- Wyglądasz jak gówno. - Głos Zabiniego dobił się do jego świadomości, na co jęknął w odpowiedzi i sięgnął po szklankę z wodą. Strasznie go suszyło.
Siedzieli w ogrodzie ciesząc się resztkami dobrej pogody. Malfoy założył okulary przeciwsłoneczne czując, że tego poranka świat zdecydowanie był zbyt jaskrawy.
- Trochę przeholowałem z ognistą. - Mruknął i złapał się za głowę.
- Hermiona Ci pozwoliła? - Blaise wpatrywał się w kumpla z niedowierzaniem.
- Sama zrobiła się równie mocno. - Mruknął i kątem oka dostrzegł jakiś ruch od strony drzwi.
Nie wyglądała lepiej od niego. Była blada i chyba nawet trochę zielona na twarzy. Na sobie miała luźny dres i wyciągnięty sweter. Włosy związała na czubku głowy odejmując sobie w ten sposób z dziesięć lat.
- Dzień dobry. - Wychrypiała i opadła na krzesło ogrodowe z sapnięciem. - Cześć, Blaise. - Posłała mężczyźnie delikatny uśmiech, na co on roześmiał się głośno powodując, że oboje złapali się za głowy.
- Mieliście się leczyć, a nie upijać dzieciaki. - Powiedział i pociągnął zdrowego łyka wyśmienitej kawy.
- Mogę trochę? - Zapytała niepewnie, ale gdy podsunął jej swoją filiżankę westchnęła cicho z jakąś taką ulgą rozkoszując się gorącym naparem.
Draco obserwował ją zza ciemnych szkieł lustrując wzrokiem jej twarz. Doskonale pamiętał ich wczorajszą rozmowę - rzadko kiedy alkohol usuwał mu pamięć. Zmienił trochę o niej zdanie i już nie bardzo miał ochotę się nad nią pastwić.
- Nie masz w tej swojej medycznej torebce jakiegoś eliksiru na kaca? - Zapytał z nadzieją, a gdy spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem miał pewność, że nie do końca jeszcze wytrzeźwiała.
- Nie byłam przygotowana na taką ewentualność... - Mruknęła i spojrzała na blondwłosego mężczyznę trochę bardziej przytomnym wzrokiem. - Jak się czujesz, Malfoy? Naprawdę nie powinniśmy byli pić...
- Nic mi nie jest. - Odparł w ostatecznym rozrachunku nie czując się jakoś bardzo tragicznie. No poza tym, że miał kaca giganta.
- Granger, w końcu jakby nie patrzeć masz urlop. Odrobina luzu jest wskazana. - Blaise patrzył na nią z rozbawieniem, gdy skrzywiła się lekko i oparła twarz na łokciu przymykając oczy. Chyba trochę chciała umrzeć.
- Apropo luzu. - Tu zwrócił się do swojego przyjaciela. - Dzisiaj wieczorem jest gala sportowców, pamiętasz?
Draco jęknął w odpowiedzi. Oczywiście, że zapomniał. No i na dodatek nie miał partnerki, bo przecież rozstał się z Astorią.
- Gala czego? - Hermiona zapytała cicho nie otwierając oczu.
- Sportowców. Głównie graczy quidditcha. Będą rozdawać nagrody najlepszym zawodnikom. - Zabini wytłumaczył z niesamowitą cierpliwością. - Malfoy jest nominowany w pięciu kategoriach.
Uchyliła powieki i posłała swojemu tymczasowemu gospodarzowi nieodgadnione spojrzenie.
- Gratuluję, Malfoy. - Powiedziała odchrząkując lekko. Jej głos jeszcze nie wrócił do formy.
- Pójdziesz tam ze mną? - Zapytał nagle nie siląc się zupełnie na żadne uprzejmości.
Uniosła brwi w zdziwieniu. Z resztą Blaise także. Patrzył na nich zmrużonymi oczami zastanawiając się, czy czasem poprzedniego wieczoru nie poszli ze sobą do łóżka. Ale chyba nie, inaczej byłoby dużo bardziej niezręcznie.
CZYTASZ
Granger?! // Dramione
FanfictionOn - jest światowej sławy gwiazdą quidditcha, ona - szefową Świętego Munga. Spotykają się po latach w trudnych okolicznościach, Hermiona musi go poskładać po ciężkim wypadku. Czy Draco pozwoli sobie pomóc? Co z tego wyniknie? Czy po prawie piętnastu...