- Nadal nie bardzo rozumiem, co tu się dzieje. - Ciemnowłosy przyjaciel wpatrywał się w nią uważnie znad kubka kawy i lustrował wzrokiem jej twarz. Nie miała swoich okularów i dziwnie się czuł widząc po raz pierwszy od dawna jej orzechowe oczy.
- Harry, nic się nie dzieje. - Posłała mu lekki uśmiech i wsunęła do ust kawałek szarlotki.
Siedzieli w miłym lokalu na Pokątnej. Zostawiła swojego kłopotliwego pacjenta w Banku Gringotta i urwała się na krótkie spotkanie z długoletnim przyjacielem.
- Gdyby nic się nie działo, to byłabyś jak zwykle w pracy, a nie na dwutygodniowym urlopie. No i mówisz, że mieszkasz u Malfoya?
- Jeszcze tylko przez dwa dni. - Odparła lekko ignorując jego zdezorientowanie.
- Nic z tego nie czaję. - Mruknął i poprawił okulary na nosie.
- Malfoy mnie zaszantażował. Jestem jego medykiem. Słyszałeś, że miał koszmarny wypadek?
Harry kiwnął głową w milczeniu popijając kawę.
- Co u Ginny? - Zapytała próbując przestać myśleć o Malfoyu. Ostatnio nic innego nie robiła tylko myślała o nim. I o swoich uczuciach.
- Dochodzi do siebie po porodzie. Powinnaś nas niedługo odwiedzić...
- Jak tylko znajdę chwilę. - Powiedziała słabo i spochmurniała. Jej przyjaciołom niedawno urodziło się drugie dziecko.
- Martwię się o Ciebie, Granger. - Złapał ją za rękę i utkwił w niej poważne spojrzenie zielonych oczu. - Wiem, że Ron zrobił Ci świństwo, ale nie powinnaś odsuwać od siebie wszystkich ludzi...
- Nie martw się, Potter, wszystko jest okej. - Uśmiechnęła się lekko i odwzajemniła jego uścisk.
W tym stanie zastał ich Malfoy, który niespodziewanie wszedł do lokalu szukając jej wzrokiem. Podszedł do ich stolika pewnym krokiem ubrany w zwykłe jeansy i firmową bluzę reprezentacji Wielkiej Brytanii.
- Potter. - Skinął głową ciemnowłosemu mężczyźnie i wyciągnął do niego dłoń.
- Malfoy. - Harry potrząsnął jego ręką i rzucił mu oceniające spojrzenie.
- Granger, możemy już wracać. - Powiedział cicho unikając jej oczu.
Ostatnimi czasy byli bardzo formalni. Nadal czuła się zraniona, a on nie bardzo miał odwagę, żeby z nią o tym porozmawiać.
Westchnęła cicho i nachyliła się by pocałować policzek Harry'ego.
- Pozdrów ode mnie swoją żonę. I ucałuj dzieciaki. - Powiedziała ciepło, kiedy przyciągnął ją do siebie w uścisku czując, że jego przyjaciółka jest jakaś smutna.
- Trzymaj się, Hermiono. - Ucałował czule jej czoło i pozwolił by odeszła razem z Draconem, który w dalszym ciągu trochę utykał.
Malfoy czuł jak supeł zawiązał mu się w żołądku na widok czułości, które była Gryfonka wymieniała ze swoim przyjacielem. Ogarnęła go irracjonalna złość. Przecież nie miał do niej żadnych praw. Sam ją odtrącił, do cholery... To o co mu właściwie chodziło?
Gdy wsiedli do jej samochodu starannie zapiął pas i zagapił się w widok za oknem. Nie mógł się skupić, bo zapach jej perfum drażnił jego nozdrza.
- Wieczorem urządzam małe spotkanie towarzyskie, będzie kilku gości z reprezentacji. - Powiedział nagle przerywając niemal półgodzinne milczenie.
- Dlaczego mi o tym mówisz? To Twój dom, możesz w nim robić chcesz. - Odparła obojętnie stukając paznokciami o kierownicę.
- Granger... - Westchnął ciężko i spojrzał na nią w końcu. Jej oczy były przygaszone.
CZYTASZ
Granger?! // Dramione
FanfictionOn - jest światowej sławy gwiazdą quidditcha, ona - szefową Świętego Munga. Spotykają się po latach w trudnych okolicznościach, Hermiona musi go poskładać po ciężkim wypadku. Czy Draco pozwoli sobie pomóc? Co z tego wyniknie? Czy po prawie piętnastu...