, że mi to pokazałeś.- mówię i oddaję kamień gromowładnemu.

Salva Mea|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz